Łza w oku się kręci, kiedy wspominam warsztaty
dziennikarskie z czasu studiów.
Dzisiaj w dziennikarskiej robocie widzę, jak łamane są
wszystkie zasady dziennikarskiego fachu i tylko wyjątki pozwalają jeszcze
wierzyć, że ta profesja może odbić się od zawodowego dna.
Dzisiejsze dziennikarstwo nastawione jest na sensację,
której redaktorzy często szukają na siłę, a nierzadko i sami prowokują lub
wymyślają.
Taka sytuacji sprawia, że dobór „sprzedawanego” ogłupionemu i
też nastawionemu na sensację odbiorcy materiału staje się często niepojęty, a
przy tym śmieszny. Nie widać w nim żadnej skali wartościowania zdarzeń.
I tak oglądamy sensacyjne potknięcie się Obamy przy
wysiadaniu z samolotu; równie sensacyjną pogoń elekta za fruwającą hostią; sensacyjne
ćwiczenia żony Obamy; dziennikarską rozpacz z powodu zejścia niedźwiedzia;
narodziny jakiegoś zwierzaka w którymś tam światowym zoo…
Tyle sensacji, że człowiek może naprawdę zgłupieć!
Kolejnym zwiastunem upadku dziennikarstwa jest dopuszczanie
do publikacji niezweryfikowanych informacji. Dotyczy to głównie mediów
lokalnych, bo te ogólnokrajowe boją się już pozwów sądowych. Lokalnym pisemkom
i innym lokalnym mediom wróżę tę samą przyszłość!
Dziennikarze i wydawcy zdają się dziś zapominać o
podstawowej zasadzie przedstawiania zdarzeń, a nie ich interpretacji czy tej
odautorskich opinii.
Tymczasem jest tak, że komentarz dziennikarski jest
ważniejszy od materiału podstawowego.
To nic innego, jak urabianie opinii odbiorcy! Fatalny dziennikarski
grzech!
(…)
Do tematu wrócę za tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz