Niedawno sobie
założyłem, że nie będę już złośliwie pisał. Jestem wtedy podobny do tych,
którzy wczoraj złośliwe wypowiadali się na mój temat. Będę przy tym podobny do
tych internetowych stworków chowających się pod nickami, żeby bliźniemu
dokopać. Nie do nich nie będę nigdy podobny, ponieważ podpisuję się pod tym, co
piszę. Nie lubię kopać innych, kryjąc się przy tym, jak tchórz.
A zatem niedawno
założyłem sobie, że nie będę już pisał złośliwie. Kiepsko mi to jednak
wychodzi. Wiadomo, Polaczek ze mnie! A z takiej przypadłości dość trudno się
wyleczyć. Wymaga to czasu i dużo pracy nad sobą. Poza tym trzeba zapomnieć o
krzywdach i odwecie.
Żadnych krzywd nie
pamiętam, przyznaję uczciwie. Na nikim, kogo znam, nie szukam odwetu. Może
gdzieś tam głęboko noszę w sobie żale do tego czy owego, który mnie wczoraj
oszukał.
Nie zrozumiem nigdy
tych, co to na pokaz. Chyba mi się nie uda. Zresztą, nawet nie chcę. Niech
będzie tak, że ich nie lubię. Tylko złośliwości w stosunku do takich ludzi
muszę się jakoś wyzbyć i nie uprawiać więcej.
Mam jeszcze kilka
zaległych tematów, w których kipię złośliwością i złością. Wypiszę się i będę
miał zamknięty ten rozdział mojego życia. Później to tylko miłość będę głosił
ludziom i własną niepowtarzalną drogą będę szedł.
Oczywiście nie bierzcie
zbyt poważnie tych zapewnień. Wiem bowiem, że Zycie potrafi zaskoczyć
niesamowicie. Nie wiadomo zatem, jak będę pisał jutro.
Każdy z nas codziennie
budzi się z pewnością z postanowieniem, żeby dobrze przeżyć dzień. Następnie
ruszamy w swoją niepowtarzalną codzienność i różnie wychodzi spełnianie tych
postanowień. Trzeba jednak próbować, od nowa, ciągle od nowa, aż przyjdzie w
końcu chwila, gdy powiemy, to jest to!
Dzisiaj jest dla mnie
dzień zmian, nowości i niepewności. Zobaczę, jak się odnajdę w nowej
rzeczywistości. Wiem tylko jedno, że końca świata z tego powodu, że zniknę, nie
będzie. I dobrze, że nie będzie, choć dla mnie coś tam się kończy.
Zawsze powtarzałem
swoim uczniom maksymę starożytnych, że nie uczymy się dla szkoły, lecz dla
siebie. Spróbuję teraz żyć, z sobą jako centrum i siebie przede wszystkim
budować, a nie innych.
Do tego mi jednak
potrzeba wyzbyć się złośliwości, zwłaszcza do tych, co wczoraj kopali mnie i
oczerniali. Spróbować życzyć im dobrze i niech tam sobie żyją, jak ja, we
własnym bagienku wyrzutów i postanowień.
Jak to napisałem w
jednym ze swoich wierzy:
Stąd
do Nieba droga niedaleka:
dzieciństwo,
młodość,
garb
na plecach,
kilka
łopata ziemi
i
nadzieja…
Żeby
tylko niczego nie zabrakło!
Coś takiego, choć nie
chce mi się zaglądać do źródeł, dlatego dopuszczam, że wiersz ten mógł brzmieć
inaczej, ale ogólne przesłanie na pewno powyżej zawarłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz