Zgodnie
z zapowiedzią, nie będę pisał w niedzielę i święta kąśliwych, złośliwych
tekstów. To są najlepsze dni na pokarm duchowy.
Dziś
na początek wiersz Jerzego Lieberta Jeździec. Dla tych, którzy ciągle szukają i którzy poniekąd uciekają przed sobą. A
uciekając przed sobą, uciekają przed Bogiem i nie potrafią odnaleźć ni siebie,
ni Boga. To takie obłędne koło.
A zatem, miłej lektury i owocnych rozmyślań!
Uciekałem
przed Tobą w popłochu,
Chciałem
zmylić, oszukać Ciebie
Lecz
co dnia kolana uparte
Zostawiały
ślady na niebie.
Dogoniłeś
mnie, Jeźdźcze niebieski,
Stratowałeś,
stanąłeś na mnie.
Ległem
zbity, łaską podcięty,
Jak
dym, gdy wicher go nagnie.
Nie
mam słów, by spod Ciebie się podnieść,
Coraz
cięższa staje się mowa
Czyżby
słowa utracić trzeba,
By
jak duszę odzyskać słowa.
Czyli
trzeba aż przejść przez siebie,
Twoim
słowom siebie zawierzyć.
Jeśli
trzeba, to tratuj do dna,
Jestem
tylko Twoim żołnierzem.
Jedno
wie, i innych objawień
Niepotrzebna
oczom i uszom.
Uczyniwszy
na wieki wybór,
W
każdej chwili wybierać muszę.
To
dla wielu dobrze znany tekst, a może i dla wszystkich. Warto jednak czasami
przypominać sobie teksty, które dużo wolniej niż my się starzeją. Można mieć
nawet wrażenie, że nie starzeją się wcale. Warto ocierać się o to, co niby
niezmienne trwa.
To
chyba dobry tekst na niedzielę, którą przyszło nam przeżyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz