Opublikowałem
ponad 680 postów. Jeśli do tego dodać te 50, które nieopatrznie skasowałem, to
wychodzi grubo ponad 700.
Mam
ponad 110 tysięcy odsłon na blogu. Średnio to ponad 10 tysięcy unikalnych
odsłon w ciągu miesiąca.
A
wszystko to od 19 grudnia 2014 roku, kiedy to z więcej niż kolegą walczyliśmy nad
założeniem bloga.
Postawiłem
sobie wtedy za cel, że codziennie będę
wrzucał na bloga posta.
Od
początku upłynęło niespełna 500 dni, a zatem średnio wypada więcej niż post na
dzień.
Były
teksty cienkie i całkiem niezłe, jak to w masówce się zdarza.
Dlatego
w końcu wydałem na siebie wyrok, od którego nie ma żadnego odwołania. Zostałem
skazany za to, że nie uporządkowałem pewnych spraw.
W
czasie wykonywania wyroku mam uregulować pewne kwestie i zwolnić tempo,
ponieważ nie tylko staję się zakładnikiem bloga, ale zawalam przy tym wiele
innych spraw
Na
wydanie czeka już trzy gotowe pozycje książkowe. Czwartą książkę właśnie kończę
redagować.
Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem, w ciągu najbliższych dwóch miesięcy zostaną
opublikowane dwie pozycje.
Do
tego czeka kilka spraw rodzinnych do uregulowania i załatwienia.
Wiadomo,
że wszystko, co zaległe i niezałatwione ma ogromny wpływ na pisanie, a przede
wszystkim na jego jakość. Wiedzą to ci, co próbują pracować głową i wyobraźnią.
Do
tego jestem przerażony ilością rzeczy, jakimi się otoczyłem: ubrania, książki,
pamiątki, notatki…
Do
życia potrzeba mi dosłownie ułamka tego, co mam. Dlatego najwyższy czas, żeby
skatalogować to i najzwyczajniej pozbyć się tego, co zbędne i balastem jest
bardziej, niż potrzebą życiową.
Czas
odpowiedzieć sobie na pytania: Po co? W jakim celu? Dlaczego?
Czas
na myślenie i znane od dawna: Cogito ergo sum, a nie: Sum ergo cogito!
Potrzeba
mi uspokojenia we wpisach na blogu. Musze mieć czas na dokładne przemyślenie i
rozpisanie poruszanych lub tylko sygnalizowanych tematów. Wtedy i Wy będziecie
zadowoleni, i ja będę miał satysfakcję. Nie ma przecież nic lepszego, jak
oglądanie spraw z wielu stron i posiadanie perspektywy myślenia, czego tak
bardzo nam dzisiaj w pośpiechu codzienności brakuje.
Potrzeba
mi również nieodkładania spraw na jutro ani żadnych skrótów. Skróty, odskoki…,
to tylko ucieczka, po której trzeba wrócić do punktu wyjścia i zaczynać od
początku.
Pisałem
już o polskiej podwórkowej filozofii i naszym zasklepionym myśleniu na własnym
obszarze okrojonym płotem i zamkniętą furtką.
A
przecież życie nie zna żadnych płotów i zamkniętych furtek. Można chodzić po
wodzie i szybować w przestworzach, ale trzeba zająć się sobą, a nie innymi.
Tymczasem
zachwycamy się każdą odnalezioną teczką w jakiejś tam szafie. Domyślamy się
historii nie z tego świata. Piętnujemy i stygmatyzujemy ludzi. Robimy sensację
z ludzkiej słabości albo nieumiejętności odnalezienia się w danym momencie
historycznym.
Jakbyśmy
nie mieli pojęcia, w jaki sposób działały i działają służby! Ciekawe ilu
dzisiaj informatorów szczyci się tym, że donosi służbom, bo ojczyzna jest taka,
a nie inna? Ciekawe ilu donosicieli mieni się dzisiaj prawowitymi obywatelami i
donosi mediom czy urzędom na bliźniego?
Potępimy
ich za lat 20, 30, 50? Wyciągniemy ich teczki z szafy i zaprosimy do studia
telewizyjnego, żeby się tłumaczyli ze swojego życia? Okrzykniemy zdrajcami, bo
Polska będzie już zupełnie inna, inni będą Polacy?
Trzeba
nam koniecznie otworzyć furtkę naszego myślowego zaścianka i spojrzeć trochę
szerzej; dać sobie więcej powietrza, żeby odetchnąć życiem; stworzyć dla siebie
więcej przestrzeni myślowej, a nie zasklepiać się w papugowaniu medialnych
doniesień.
Całkiem
niedawno jeden z chłopaków, z którym pracowałem i który tego dnia nie
wytrzymywał, powiedział mi: Cholera, byłeś wodzem i tutaj też sobie radzisz!
Zapytałem
czy on dałby radę być wodzem?
Machnął
ręką.
Później
pomyślałem, że nowy wódz i przegrany pretendent popłakaliby się w pierwszym
dniu ciężkiej pracy.
Wymyśliłem
przy tym taką własną podwórkową mądrość: Żadna
praca człowieka nie hańbi! To człowiek hańbi siebie, podejmując się pracy,
której wymaganiom sprostać nie może!
Ktoś
mi może zarzucić, że piję do tych, którzy mają ambicje wygórowane wprost
proporcjonalnie do braku posiadanych predyspozycji i umiejętności. Ktoś mi może
zarzucić, że piję do tych, co porwali się na stanowiska, ponieważ partia tak
chciała albo ich upchnęła. Ktoś mi może zarzucić, że piję do tych, co sami
wygrać nie mogli i wyprosili albo kupili sobie błogosławieństwo ambony!
Przyznaję,
że tak jest, ponieważ z takich myśli rodzi się właśnie to pisanie. Są to jednak
myśli spokojne.
Ja
wiem, na czym się nie znam.
Nie
znam się na jedzeniu albo może inaczej, nie przykładam wagi, nie dyskutuję o tym,
co zjadam, nie rozmyślam, jak przygotować posiłek, nie zachwycam się nad tym,
co jem, ponieważ jem, żeby żyć, a nie żyję po to, żeby jeść!
Dlatego
pewnie nigdy nie będę dobrym kompanem dla smakoszy przy restauracyjnym stole
ani fanem kolejnego kulinarnego programu telewizyjnego.
Nie
znam się na modzie, ponieważ to nie szaty uświęcają człowieka, nawet te
powłóczyste i pełne koronek, ale to człowiek uświęca szaty, w które się
odziewa.
Dlatego
nie wzdycham, gdy Jacykow radzi ani nie przełączam telewizji na kanały o
modzie. Nie oglądam też programów, w których prowadzący zachwycają się nad
strojem celebrytów, albo na tychże celebrytach, ze względu na ich strój, nie
zostawiają suchej nitki.
Przyznam
się tylko cichutko, że modę mam tam, gdzie znany polski poeta miał kiedyś małe
miasteczka!
Nie
wiem, jakie obecnie gwiazdki błyszczą popularnością, a które trochę przygasły
albo się wypaliły…
(…)
Prawda,
że jestem nudny?!
Ale
za to spokojny, w tym całym kociokwiku, jaki nam media gotują.
Wiem
też, że żaden sąd, żaden wyrok nie naprawią ani krzywd, ani człowieka. Chyba,
że będzie to wyrok wydany przez siebie na siebie. Wtedy jest wszystko możliwe,
a samo „odsiadywanie” wyroku nie musi stać się karą, tylko wręcz przeciwnie!
WYROK OSTATECZNY: SPOKÓJ! |
Co
jeszcze napisać?
Niech
Wam się pomyślność przędzie!
Bierzcie
się za rozwalanie murów tych w Was i na zewnątrz. Nie brakuje dzisiaj tych, co
budują mury i chcieliby tylko, abyśmy stanęli po ich właśnie stronie. Mury
można zburzyć, np. odgłosem trąb albo pieśnią barda.
Myśl też to potrafi. Tylko
trzeba myśleć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz