8 października 2017

Myśli w klatkach słów

Mam manię zapisywania myśli – robię to w domu, z samochodzie, w lesie… Czasem jest tak, że musze przeprosić rozmówcę i notuję coś tam, co właśnie przyszło mi do głowy albo coś mi się przypomniało. Wiem, ż eto komicznie wygląda i mogę w oczach niektórych uchodzić za dziwaka, tak delikatnie mówiąc.
Jedni hodują gołębie, inni łowią ryby, jeszcze inni polują na grubego zwierza, ci urabiają ludzi, tamci lubią tańczyć, owi lubią namiętnie oglądać seriale…
Ja, gdybym był bogaty, to tylko bym pisał. I jeszcze czytałbym. Od rana do wieczora, z przerwami na jedzenie, obowiązki wobec… i jeszcze tam jakieś, ale głównie bym pisał i czytałbym, czytał.
Poniżej kilka przykładów takiego notowania tego, co właśnie w głowie mi nagle kiedyś tam zaświtało.


Godność
Godność, to coś, czego nie może nam nikt odebrać, choć my sami często pozbawiamy się godności, choćby za stołek, posadę. Często tracimy godność donosząc na innych. Czasami nawet taką właśnie utratę godności poczytujemy sobie za zaszczyt, co dla mnie jest niepojętym.
Dlatego pewnie wstyd mi za tych, z którymi wcześniej pracowałem, a dzisiaj dowiaduję się od pracowników innych urzędów, że biegają na jakieś lekcje, narady, o jakieś poparcie do wodzów czy jeszcze tam kogoś, kto dzisiaj na stołku.
Jest mi smutno, gdy ktoś tam określa moich znajomych jako natręta i jako kogoś, kto nie ma własnego zdania.
Każdy ma idola na miarę własnych marzeń. Już o tym pisałem. Coraz lepiej to widzę.
Nigdy nie potrafiłem lizać innym czegoś tam, wiecie… Może dlatego tak trudno mi zrozumieć zachowanie niektórych. Każdy jest jednak inny.

Bohater na każdy dzień
Co tydzień w telewizorni czci się jakichś bohaterów, odprawia się za nich msze, awansuje, odznacza pośmiertnie, bo oni już nie żyją i mają pewnie to w dupie cz ktoś tam wypełnił nimi jakiś czas antenowy.
Cóż jednak na to poradzić – wczoraj kult jednostki, dzisiaj praktycznie to samo, tylko bohaterowie inni. Wszystko było pod słońce i znowu się dzieje.
Przedwczoraj stawiano pomniki, wczoraj sadzono drzewa, dzisiaj biją medale, a jutro zmieszają z błotem…

W pewnym momencie
Każdy musi w pewnym momencie życia dojść do wniosku, że już nas nie stać go na to, żeby rzucać słowa na wiatr. Rozumie już taki człowiek kruchość swojego życia i wie, że bliżej mu niż dalej do ostatecznego rozwiązania wszystkich problemów. Pojmuje wagę chwili i dochodzi do wniosku, że trzeba każdemu słowu, spotkaniu, przeżyciu nadać status niepowtarzalności.
Nie ma już wtedy miejsca na kłamstwo czy obłudę, na jakieś tanie chwyty i rozdrabnianie się, rozmienianie na marne drobne. To bowiem mija się z celem, ponieważ już rozumie, że lepiej jest stracić świat ze wszystkim, co on proponuje, niż stracić szacunek do siebie, stracić przed sobą twarz.
Te myśli nawiedziły mnie zaraz po przebudzeniu i gdy je utrwaliłem, a przez to przetrawiłem, uradowałem się prawdziwie, gdyż dzień ten na samym początku wydał mi się pięknym i dobrze przeżytym, choć przecież wiedziałem, że to jego początek.

Gdyby wyłączyć obraz
Czasami, gdy oglądam wystąpienia i słucham wypowiedzi polityków, to myślę sobie, że gdyby tak wyłączyć obraz, zamknąć oczy i zostawić tylko fonię, to głos większości dzisiejszych polityków brzmiałby i brzmi jak głos głoszącego kazanie.
Brakuje mi w tym wszystkim ognia, jak w wypowiedziach prezesa.
Ta bezpłciowa tkliwość. Jak mówiący chciał siebie już za życia namaścić. Posłuchajcie uważnie, jak mówią politycy. Są tacy uduchowieni, że papież to okręgówka!
Bez kompromisu…
Nie potrafię się z nikim układać i może dlatego częściej mam pod górę niż z góry.  
‑ Musimy się spotkać, pogadać – zaczepia mnie znajomy i zanim zdążyłem odezwać się słowem, on ciągnie: - Gadałem z… Spotkamy się u niego i po gadamy sobie.
‑ O czym pogadamy? – pytam.
‑ O wyborach.
‑ O wyborach? – pytam.
‑ No wiesz, za rok wybory, trzeba podzielić role – wyjaśnia mi.
‑ Ja z nikim ról nie dzielę, sam idę do wyborów i żadnych układów przed z nikim nie zawieram – wyjaśniam znajomemu.
‑ Musisz mieć przecież poparcie – uświadamia mnie.
‑ Poparcie dają wyborcy, a nie ciche układy i takie podziały ról – staram się zakończyć rozmowę, która mnie mierzi.
‑ Pogadamy, pogadamy – uśmiecha się znajomy.
Na szczęście podchodzą inni, znajomy urywa temat.
Drażnią mnie takie gadki.
Mam w dupie ciche układy.
Wystartuję w wyborach. powiem, co chcę zrobić. A ludzie zdecydują, na kogo postawić.
Tyle!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...