23 marca 2016

Myśli potargane...

Święta za pasem, a u mnie myśli takie potargane. Miałem zatytułować tego posta Moja droga…, ale wycofałem się z niego po ostatniej zawierusze zamachowej w Europie. Cieszę się, że w Brukseli nie wszystkie ładunki wybuchowe eksplodowały, że nie wyszły zamachowcom ich akcje na taką skalę, o jakie informowały media.
Ale przecież idą święta zwycięstwa życia nad śmiercią!

Chrześcijaństwo to miecz, ogień. Nie przyniosłem pokoju na świat, ale miecz, ogień. Poróżnią się rodzice z dziećmi i rodzeństwo… Można parafrazować słowa Chrystusa.
Kościół katolicki nie mówi nam o walce, jaka od początku rozgrywa się pomiędzy siłami Dobra i Zła. W Kościele nie mówi się o tym, że każde z nas jest areną nieustannej bitwy o nas.
Woli mówić, że Chrystusa ukrzyżowali Rzymianie, po spisku kilku kapłanów i zdradzie Judasza.
Prawda natomiast wydaje się być taka, że Chrystus szukał Krzyża, ponieważ to był oręż w starciu Dobra ze Złem. Krzyż to piękna strategia Boga i Waterloo Szatana.
Za mało w naszym kościele ducha, za dużo rytuału; za mało eschatologii, za dużo doczesności…
Krzyż w chrześcijaństwie to nie kawał drewna, nieważne czy belka czy krzyż. Krzyż to próba odebrania Szatanowi panowania nad światem stworzonym ręką Boga. To pomost, po którym chrześcijanie mogą przejść do Armii Boga i Królestwa Niebieskiego, a to ostatnie przecież nie jest z tego świata.
Już przed stworzeniem całego ziemskiego porządku toczyła się ta walka i ona trwa do dzisiaj. Dlaczego o tym milczymy. Dlaczego nie dyskutujemy o tym w wymiarze duchowym? Dlaczego skupiamy się tylko na ewangeliach kanonicznych, których autorstwo coraz głośniej zaczyna być kwestionowane? Dlaczego skupiamy się na kanonie ustalonym przez omylnego i grzesznego człowieka, a nie szukamy Słowa? Dlaczego ewangelie gnostyczne traktujemy jak zaraźliwą chorobę?
*
Ktoś mi powie, grzeszysz takim myśleniem!
Myślami potarganymi można zbłądzić na manowce. Ale nie zbłądzi na pewno ten, kto nie szuka. A przecież było: Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam…
Jak więc można siedzieć na czterech literach z założonymi rękami albo leżeć czymś tam do góry i czekać, że ktoś za nas znajdzie i poda nam na talerzu.? Tak mi się dzisiaj jawi wielu katolików w moim pięknie skłóconym, nawet w kwestii religii i wewnątrz Kościoła, kraju.

Wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy. Rozproszycie się w strachu. Ale ja was zbiorę ponownie.
Choćby wszyscy zawiedli i uciekli, ja nie! Nigdy! Zapewniał Kefas.
Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy zaprzeczysz, że mnie znasz.
Choćbym miał z tobą umrzeć, nie wyprę się ciebie. Zapewnił Kefas.
Inni uczniowie też podobnie zapewniali. (Mt. 26, 31-35)
U Marka kogut zapieje dwa razy i Piotr się trzy razy zaprze. (Mk. 14, 27-31)
Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy kiedyś się nawrócisz, utwierdzaj braci swoich.
(…) Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć.
(…) Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że mnie znasz. (Łk. 22, 31-34)
Jan wspomina wypowiedź Jezusa, że uczniowie się rozproszą i zostawią go samego. (16, 32)
Nie opisuje Jan momentu zapewnień Piotra o wierności, ale zaparcie się tak. Piotr u Jana zaparł się dwa razy (18, 25-27)
U Łukasza Piotr zaparł się trzy razy. Do tego jest relacja, że Piotr po tym wszystkim zapłakał. (22, 55-62)
U Marka (14, 66-72) kur dwa razy pieje. Piotr trzy razy się zapiera i płacze.
U Mateusza (26, 69-75) Piotr zapiera się trzy razy. Kur pieje raz. Piotr płacze.

Lubię Piotra za to, że nie siedział i nie czekał. Zapewniał, fakt, ale próbował wyrazić to, co w danym momencie czuł. Wierzę, że w chwili wypowiadania swoich słów, gotów był umrzeć ze swoim mistrzem albo za niego.

W Niedzielę Palmową tłum witał Chrystusa jak króla.
Po tygodniu ten sam tłum naciskał na Piłata, aby króla im ukrzyżował!

Co jest grane? Czy to normalne? Raczej tak, skoro w każdej chwili walczą o nas Dobro i Zło.

Chciałoby się zawołać, trzeba to wszystko usystematyzować, uporządkować, zakwalifikować, podporządkować i raz na zawsze załatwione.
Otóż, chyba nie da się!
W każdej chwili dzieją się zdrada, upadek, uniesienie, życie i śmierć…
Nie takie to proste dla cielesnego stworzenia przeniknąć tajemnice ducha i ogarnąć jego przestrzenie.


Takie te moje myśli potargane przedwielkanocne! 

MOŻE JUTRO BĘDZIE LEPIEJ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...