21 czerwca 2016

Dziennik praktykującego wójta...

Wczoraj, kiedy wrzucałem na bloga kolejne zaległe tematy i pomysły, otrzymałem wiadomość od pani Katarzyny, że właśnie kolejna moja książka ukazała się w sieci. To zapowiadany Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych… zależnych od wyboru  nawet największego tłuka w Polsce.
I co? Ktoś zapyta.
I nic! Odpowiem spokojnie.
Teraz trzeba znów czekać na sprzedaż wydanej książki.
Po jakimś czasie znajdzie się praktycznie we wszystkich księgarniach internetowych w Polsce i Europie. Będzie można ją również kupić na allegro, no i przede wszystkim w sklepie wydawnictwa, które książkę wydało, czyli e-bookowo.pl.
O czym jest Dziennik…?
To na poły dokumentalna, na poły fabularyzowana opowieść o zatraceniu się w pracy dla innych. To opis stanu człowieka, który się gubi pod ciężarem odpowiedzialności za innych. To również opowieść o samorządowym bagienku, w które trzeba się zanurzyć i trwać mimo woli. To opowieść o ludziach, którzy nie potrafią powiedzieć STOP, tylko, zarażeni jakąś manią władzy najmniejszej, wynoszą się ponad innych i myślą, ze tak już będzie!
To taki mały wstęp do wielkiej polityki, która wielokrotnie zniewala śmiertelnych.
Mogę dzisiaj powiedzieć, że polityka na każdym szczeblu próbuje skurwić człowieka i zniewolić w myśleniu.
Dlatego odpadłem i jestem, gdzie jestem. Nie będę politykiem. Będę, po prostu, pisarzem!
A czy pisarzem poczytnym, czy tylko niszowym, to zależy od Was i od nikogo więcej.
Kiedy wchodzę na allegro i widzę, że ludzie, którzy wpisują moje imię i nazwisko, oglądają przy tym książki, które kosztują złotówkę albo coś niecoś więcej.
Nie, nie będę tak robił! Nie chcę się tanio sprzedawać! Gdy widzę Nowy Testament za złotówkę czy ponad, to czuję, że coś jest nie tak, czuję, że profanum rządzi tym całym światem. Wiem, że dzisiaj jest łatwiej kupić sobie buty, nowy ciuch, nowy gadżet, niż książkę, którą trzeba przeczytać, przetrawić, chodzić z nią dni kilka, a później ocenić i powiedzieć wprost czy to im pasuje, a jeśli nie, to WON!
Umówmy się tak. Ja będę klepał biedę, ale nie będę sprzedawał swoich wytworów ducha za jakieś tam grosze, bom cenę wysoką zapłacił za to, com tam opisał i to ma swoją wartość!
Zapraszam Was do księgarni i róbcie, co uważacie! Ja zrobiłem swoje. Biorę się za kolejną pracę! 
W zakładce "Moje książki" znajdziecie link do sklepu wydawnictwa, które książkę wydało! 
Życzę miłej lektury i polećcie mnie innym!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...