10 czerwca 2016

Mądry do mądrego inaczej

Takie tam małe opowiadanie kiedyś mi się zdarzyło napisać. To chyba jeszcze czasy moich studiów.
Zresztą, po co snuć domysły i zmuszać pamięć niedoskonałą do ewentualnych błędów?
Łatwiej być głupim wśród głupców,
niż mądrym wśród mędrków!
MaW

Z głupim i hipokrytą nie masz co walczyć!
Utrudzisz się, napocisz, a głupi i hipokryta, głupim i hipokrytą zostanie!
Przeprowadźmy dowód na powyższą tezę. Otóż głupi nigdy nie stwierdzi, że jest głupi, gdyż jego głupota i umysłowe ubóstwo nie pozwolą mu na to; a nie przyznając się do rzeczywistego stanu umysłu, staje się głupcem, choć wcale nie musi, gdyż już jest głupcem i hipokrytą.
To znaczy, że mądry w przypadku zapytania: Czy jest mądry?, jest niejako zobligowany poprzez swoją mądrość do ewentualnego przyznania się do głupoty, albowiem wychodząc z sokratejskiego zawołania: Wiem, że nic nie wiem!, powinien to uczynić?!
Bynajmniej! Mądry ucieknie się najpierw do Kartezjusza i zawoła w duchu: Cogito, ergo sum!, a zapytany o to czy jest mądry, powinien się niechybnie wspomóc doświadczeniem starożytnych i uciec do zbawiennego w takich przypadkach działania milczenia i czasu, które, przedłużając oczekiwanie pytającego, mogą ewentualnie głupiego zniechęcić i zrezygnuje on z oczekiwania na odpowiedź. W ten sposób mądry poprzez swoje milczenie i zbawienne działanie czasu jeszcze raz udowodni głupiemu, że istotnie milczenie jest złotem.
Ale też w ten sposób mądry uniknie odpowiedzi i da głupiemu margines domysłu, a – jak wiadomo – głupi charakteryzuje się niezwykle bujną wyobraźnią i dopowiedzenie niestworzonych historii w miejsce milczenia mądrego jest bardzo prawdopodobne.
Ależ skąd! Mądry milcząc, nie wprowadza głupiego w błąd, gdyż przyznając się za Sokratesem do tego, że jest głupi, co – jak powiedziano – nakazywałaby jego mądrość, być może minąłby się z prawdą i dopiero dał możliwość popisu nieokiełznanej wyobraźni głupiego. Natomiast milcząc, oddziela prawdę od kłamstwa, wspaniałomyślnie zapobiega wprowadzeniu głupiego w błąd, który i tak już przecież tkwi w błędzie, co do rozumienia własnej osoby i sytuacji; tkwi w takim stanie po same uszy. Nie należy tu wspominać już o tym, że nie jest on absolutnie w stanie ocenić ewentualnej mądrości drugiej osoby.
Tu zaczyna się głębia!
Czyli głupi nigdy nie dowie się, że mądry jest mądry, a głupi jest głupi, gdyż mądry, milcząc, nigdy tego nie powie, a tym bardziej nie udowodni; a mądry inaczej, głosząc swoją mądrość wszem i wobec, nigdy z kajdan mądrości swojej wątpliwej się nie wyswobodzi?
A czy trzeba tu cokolwiek udowadniać? Zresztą, nawet gdyby mądry dowiódł mądremu inaczej, że w istocie jest mądry i przedstawił na to sto tysięcy argumentów nie do zbicia, to i tak dla mądrego inaczej pozostanie nikim innym, jak tylko mądrym... inaczej!
Aaaaaaaa!
Aaaaaaaa!
Ooooooo!
Ooooooo!
Eeeeeeee!
Eeeeeeee!
Miało być mądrze inaczej? Przecież inaczej nie było!
I to właśnie tyle na temat tych jakże przejmujących i bogatych w treść rozmyślań mądrego inaczej z podobnym sobie mądrym!
Każdy ma swoją filozofię:
Ty - swoją mądrość;
Ja - swoją głupotę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...