Konkretnie jako
cholera!
Wiem, jak to jest, gdy
jedna osoba musi złożyć kilkadziesiąt strony gazety – wybrać tematy, napisać
teksty, dobrać fotografie, dopracować grafikę…. Od razu napiszę – jeśli robi to
jedna osoba, nie sposób, żeby zrobiła to dobrze. takiej roboty nie robi się w
pojedynkę, a przy tworzeniu Nowiny…
tak właśnie jest.
Redaktor pisze: Autorzy nieustannie pragną podnosić poziom
czasopisma… Prawda natomiast jest taka, że jest jeden autor i zapieprza jak
mały samochodzik i wychodzi, jak wychodzi. I będzie zapieprzał jeszcze więcej,
i wcale lepiej nie wyjdzie. Co najwyżej, wypompuje się i straci chęć do roboty.
Podziwiam go i tak, że jeszcze tego nie stracił!
Dlaczego tak jest, to
już pytanie do kierownictwa małej gminy, a nie do człowieka, który mota się z
tą gazetą, żeby wyszła, jak najlepiej, a nie może przy tym wiedzieć, że wyjść
dobrze nie może… Poza tym, gdy jedna osoba redaguje gazetę, staje się ona, siłą
rzeczy, nudna, jak nudny jest mój blog redagowany przez jedną osobę. Ale nich
sobie będzie nudny. To żadne forum informacyjne, tylko takie prywatne pole
bitwy, prywatna klinika zdrowia psychicznego i pole treningowe.
Gazeta gminna takim
polem być nie może.
Prawdę mówiąc, to nie
mam pojęcia, po co jest rubryka Od
Wydawcy. Wydawcą jest gmina i może by tylko zdjęcie wodza wystarczyło. Może
niech on pod niczym się nie podpisuje, bo później to wychodzi, że ważnym
wydarzeniem w gminie w danym właśnie okresie jest informacja o segregacji
odpadów komunalnych albo informacja, że zmieniła się ustawa o ochronie
przyrody.
Wydarzeniem jest też,
że ponad dwieście lat temu uchwalono konkretny akt prawny. Za rok to też się
wydarzy i za dwa lata również. To nie jest wydarzenie, jak każda kolejna
rocznica danego wydarzenia.
Brak warsztatu. Ja to,
kurna chata, cwany jestem! Na studiach miałem szczęście, że mi się zachciało
pisać w Dzienniku Pojezierza i
wydawca przeciągnął nas nieźle w przygotowywaniu informacji prasowej, a
następnie sprawdzaniu źródeł. Jasne, że nie zawsze później stosowałem się do
wszystkich wskazówek, ale w głowie dużo mi pozostało.
Wydawca gazety gminnej,
czyli, jak widać, wódz, powinien zatem kopsnąć parę groszy człowiekowi i
zafundować mu jakieś konkretne warsztaty dziennikarskie. A jeśli już nie, to
rada do młodego i zamotanego człowieka, żeby szukał w sieci wszelkich
potrzebnych wskazówek. W sieci jest wiele chłamu i plewy, ale ziarna też sporo.
Można coś zawsze znaleźć. Trzeba po prostu szukać. Nie może być bowiem takich
notatek prasowych, jak ta ze spotkań na temat rewitalizacji. Przywołajmy fragment:
Na
szczególną uwagę zasługuje głos młodzieży chociażby ze względu na
zaprezentowaną formę wypowiedzi.
I koniec. Nie wiem, o co chodzi. Co za forma? Jaka? Czego wypowiedź dotyczyła?
To trzeba eliminować. Informacje
powinny być krótkie i jasne. Po co dodawać sobie roboty. Odbiorca chce konkretu,
nie językowych kwiatków. Jak będzie chciał tych drugich, poczyta beletrystyki.
Nie wiem też czy to pomyłka
czy celowy zabieg, ale święta nietypowe są w numerze 2 (2017) Nowiny… z lipca, sierpnia i września, a te
miesiące, jak mnie pamięć nie myli, do 2. kwartału roku nie należą.
Takich „kwiatków” jest więcej.
Rzecz jednak nie polega na tym, że młodego i chętnego do roboty człowieka punktować.
Wiem też, że nie każdy musi mieć smykałkę czy to do pisania, czy do dziennikarki.
Ale nie wolno też niedoceniać chęci, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi. Człowiek,
który bardzo czegoś chce, a do tego jest pracowity, wiele może zdziałać.
I jeszcze raz w dół – nic
z tego nie będzie naprawdę i będziemy się zadawalać taką przeciętnością, jeśli osobom
odpowiedzialnym w urzędzie nie będzie zależało na tym, żeby pracownicy zatrudnieni
czy powołani do pewnych zadań mieli wsparcie i odpowiednie narzędzia, żeby wytyczone
im cele realizować na takim poziomie, żeby się nie wstydzić!
Czekam na trzeci numer,
bo pomysł jest dobry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz