12 czerwca 2016

Św. Franciszek z Asyżu i modlitwa Życia

Na koniec obecnej niedzieli jeszcze jedna modlitwa, ale za to prawdziwego giganta modlitwy i świętości.
Kto by w katolickim czy nawet całym chrześcijańskim świecie nie słyszał o świętym Giovanni Bernardone, nazywanym Biedaczyną z Asyżu, a obecnie znanym jako św. Franciszek z Asyżu.
Znają ten tekst modlitwy ludzie rozmodleni i ci, co są po przejściach, szukają prostej drogi. Znają ją ci, co pili i ci, co pić nie przestali. Znają ją ci, co błądzą i na krętych drogach. Ogólnie trzeba stwierdzić, że zna ją wielu ludzi. Jest bowiem tak popularna, jak znana Desiderata albo Modlitwa o Pogodę Ducha.
Przypomnijmy ją sobie w ten niedzielny wieczór.

Uczyń mnie, Panie, narzędziem Twojego pokoju,
bym tam, gdzie jest nienawiść ‑ zakorzeniał miłość,
tam, gdzie obraza ‑ wnosił przebaczenie,
tam, gdzie niezgoda ‑ głosił pojednanie,
tam, gdzie błąd panuje, bym przynosił prawdę,
tam, gdzie jest wątpienie, żebym krzewił wiarę,
tam, gdzie rozpacz, bym budził nadzieję,
tam, gdzie są ciemności, bym zapalał światło,
a tam, gdzie smutek, żebym wnosił radość.

Spraw, Panie, żebym nie o to zabiegał,
by mnie pocieszano, lecz żebym pocieszał,
nie szukał zrozumienia, lecz żebym rozumiał,
nie pragnął być kochanym, ale żebym kochał.

Albowiem siebie dając ‑ coś się otrzymuje,
siebie zapomniawszy ‑ można znaleźć siebie,
innym wybaczając ‑ doznam przebaczenia,
a umierając ‑ zmartwychwstaję wiecznie.

Człowiek żył tylko 44 lata. Mając 21 lat brał udział w wojnie między Asyżem a Perugią. Jeśli dodamy, że pochodził z bogatej kupieckiej rodziny, to możemy powiedzieć, że połowę swojego życia spędził na hulankach i potyczkach wojennych.
Ale to dobry przykład, że zawsze można się zmienić. Nigdy nie jest za późno, żeby odnaleźć siebie i wygrać swoje życie.
Nie każdy musi być świętym. Mogłoby być nudno na ziemi. Jednak każdy powinien odnaleźć swoją drogę.
Ja jestem w trakcie szukania. Wciąż szukam prostej drogi, choć już połowę życia mam z pewnością za sobą!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...