Broniłem się, jak
mogłem przed samorządowym serialem pt. Nagrania sesji RM w małej gminie na
końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Kilku znajomych prosiło usilnie:
Zajrzyj, posłuchaj, trochę się pośmiejesz!
Muszę przyznać, że w
końcu zaciekawiłem się tematem i obejrzałem kilka odcinków serialu, w którym
wódz nowy najczęściej gra główną rolę.
Rzeczywiście jest
śmiesznie, kiedy widzisz faceta trzymającego w rękach kartkę i nie umiejącego
przeczytać, co tam na tej kartce ktoś facetowi napisał, a może sam nawet pisał,
a później przeczytać nie umiał.
Tyle przy tym czytaniu
chrząkania i innych odgłosów, jak gdyby czytający na rzeź miał iść lub tortury.
Oglądałem człowieka i intensywnie
myślałem, co było dla niego większym wyzwaniem – to, o czym czytał czy może
samo czytanie!?
W pewnym momencie był
wspomniał, że brał udział w seminarium naukowym.
Boże! krzyknąłem. Cóż
to musiało być za naukowe seminarium!
Wiem, że jestem
ignorantem.
Zdarza mi się
krytykować tych, których nie rozumiem.
Odrzucam od siebie
zjawiska, których nie rozumiem.
Wielu ludzi
skrzywdziłem i nie prosiłem o wybaczenie.
Myślę, że dobrzy ludzie
już mi wybaczyli.
Słuchając jednak stęków
wodza, pomyślałem sobie: Boże, jaki ja jestem szczęśliwy, znając swoje
słabości!
Ale przy tym stękaniu
zaskoczyła mnie jeszcze bardziej reakcja wysokiej rady. Nikt nie reagował.
Wszyscy zdawali się słuchać i byli tacy poważni, jak gdyby papieża słuchali
albo co najmniej proboszcza!
Nie wiem czy to
normalna reakcja na takie wystąpienia, czy może zwykły wyraz totalnej
rezygnacji! Jak bowiem kiedyś napisał Miłosz, polski noblista:
(…)
Rozumiesz.
Jest taka cierpienia granica,
Za
którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I
mija tak człowiek, i już zapomina,
O
co miał walczyć i po co.
Jest
takie olśnienie w bydlęcym spokoju,
Gdy
patrzy na chmury i gwiazdy, i zorze,
Choć
inni umarli, on umrzeć nie może
I
wtedy powoli umiera.
(…)
Następnie słuchałem,
jak mówił inny wielki z małej gminy. Był nieprzygotowany. Jąkał się, bąkał,
biegał oczami na boki.
Przecież można sobie
to, co chce się powiedzieć, napisać na kartce i nauczyć na pamięć albo po
prostu przeczytać.
Ktoś zapraszał ludzi na
festyn pod przy budynku szkoły podstawowej.
Przecież w naszym
miasteczku nie ma szkoły podstawowej, tylko zespół szkolno-przedszkolny.
Kto, jak kto, ale
ludzie władzy, powinni o tym wiedzieć. A zwłaszcza dyrekcja danej instytucji.
Jeśli nie oni, to kto?!
Kiedy byłem wodzem, jedna
z dróg powiatowych została kiedyś mnie przejęta przez gminę po to, aby wykonać
dokumentację techniczną i następnie ewentualnie z władzami powiatu przystąpić
do budowy nawierzchni tejże drogi.
Jakież ja wtedy baty za
to dostałem, że gminną kasę na powiatowe drogi wydaję! A jakie baty dostałem za
to, że gmina dołożyła się do budowy słynnej w małej gminie „schetynówki” (też
drogi powiatowej)!
A dzisiaj słyszę, że
droga powiatowa została przejęta przez władze gminy, która zamierza budować na
niej nawierzchnię. Cieszę się z tego, że władze robią dokładnie to samo, co ja,
ponieważ to jest jedyna szansa, żeby fatalne drogi powiatowe w małej gminie
miały dobre nawierzchnie. Dziwi mnie jednak przy tym fakt, że wszyscy uważają
to za normę. Nie możecie zapomnijcie, że to właśnie mój pomysł!
Czekam tylko na to, że
władze powiatu wesprą finansowo małą gminę w tej inwestycji, gdyż, jak wiemy, w
powiecie rządzą „zieloni” i w małej gminie też.
Boję się tylko jednego,
że „zieloni” są naprawdę zieloni i z tego dobrego zamysłu niewiele w
przyszłości wyjdzie.
Ze śmiechem słuchałem
też wodza, jak z wielką powagą mówił o firmie telekomunikacyjnej, której od
dobrych kilku lat już na rynku nie ma.
Wódz tak się w swojej
wypowiedzi motał, że wyszło najpierw, że firma ta jest, później, że jest w stanie likwidacji i na koniec, że praktycznie
jej nie ma.
Przyznaję bez bicia, ale
do końca nie zrozumiałem tej wypowiedzi.
Nieprzygotowany był
człowiek, jak nic. Wszyscy bowiem wiedzą, że firma, której mówił od lat nie
świadczy usług telekomunikacyjnych na terenie małej gminy.
A może wódz się
zatrzymał tych lat kilka z tyłu i trwa w tamtym świecie, kiedy ta firma
istniała!
Mogę się jeszcze domyślać,
że siedziba tej firmy, tj. Szepietowo, kojarzy się wodzowi ze znanym ODR z
siedzibą w tymże miasteczku.
To jednak nie
usprawiedliwia wodza, gdy mówi, że firma, której już nie ma, nie dogadała się z
innymi firmami w sprawie jakiejś tam.
Przykro słuchać!
A jeszcze bardzie
przykro patrzeć, jak moja wczorajsza mądra opozycja słucha tego z uwagą i nawet
potakuje.
Ciekawe czy ci, którym
wczoraj nie wystarczała żadna moja odpowiedź, zarzucali mi arogancję i chęć
zbycia tematu, nie wstydzą się dzisiaj takich odpowiedzi, których słuchają z
uwagą i ani słowem nie pisną.
Wiadomo, swój mówi!?
Kolejną sceną serialu
była skarga przewodniczącego, że kontrolować gminy nie może skutecznie.
Kontrole w małej gminie
zawsze wzbudzały emocje. Komisja rewizyjna w każdej kadencji pragnie odkryć
jakąś aferę podszytą plotkami. Starają się więc kontrolerzy radni zrobić
wszystko, żeby te plotki potwierdzić, ale nie zawsze się daje. Wtedy wychodzą
żale kontrolujących. Skarżą się, że ktoś tam zasłania się opiniami prawnymi.
Wódz tymczasem
odpowiada, że kontrole będą prowadzone zgodnie z opiniami prawnymi!
To nie jest odpowiedź.
Opinie prawne sporządza się w konkretnych sprawach, chyba że została
sporządzona opinia prawna, co wolno KR sprawdzać, a czego nie.
Teoretycznie KR może
sprawdzać wszystko, jednak nie wszystkie informacje mogą być jej udzielone.
Pamiętam, jak za moich
wodzowskich czasów radni chcieli nawet udostępnienia im danych osobowych
petentów jednej z gminnych instytucji. Nie dało się. Nie wolno! A oni i tak chcieli!
Nie chcieli zrozumieć, że prawo nie pozwala! Nie chcieli zrozumieć, że z takimi
informacjami nie wolno każdego zapoznawać!
Nie wiem, czego tym
razem KR chciała, ale odpowiedź wodza była poniżej krytyki. Nie wiedział bowiem
tego, czego rzekome opinie prawne dotyczyły, a od razu się nimi zasłonił.
Może idzie o to, aby
zakryć pewne sprawy, ponieważ, jak wiadomo, w OPS, wódz teraz wszystko
podpisuje, a zatem za wszystko, jak cholera, bierze odpowiedzialność.
Kontrole i zaspokojenie
potrzeb kontrolujących to są trudne i złożone sprawy. Ludzie z reguły nie
rozumieją, że urzędnikowi nie wolno udostępniać pewnych informacji nawet KR. Do
pewnych informacji mają dostęp inne instytucje kontrolne, jak np. RIO, UKS czy
NIK. Natomiast nie wolno ich ujawniać kontrolującym radnym.
Zupełnie co innego
mamy, jeśli idzie rzeczywiście o prowadzenie kontroli, żeby wziąć odwet za coś
tam z przeszłości.
Wiemy doskonale, że
niektórym ludziom w małej gminie nie wolno udzielać pewnych poufnych
informacji, ponieważ w tym samym momencie przestają one być poufne. A wtedy wychodzi
smród, za który beknie urzędnik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz