Zmiany po polsku, czyli żadnych zmian!
Byłem
nie tak dawno na kolejnej rozprawie sadowej. Tym razem odbywała się ona w tak
zwanych nowych warunkach procesowych, które wymuszają zmienione przepisy karne i przepisy postępowania karnego.
No
i? No
i nic! Żadnych
zmian!
Prokurator w trakcie procesu poszukuje świadków, którzy mogliby poprzeć
jego teorię oskarżenia; wymyśla kolejne problemy, żeby proces przeciągnąć, a
przez to mieć czas na znalezienie ewentualnych dowodów nieistniejącej winy.
Czyż
nie powinien tego uczynić przed wysmarowaniem aktu oskarżenia? Czyż już wtedy
nie powinien mieć twardych dowodów winy i pewnych świadków na poparcie swojego
stanowiska?
Wtedy
pisanie aktu oskarżenia i sam proces sądowy miałyby jakikolwiek sens.
Tymczasem
jest tak, że kiedy media sprawą się interesują, to prokurator czy dowody ma,
czy ich nie ma; czy świadków ma, czy ich nie ma, to akt oskarżenia tworzy w
natchnieniu godnym inkwizytora i ściga delikwenta, którego mu media wskazały. Czasami
nawet podpala stos!
Często
jednak z tego ścigania wychodzi kupa nawozu i jeszcze więcej śmiechu. Wtedy tak
zwane media i tacy dziennikarze milczą, a swojej pomyłki zdają się nie zauważać!
Po
co? Oglądalność w momencie polowania na czarownice była, jak trzeba. Temat
nieźle się sprzedał. Teraz trzeba szukać nowego! Polowanie czas zacząć od nowa!
A
niezależni prokuratorzy tracą czas i energię na tego typu sprawy i też wszystko
jest w porządku.
Tylko
człowiek, którego takie sytuacje dotyczą, kiedy wychodzi ze sprawy niewinny,
ale przy tym poobijany jak jasna cholera, wie, że to wcale w porządku nie jest!
I
żadne zmiany procedur procesowych nic tu nie dadzą, dopóki mentalność
prokuratorów i tak zwanych dziennikarzy nie zmieni się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz