Wołam z balkonu do Agnieszki:
Dzień dobry! I cały czas rozmawiam z mamą prze telefon.
Mówiłam: Dzień dobry! Odpowiada
Agnieszka, ale pan rozmawiał przez telefon.
Przepraszam, mówię, nie
mogłem skończyć na zawołanie.
Jak się sprzedają książki?
Pyta Agnieszka.
Kiepsko! Odpowiadam zgodnie
z prawdą, bo sprzedają się rzeczywiście słabo, choć ciągle mam nadzieję być pisarzem
i utrzymywać się z pisania. Napisze o tym na blogu, zawołałem.
Patrzyłem, jak odchodziła
ze swoim synem.
Zatem dopowiadam. Pięć egzemplarzy
sprzedanych to nie jest sukces wydawniczy. Nie zrażam się tym jednak, tylko robię
swoje. Wysłałem do wydawnictwa Dziennik praktykującego
wójta… i czekam na reakcję!
Czekam na sukces?
Nie!
Patrzę, jak kończy się kolejny
dzień w moim życiu i mam nadzieję, że następny będzie mi dany!
Pozdrowienia, Agnieszko!
Szczęścia na tym padole!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz