10 października 2017

Lewy leczy Polaków!

To, co Lewy robi na boisku, to jedno, a to, co poza nim, to drugie i tym, co poza Boskiem zyskał u mnie szacunek.
To, że wczoraj ludzie w kraju nad Wisłą w zdecydowanej większości zwariowali z powodu awansu orłów piłkarskich na mundial przyszłoroczny, nie ulega żadnej wątpliwości. W tym wczorajszym zwariowaniu i dziś jeszcze wielu zdawało się trwać. Niektórzy trwali w nim tak, że aż przykro patrzeć.
Zachwyty Tomaszewskiego nad jakimś tam pierwszym koszykiem, stawianie Polaków na mundialowym podium, a nawet marzenia jakiegoś mądrego, żeby za rok w finale Polska zagrała z Niemcami, no i żeby z Niemcami wtedy Polacy wygrali.
To tylko namiastka tego, jak głupi niektórzy są. Nikt nawet słowem nie pisnął, że gracze nasi wczoraj na meczu zasnęli i o mały włos reprezentacja kilkusettysięcznej Czarnogóry o mało nam nie dokopała. Fart i Lewy na boisku. No i znów mamy cud. Kolejny cud nad Wisłą. Tym razem na Narodowym.

W życiu nie ma gdybania. 
Wygrana to wygrana. 
Po wygranej jest radość. 
Ale nie głupi zachwyt i jeszcze głupsze plany. 
Zwłaszcza od znawców przedmiotu trzeba wymagać więcej.
Dopiero wczoraj Lewy ostudził trochę nastroje. Powiedział Polakom wprost – i z czego tak się ciszycie? Po co pompować ten balon oczekiwań na sukces? Na mundialowy medal, najlepiej na złoty! Nad czym te zachwyty? Jesteście chyba ślepi!
Chłopak chciał delikatnie i de litanie mówił. Jakby chciał wszystkich zapytać: Nie widzieliście, co było? Nie widzicie, jak gramy? Wy nam medale wróżycie? Po co ten krzyk?
A później dowalił o tym, że jest jeszcze rok i oby w tym właśnie czasie jakieś piłkarskie perełki w Polsce się objawiły.
Przekaz był jednoznaczny, że ta drużyna to może na wycieczkę do Rosji pojechać, a nie po medal. Tam przecież przyjadą zespoły wagi ciężkiej. Nie z kategorii polskiej ekstraklasy piłkarskiej. Możemy do Rosji pojechać, żeby smród powąchać za tymi, co grają naprawdę, a będą grać na całego.
Jakby ośmielony tymi słowami Boniek zdobył się też na odwagę i jasno powiedział, że dotychczas Polacy grali ze słabymi przeciwnikami. To tacy, co najwyżej, sparingpartnerzy przed walką. Zapowiedział też, że teraz czekają nas spotkania z mocnymi przeciwnikami. Zatem trzeba sie przygotować na ciałkiem niezłe lanie.
Lewy podczas swojej wypowiedzi wydawał się zakłopotany. 
Widzieliście to?
Ten chłopak dobrze wie, gdzie jego drużyna jest. Dlatego tak często podkreśla, żeby nie patrzeć na miejsce w rankingu FIFA, tylko realnie patrzeć na możliwości drużyny. Jakby już go wkurzał ten cały wrzask o sukcesie, bo to żaden sukces, tylko przepustka do prawdziwego sprawdzianu. I on wie doskonale, bo zna chłopaków stamtąd, wie, jak piłkę kopią i jak potrafią dokopać.
On wie, jak jest na meczach, gdzie sie naprawdę gra, do upadłego, do końca, bez czasu na drzemanie. I wie, że ten dotychczasowy reprezentacyjny spacer przez eliminacje ma niewiele wspólnego z piłką światowej klasy.
Jeszcze trochę logiki.
W ostatnich europejskich mistrzostwach znalazła się nasza drużyna w gronie ośmiu najlepszych drużyn kontynentu. Do tych ośmiu trzeba za rok dodać drużyny z Azji, Afryki i obu Ameryk i można sobie wyobrazić drogę po medale.
Nie czarno wróżę wcale. Będzie trudniej niż trudno. Nie znaczy to jednak, że mundialowi złoto jest nieosiągalne! Nie takie rzeczy przecież zdarzały się na świecie!

Skoro Mojżesz swój lud przeprowadził przez morze, to przecież ktoś też może poprowadzić Polaków do złota na mundialu, tylko czy już za rok?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...