Trochę wspomnień.
Kto wrobił bobra? Ciągle
pytam siebie i cały świat!
Kto przez niewinnego
bobra wrobił mnie? Oto są pytania!
W małej gminie na końcu
świata, gdzie świat się właśnie zaczyna jest żydowski cmentarz, otoczony
zielenią drzew i krzewów. Nic dziwnego, że bobry obrały sobie ten teren na
mieszkanie! Roboty mają tu na całe bobrze pokolenia, a i ciszy co niemiara,
zwłaszcza że miejscowi ze względu na cmentarz raczej się tam zbyt często nie
zapuszczają!
Wiem, jak bardzo bobry
są kochane przez władze samorządowe i rolników! Najwidoczniej jednak nie dbają
o to, aby uczucia odwzajemnić, tylko robią swoje! Najczęściej nie po myśli
człowieka, a zwłaszcza tego zza biurka, i tego szalejącego po polach traktorem!
Bobry mają tam praktycznie
absolutne prawo do samowolki. Są tez pewnikiem konfliktu, bo tam, gdzie się pojawiają,
takowy musi natychmiast wybuchnąć. Najczęściej po przeciwnych stronach barykady
stają rolnicy i władze samorządowe! Rolnicy zdecydowanie żądają, aby bobry
pogonić, a władze samorządowe mogą tylko o tym pomarzyć! Jak bowiem bobra
pogonić, kiedy jego prawem jest być tam, gdzie właśnie zawędrował ze swoją
uroczą rodzinką? Bóbr zdaje się wiedzieć, że w świetle polskiego prawa jest
nietykalny, a jeśli do tego dodamy fakt, że jest uparty jak sto tysięcy osłów,
to możesz sobie wójcie pohasać z bobrem!
Ale są ludzie, którzy
robią bobrom bobrzą robotę, o jakiej bobry same by nie pomyślały!
Pracowały sobie
stworzonka tak, jak je Pan Bóg tego nauczył, aż tu nagle stały się nie mniej
medialne niż ja. A przecież nic takiego nie powinno się było zdarzyć w małej
gminnej i w katolickiej społeczności! No, ale wracajmy do tematu. Bobry tak się
zapomniały w swojej robocie, że niechcący albo całkiem umyślnie zabrały się za
wyciąganie szczątków ludzkich z grobów i wykorzystywanie, np. czaszki czy
piszczeli do budowy tamy! Kiedy się o tym dowiedzieli nie tyle przyjaciele
bobrów, co moi przeciwnicy, od razu fotograficznie uwiecznili robotę gryzonia i
fotki przesłali do mediów! Zanim ja się o sprawie dowiedziałem, to wiedział o
niej cały znany mi świat!
Po publikacji oczywiście
ruszyliśmy ostro z robotą. Ze strażakami zabezpieczyliśmy szczątki,
zawiadomiliśmy policję, prokuraturę, konserwatora zabytków i archeologa.
Sam nieopodal
sfotografowanej czaszki odkryłem dwa szkielety. Bóbr poprzez budowę tamy
zmienił bieg rzeczki i odsłonił rodzinny grób, który był się znalazł w skarpie
rzeki, a kiedy zabrakło wody, grób został odsłonięty!
Nie wiem czy dobrze się
stało, bo gdyby bóbr nie zrobił tego, co zrobił, pewnie szkielety po jakimś
czasie popłynęłyby z nurtem rzeczki!
Nie byłem wstrząśnięty
odkrytym grobem, ale tym, jak ułożono do sfotografowania czaszkę. Dolną szczękę
przyłożono do reszty, aby fotografia dla mediów wypadła odpowiednio! To nie bóbr grzebał przy szczątkach, ale
człowiek, który odpowiednio upozował czaszkę i ustawił ją na szczycie tamy.
Do dzisiaj nie
rozumiem, czym kierowała się osoba, która tę szopkę tworzyła i czym kierował
się dziennikarz, który napiętnował lokalne władze, że nie dbają o miejsca
pamięci na terenie gminy?
Jeśli ktoś chciał mi
dokopać, niech by to zrobił po męsku na ubitej ziemi, jeśli to był mężczyzna;
jeśli natomiast kobieta, to niech by miała w sobie więcej delikatności i nie
grało ludzkimi szczątkami, żeby pokazać jak władza wykonawcza w jej gminie jest
denna!
Były inne sposoby, żeby
okazać niechęć do mojej osoby!
Nie wiem też, czym
szczycił się lokalny tygodnik? Chyba tylko tym, że z wykopanych szczątek,
odsłoniętych przez wyschnięte koryto rzeczki kości uczyniono sensację!
To chyba nie jest powód
do dumy!
Z jednej strony
dziennikarz zarzucił mi, że nie szanuję ludzkich szczątek! Nie wiedziałem o
sprawie, póki on sam tego nie nagłośnił! Wystarczył telefon i sprawa zostałaby
natychmiast prawidłowo załatwiona!
Potępił mnie, a z
drugiej strony wykorzystał fotografie i ludzkie szczątki do stworzenia sensacji
i po to, aby tą sensacją uderzyć we mnie!
Obrzydliwy szczyt
hipokryzji i braku jakichkolwiek zasad!
Nie rozumiem ludzi!
Nie podobała mi się ta
robota!