Miałem
pisać zupełnie coś innego, ale zamachy w Brukseli wybiły mnie z rytmu. Brzmią
mi też w uszach piątkowe słowa prezydenta Turcji, który ostro krytykował
liberalną politykę państw europejskich względem uchodźców i wszelkich ruchów
reakcyjnych. Prezydent jakby prorokował, że tak, jak bomby wybuchły w Ankarze,
tak mogą wybuchnąć również w Brukseli czy innych miastach europejskich.
Powiedział też, że europejscy politycy kładą się do łóżka z wężem, który w
każdej chwili może ukąsić.
Twarde
słowa, nawołujące do bezpardonowej walki z terroryzmem, ale to słowa obnażające
słabe strony pożytki europejskiej wobec ekstremistów islamskich.
*
Na
Wielki Tydzień zaplanowałem, że zapiszę coś w temacie śmierci i
zmartwychwstania. Nie o śmierci w zamach terrorystycznych jednak chciałem
pisać. Miałem pisać o dwóch obejrzanych już kilkakrotnie filmach. O Pasji Mela Gibsona z 2014r. i Ostatnim kuszeniu Chrystusa Martina
Scorsese z 1988r.
Dlaczego
właśnie o tych filmach?
Może
dlatego, że moim zdaniem są to dobre przykłady na skrajnie różne podejście do
religii, wiary i tradycji. Dwa różne i skrajne spojrzenia na samego Chrystusa i
jego świadomości z roli Zbawiciela.
Gibson
w Pasji pokazał nam usankcjonowany
przez tradycję obraz Chrystusa, pewnego tego, co robi i konsekwentnie
podążającego na krzyż. Reżyser epatuje obrazami cierpienia oraz ukazywaniem
rzymskich żołnierzy głównie jako zapijaczonych zwyrodnialców. Nie wszystkich
oczywiście, ale większość tak.
Ujęły
mnie w tym filmie pojedyncze sceny. Upadek pod krzyżem i spotkanie z matką oraz
jej wspomnienie, gdy Chrystus upadł jako dziecko, a ona pobiegła mu na pomoc.
Jego
słowa do matki: Wszystko czynię nowe.
Scena
z kroplą deszczu czy też łzą spadającą z wysokości zaraz po oddaniu przez Chrystusa
ducha w ręce Ojca.
Cały
film jest jednak dla mnie tak silnie osadzony w tradycji, że niewiele, poza przeżyciami
estetycznymi, wniósł i wnosi w moje rozważania na temat życia i męki Chrystusa.
Co
innego starszy o 16 lat film Martina Scorsese Ostatnie
kuszenie Chrystusa. W tym z kolei, dla wielu katolików zbyt kontrowersyjnym
obrazie, Chrystus jest prawdziwie jednym z nas, błądzącym w swoim myślach i bardziej
domyślającym się swojej roli w dziele zbawienia, niż o niej całkowicie przekonany.
Miota się w swoich wątpliwościach. Nie wie, jaką drogą ma pójść. Słyszy głosy.
Wszystko,
co związane z aktem zbawienia, zdaje się na niego spadać z zewnątrz. Krok po kroku
Bóg używa go jako narzędzia.
Chrystus
wypełnia w końcu swoją misję. Dzieje się to jednak na drodze nieustannych poszukiwań
i wątpliwości.
Chrystus
Scorsese jest również podatny na ludzkie pokusy, czego daremnie szukać w innych
obrazach filmowych.
Czekam
jeszcze na brazylijski obraz z 2014r. Syn
Boży, traktujący o życiu i śmierci Chrystusa. Zwiastuny jednak pokazują, że
będzie to kolejna produkcja opierająca się głównie o tradycyjnie usankcjonowaną
prawdę. W Wielki Piątek film będzie nadawała jedna ze stacji telewizyjnych.
*
Dlaczego
skaczę pomiędzy zamachami terrorystycznymi a religijnymi filmami?
Mam
mętlik w głowie.
Namówiłem
synka, żebyśmy poszli na spacer przy pełni Księżyca.
Dobrze
jest mieć możliwość iść z synkiem na spacer i bezpiecznie wrócić do domu.
Dlaczego
ludzie robią innym takie rzeczy?
Kto odpowie, dla tego Nobel!
Trzymajcie
się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz