Chciałem, naprawdę
chciałem wyciszyć się przed świętami, uświęcić się, pokutować za swoje
przewinienia, myśleć o zmartwychwstaniu i jakie mam szanse na ewentualne
zbawienie, o życiu wiecznym i jeszcze o wielu podobnych sprawach.
Nie mogę jednak
ścierpieć tego pustosłowia, które ciągle do uszu wlewają mi media, tych
politycznych zapewnień o moim bezpieczeństwie, gestach solidarności z ciepłych
domowych pieleszy i jeszcze Bóg wie czego, byleby nic nie robić.
Mieszkańcy Brukseli
dźwigają brzemię niedawnych zamachów. Rodziny ofiar zamachów przeżyły tragedię.
Tymczasem Europa z
politykami na czele prześciga się w szopkach i pustych zapewnieniach, głupich
pustych gestach, z których tylko się śmiać.
PiS oddycha głęboko, bo
teraz trybunał to pikuś. Teraz się liczy terroryzm. Można więc w jego cieniu
zrobić coś niecoś z planów, np. dać więcej uprawnień ministrowi spraw… Niech
pod płaszczykiem konieczności dbania o bezpieczeństwo robi teraz spokojnie to,
co miał w planach robić.
Ale po kolei. Zacznę
najpierw od gminy, a skończę na Europie.
*
Pęknę kiedyś ze
śmiechu, słuchając nowego wodza, który w głoszeniu pierdół wyrasta na mistrza.
Znajomi mnie pytają,
Marek, co tam u was? Naprawdę jest tak ciężko, że na wypłaty brak?
Po moim odejściu w
oświacie były reformy i miały one
przynieść duże oszczędności. Skąd więc ten brak kasy? Zaprawdę, nie pojmuję!
A może jeszcze z
kolizji wódz się nie otrząsnął i głosi publicznie głupoty, jak człowiek w
ciężkim szoku, choć wrak auta wskazuje, że to większa stłuczka.
A może nadgodzin wodza
przyjaciele za dużo sobie wzięli, zbyt wysokie gaże sobie ustalono i gminny
budżet oświaty skurczył się zanadto!
Weźmy np. radnego i
nauczyciela pospołu. Taki nauczycieli powinien mieć goły etat, żeby mu na
działalność czasu wystarczyło. Wolny czas powinien poświęcać sprawom gminy.
Wszak za to pobiera dietę i za tę właśnie dietę powinien dla gminy coś robić.
Jak jest w
rzeczywistości, wódz powinien wiedzieć.
A jeśli jeszcze nie
wie, to niech szybko się dowie, zanim kolejną głupią wypowiedź puści w obieg.
*
Całkiem, całkiem
niedawno z grudziądzkiego więzienia uciekło kilku więźniów. Udało im się kilka
dni oddychać świeżym powietrzem i szaleć na wolności. W końcu ich dorwano.
Nie o nich będzie mowa,
ale o tym, co jeszcze kilka dni temu pieprzył prokurator. Powiedział był
mądrala, że nie ma wątpliwości, iż ucieczka więźniów została zaplanowana i
przygotowana.
To ci sensację ogłosił,
pomyślałem, burak! Pewnie wszyscy myśleli, że planów żadnych nie było, a
więźniowie, ot tak, wyszli sobie na spacer albo postanowili sobie zrobić krótki
urlop od krat.
Większość prokuratorów
świetnie pieprzy pierdoły, ale taka jaskółka to już prawdziwa wiosna.
*
Naprawa dziur na drodze
przypomniała mi pewną wypowiedź radnego z małej pięknej gminy. Radny ów teraz
rzadko głos raczy zabierać, już nie domaga się głośno sprawiedliwości od wodza.
Wypowiedział był jednak jakiś czas temu słowa, że władze małej gminy naciskają
na odpowiedni zarząd dróg, aby ten ostatni wyremontował drogę 647. Radny
zapewniał publicznie, że już niebawem na pewno będą nacisków rezultaty.
No i są! W tym tygodniu
jechałem rzeczoną drogą i widziałem, jak dwóch pracowników sypie do dziur na
krawędzi jezdni asfalt na zimno, a później ten asfalt nogami ugniatali swoimi
Efekt piorunujący.
Uśmiechnąłem się wtedy, ponieważ przypomniałem sobie przywołane słowa radnego.
A zatem naprawa
kiepskiej drogi trwa ciągle i nieustannie. Naciski wywarły skutek, radny się
udzielił. Nic tylko bić brawa za aktywność na sesji i mądrą wypowiedź
przepełnioną nadzieją. Czekam kolejnych efektów takich publicznych pierdów.
Wódz też wtedy
zapewniał, że będzie interweniował i że droga na pewno będzie remontowana. I
była remontowana – kilkadziesiąt metrów pobocza zostało wyrównane korą
asfaltową.
Prawda jednak jest
taka, jak wcześniej pisałem, że wódz z niektórymi radnymi może sobie popierdlić
o remoncie tej drogi i innych dróg wojewódzkich, a odpowiedni zarząd i tak ma
swoje plany.
I tak, jak wcześniej
pisałem, nastanie wreszcie tak chwila, że drogę wyremontują. Jej już fatalny
stan wymusi remont nawierzchni, ale nie z powodu wymyślonych nacisków wodza czy
radnego, którzy nie wiedzą, co mówią.
Ciekawe czy wierzą w to,
co mówią?
*
W miniony wtorek
usłyszałem w radio głos wodza jednej z gmin. Stękał chłop strasznie, zanim
słowo wydusił. A silił się niezmiernie, żeby mądrze było i żeby koniecznie
wyszło, że znawcą jest samorządu. Słów przy tym usilnie szukał i odgłosy dziwne
wydawał, jakby stękał czy chrząkał, jak nie w studio radiowym.
Mówiący wódz wyszedł,
jak nic, na znawcę problematyki samorządowej, bo mówił o priorytetach. Naliczył
ich nawet kilka.
Kurczę, nie można po
ludzku? Pomyślałem wtedy. Prostymi słowami powiedzieć, że w małych gminach
wszystko, dosłownie wszystko, jest ważne. Czego się tam nie dotkniesz, dotyczy
konkretnych ludzi. A tam, gdzie o ludzi idzie, nie ma nieważnych spraw.
Zatem po co to całe
pierdlenie o priorytetach?
Powtórzmy, w małych
gminach wszystkie sprawy są ważne!
*
W innej rozgłośni radiowej
słyszałem ministra spraw… Mówił o Trybunale Konstytucyjnym quasi trybunał.
Używał zaimka „oni” na określenie opozycji i tych, którzy myślą inaczej niż
mówiący minister.
Jeśli w polityce
krajowej publicznie i bez żenady piętnuje się wszystkich, którzy myślą inaczej,
to czego wymagać od ludzi w gminach na zadupiu albo od przemądrzałych
forumowiczów w sieci?
Już dawno w moim kraju
pogrzebano odpowiedzialność za słowa, kulturę dyskusji i wypowiedzi też. Może
tej Wielkanocy te wartości …powstaną!
*
Premier pięknego kraju
w swojej wypowiedzi po zamachach w Brukseli o bezpieczeństwie europejskim
rzekła: Fundamenty zaczynają lec w
gruzach.
Rozumiem, była w szoku!
Już po chwili mówiła twardo o tym, że trzeba działać, a nie deklarować
działanie.
Minął zaledwie dzień i
ta sama premier mówi, że gesty są ważne, bierze kwiaty do ręki i gdzieś tam je składa.
Następnie bierze do ręki pióro, żeby się w księdze kondolencyjnej wpisać.
O takich właśnie
działaniach na rzecz bezpieczeństwa w Europie myślała dzień wcześniej?
*
W bieżącym tygodniu
prezydent nie mający szczęścia do opon spotkał się z okazji zbliżających się
świąt z żołnierzami jednej z jednostek. Trzasnął przy tym kazanie, a nie
przemówienie, choć wszakże każde kazanie przemówieniem jest, ale już nie każde
przemówienie kazaniem.
W pewnym momencie
powiedział do zgromadzonych żołnierzy. Wy
nie pamiętacie, jak żołnierze z waszej jednostki walczyli w czasie II wojny
światowej. A powiedział to tak, jakby sam dobrze pamiętał czasu II wojny światowej
i co się wtedy działo.
Ciekawe, kto to
napisał? A może autorem jest wódz?
*
Po zamachach w Brukseli
Europa oszalała i ściga się w okazywaniu Belgom solidarności.
Wieża Eiffla
podświetlona barwami narodowymi Belgii. Kwiaty składane gdzieś tam. Zapewnienia
współpracy. Wyrazy współczucia. Księgi kondolencyjne. Marsze, nawet z
przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Minuty ciszy itp.
To wszystko na co
dzisiaj stać silną Europę!
Tymczasem, być może,
gdzieś tam w zaciszu swojej kwatery dwaj kolejni bracia przysięgają sobie, że zginą
śmiercią męczeńską!
Ludzie po tamtej
stronie działają, a nie mówią. Nie klepią frazesów jak Europejczycy. A kiedy
już swoje zrobią, to wtedy się odzywają i mówią, że zrobili to, co
przygotowali.
I to jest ich przewaga
nad solidarnością europejską, europejskimi zapewnieniami o współpracy,
europejskimi kondolencjami czy marszami ciszy!
W jednej z chińskich
kopalni zginęło 19 górników.
Dzisiaj mija rocznica
katastrofy lotniczej w Alpach. Zginęło wtedy 150 osób. Katastrofę spowodował
jeden z niemieckich pilotów.
W Jemenie w nalotach lotnictwa
USA zginęło 40 bojowników Al-Kaidy.
Czy to można zatrzymać
gestem albo współczuciem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz