Święta
za pasem, a u mnie myśli takie potargane. Miałem zatytułować tego posta Moja droga…, ale wycofałem się z niego
po ostatniej zawierusze zamachowej w Europie. Cieszę się, że w Brukseli nie
wszystkie ładunki wybuchowe eksplodowały, że nie wyszły zamachowcom ich akcje
na taką skalę, o jakie informowały media.
Ale
przecież idą święta zwycięstwa życia nad śmiercią!
Chrześcijaństwo
to miecz, ogień. Nie przyniosłem pokoju na świat, ale miecz, ogień. Poróżnią
się rodzice z dziećmi i rodzeństwo… Można parafrazować słowa Chrystusa.
Kościół katolicki nie mówi nam o walce, jaka od początku rozgrywa się pomiędzy siłami Dobra i
Zła. W Kościele nie mówi się o tym, że każde z nas jest areną nieustannej bitwy
o nas.
Woli
mówić, że Chrystusa ukrzyżowali Rzymianie, po spisku kilku kapłanów i zdradzie
Judasza.
Prawda
natomiast wydaje się być taka, że Chrystus szukał Krzyża, ponieważ to był oręż
w starciu Dobra ze Złem. Krzyż to piękna strategia Boga i Waterloo Szatana.
Za
mało w naszym kościele ducha, za dużo rytuału; za mało eschatologii, za dużo
doczesności…
Krzyż
w chrześcijaństwie to nie kawał drewna, nieważne czy belka czy krzyż. Krzyż to
próba odebrania Szatanowi panowania nad światem stworzonym ręką Boga. To
pomost, po którym chrześcijanie mogą przejść do Armii Boga i Królestwa
Niebieskiego, a to ostatnie przecież nie jest z tego świata.
Już
przed stworzeniem całego ziemskiego porządku toczyła się ta walka i ona trwa do
dzisiaj. Dlaczego o tym milczymy. Dlaczego nie dyskutujemy o tym w wymiarze
duchowym? Dlaczego skupiamy się tylko na ewangeliach kanonicznych, których
autorstwo coraz głośniej zaczyna być kwestionowane? Dlaczego skupiamy się na
kanonie ustalonym przez omylnego i grzesznego człowieka, a nie szukamy Słowa?
Dlaczego ewangelie gnostyczne traktujemy jak zaraźliwą chorobę?
*
Ktoś mi powie, grzeszysz takim
myśleniem!
Myślami potarganymi można
zbłądzić na manowce. Ale nie zbłądzi na pewno ten, kto nie szuka. A przecież
było: Szukajcie, a znajdziecie.
Kołaczcie, a otworzą wam…
Jak więc można siedzieć na
czterech literach z założonymi rękami albo leżeć czymś tam do góry i czekać, że
ktoś za nas znajdzie i poda nam na talerzu.? Tak mi się dzisiaj jawi wielu
katolików w moim pięknie skłóconym, nawet w kwestii religii i wewnątrz
Kościoła, kraju.
Wszyscy
zgorszycie się ze mnie tej nocy. Rozproszycie się w strachu. Ale ja was zbiorę
ponownie.
Choćby
wszyscy zawiedli i uciekli, ja nie! Nigdy! Zapewniał Kefas.
Jeszcze tej
nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy zaprzeczysz, że mnie znasz.
Choćbym miał
z tobą umrzeć, nie wyprę się ciebie. Zapewnił Kefas.
Inni
uczniowie też podobnie zapewniali. (Mt. 26, 31-35)
U Marka kogut zapieje dwa razy
i Piotr się trzy razy zaprze. (Mk. 14, 27-31)
Szymonie,
Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś
prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy kiedyś się nawrócisz,
utwierdzaj braci swoich.
(…) Panie, z
tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć.
(…) Powiadam
ci, Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że mnie
znasz. (Łk. 22, 31-34)
Jan wspomina wypowiedź Jezusa,
że uczniowie się rozproszą i zostawią go samego. (16, 32)
Nie opisuje Jan momentu
zapewnień Piotra o wierności, ale zaparcie się tak. Piotr u Jana zaparł się dwa
razy (18, 25-27)
U Łukasza Piotr zaparł się
trzy razy. Do tego jest relacja, że Piotr po tym wszystkim zapłakał. (22,
55-62)
U Marka (14, 66-72) kur dwa
razy pieje. Piotr trzy razy się zapiera i płacze.
U Mateusza (26, 69-75) Piotr
zapiera się trzy razy. Kur pieje raz. Piotr płacze.
Lubię Piotra za to, że nie
siedział i nie czekał. Zapewniał, fakt, ale próbował wyrazić to, co w danym
momencie czuł. Wierzę, że w chwili wypowiadania swoich słów, gotów był umrzeć
ze swoim mistrzem albo za niego.
W Niedzielę Palmową tłum witał
Chrystusa jak króla.
Po tygodniu ten sam tłum naciskał
na Piłata, aby króla im ukrzyżował!
Co jest grane? Czy to normalne?
Raczej tak, skoro w każdej chwili walczą o nas Dobro i Zło.
Chciałoby się zawołać, trzeba to
wszystko usystematyzować, uporządkować, zakwalifikować, podporządkować i raz na
zawsze załatwione.
Otóż, chyba nie da się!
W każdej chwili dzieją się zdrada,
upadek, uniesienie, życie i śmierć…
Nie takie to proste dla cielesnego
stworzenia przeniknąć tajemnice ducha i ogarnąć jego przestrzenie.
Takie te moje myśli potargane przedwielkanocne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz