19 czerwca 2016

Lecę, bo chcę...

Miałem takie słowa wczoraj Wam wrzucić na bloga:
Kiedy te słowa ukażą się w sieci, będę już siedział w samolocie i z duszą na ramieniu czekał na kolejny start w kierunku nowego lądu, nowego życia i nowych wyzwań.
Ja lubię wyzwania, lubię czuć strach przed nowym. Nie boi się tylko głupiec, ale i głupiec nie szuka nowego.
No i już jestem tam, gdzie być powinienem w danej chwili. Zanim jednak napiszę coś na temat dnia dzisiejszego, to może kilka słów o tym, z jakimi życzeniami tutaj jechałem.
A, i jeszcze jedno. Start, lot i lądowanie tak mi zleciały mi super. Można powiedzieć – klasyczny spokojny lot, jakich wszystkim na świecie życzyć.
Niedawno uczestniczyłem w rozmowie kilku kobiet, które twierdziły, że mała gmina na końcu świata to nie jest miejsce dla młodych ludzi.
Stwierdziłem wtedy: Macie racje, ja też jestem młody i postanowiłem stąd czmychnąć.
No i czmychnąłem. A jak będzie, to się okaże.
Przed wyjazdem natrafiłem na dwa zapomniane przeze mnie teksty. Jeden z nich jest od przyjaciółki ze studiów, która po jakimś tam czasie wysłała mi kartkę, że chciałby mnie zobaczyć.
Beata to przyjaciółka moja i mojej żony. Nie wiem, co się dzisiaj z nią dzieje, ale skoro ona napisała mi, że śmiała się wtedy często na moje konto, to ja teraz też uśmiecham się na jej konto. Uśmiecham się w nowym miejscu, gdzie mam zamiar rozpocząć nowe życie.

Spodobał mi się napis na kartce, którą mi przysłała: Kiedy ciemność jest największa, wtedy właśnie szykują się dla nas nowe możliwości.
Ileż w tym cytacie prawdy dla ludzi pokopanych przez życie! Ileż nadziei dla tych, co stracili już nadzieję!
Nigdy nie jest za późno! Zawsze jest czas, żeby rozpocząć wszystko od nowa. Nie naprawić przeszłości, ale teraźniejszość uczynić na własną miarę możliwą do zniesienia.
Drugi tekst to życzenia, dziś od mojego wroga, ale w 2008 roku człowiek ten życzył mi jak najlepiej. Życzenia całkiem przyjemne i postanowiłem kilkakrotnie sobie jest przeczytać, a teraz wprowadzę w życie. I nieważne, że to dzisiaj życzenia od wroga. Ważne w nich są intencje na tamtą właśnie chwilę, gdy były pisane i tak utrwalone.

Ciekawe co teraz myśli osoba, która mi te życzenia pisała? W sumie to nieważne, życzenia to życzenia. A życzenia mi się podobają i oby się spełniały nieustannie i zawsze!
Przede mną dwa posty z modlitwami, a później o tym, gdzie jestem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...