Z jednej strony
trzeba płynąć pod prąd, bo z prądem płyną śmieci.
Z drugiej trzeba
odrzucić pamiątki i wspomnienia, aby móc wstąpić w nowy życia nurt.
Trochę sprzeczności
w twórczości Zbigniewa Herberta da się znaleźć, ale któż uchroni się przed
sprzecznościami, jeśli próbuje wypowiadać się na taki temat, jak życie.
Myśląc
pragmatycznie, można stwierdzić, że płynąc pod prąd, można się co najwyżej
narazić na oblepienie wszelkim paskudztwem z prądem płynącym.
Płynąc z prądem,
można tego uniknąć!
Nie wstępuje się też
w nurt życia, aby pić pianę, płynąc pod prąd!
Tak naprawdę, to
wszystkie te rozważania są wynikiem tego, że nie potrafimy zrozumieć
najprostszej, najbardziej oczywistej i dawno wypowiedzianej prawdy – nasze
życie składa się, jak film, z zatrzymanych w czasie kadrów chwil, które jednak
nakładają się na siebie z takim pędem, że trudno to zauważyć.
Trzeba siąść,
wyciszyć się i spróbować nazwać każdą czynność wykonywaną teraz: siedzę, patrzę
na przelatującego ptaka, widzę za oknem zieloną trawę, trzymam w ręku pióro i
obserwuję jego ruch po kartce…
Wiele niepotrzebnego
wtedy znika i powinno pojawić się niepojęte i nienazwane wewnętrzne mrowienie…
Można też zawołać:
Trwaj chwilo!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz