Sprzedać można dzisiaj
wszystko, łącznie z zaprzedaniem duszy. Ale jeśli sprzedajemy to, pozbywamy się
tego, co nie tylko nam nie służy, ale jest ciężarem, staje nam na drodze do
samych siebie i najbliższych, to nie tylko logicznym jest, ale nawet koniecznym
dla zdrowia psychicznego, aby tego się pozbyć.
Zauważyłem u siebie
pewną paskudną wadę. Otaczałem się rzeczami, dobrami materialnymi, które nie
tylko nie pozwalały mi rozwinąć skrzydeł, ale uziemiały i przywiązywały do
rzeczy czy miejsc. A tak przecież nie wolno. To przecież życie wbrew sobie.
Dlatego postanowiłem
jakiś czas temu, że pozbędę się rzeczy, które są mi zbędne.
Przyznacie mi rację, że
każdy wyjazd, ten na krótko czy dłużej, uświadamia nam, jak niewiele potrzeba
człowiekowi do życia. Pakujemy wtedy najczęściej coś, czym można się odziać, kilka
przyborów higieny osobistej, jakąś zmianę bielizny i ruszamy w drogę. Cały nasz
majątek mieści się w torbie podróżnej i to nam wystarcza. Spokojnie można żyć.
Mało, odpoczywamy od balastu życia, jaki najpierw gromadzimy, a później dźwigamy
na barkach.
Każdy człowiek powinien
dźwigać przede wszystkim swój los, mierzyć się z wyzwaniami, przezwyciężać
pokusy, tj. wygrywać siebie; nie martwić się o jutro, bo jutro jest dla nas
niepewne; nie planować zbyt wiele, ponieważ to tylko mrzonki…
Życie to nie jest posiadanie
tego czy tamtego. Życie to nie stanowisko czy tytuł przed nazwiskiem. Życie nie
jest ściganiem się z innymi ludźmi. Życie nie jest kopaniem dołków pod innymi,
czyli pod sobą.
Czym jest życie?
Chwilą, którą właśnie
przeżywam!
Dlatego postanowiłem,
że sprzedam swoje Ustronie, choć słowa „sprzedam” użyłem tutaj na wyrost. Nie
chcę bowiem zarobić ani się wzbogacić, tylko oddać to miejsce komuś, kto będzie
się tam dobrze czuł i realizował siebie.
Nie jest to miejsce dla
mnie lokatą kapitału. Miałem pewne plany, które uległy zmianie. Plany się
przecież zmieniają, jak co dzień zmienia nas życie. A skoro my się zmieniamy,
to po co kurczowo trzymać się starych planów i tkwić poniekąd w przeszłości?
Dosyć przeszłości. Teraźniejszość mi umyka. Ja mam dosyć przyszłości. Teraz chcę żyć,
tą właśnie chwilą. Co było, tego nie ma. Co będzie, tego nie ma. Jest tylko tu
i teraz, i ja zatopiony w chwili.
Nie
martwcie się o dzień jutrzejszy… wołał Mistrz z
Nazaretu.
Nie martwić się o dzień jutrzejszy dzisiaj. Będzie na to czas jutro,
jeśli do jutra dotrwamy!
Idąc za tymi słowami i
jeszcze z innych powodów postanowiłem, że nie będę wiązał się z żadnym
miejscem. Ja jestem wędrowcem i nie potrzeba mi miejsca, które ludzie zwą
domem, ponieważ ja dom noszę w sercu.
Kto jednak myśli
inaczej i chce mieć swoje Ustronie, niech szuka kontaktu ze mną i pyta o takie
miejsce.
Mogę tylko powiedzieć,
że fajnie jest na chwilę ukryć się przed ludźmi, na chwilę od ludzi odpocząć,
zostać sam na sam. Dlatego fajnie jest mieć Ustronie, ale to nie dla mnie!
Ludzie są jednak różni, nie muszą myśleć jak ja!
Zbigniew Herbert w
jednym ze swoich wierszy pisał:
(…)
Wyrzuć pamiątki. Spal
wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp.
Jest tylko ziemie.
Jedna ziemia i pory roku nad nią są.
Wojny owadów – wojny
ludzi i krótka śmierć nad miodu kwiatem.
Dojrzewa zboże. Kwitną
dęby. W ocean schodzą rzeki z gór.
(…)
Wyrzucam zatem
pamiątki. Próbuję spalić wspomnienia i w nowy strumień życia wstąpić. Nikt za
mnie tego nie zrobi.
Sprzedać można wszystko,
co posiadamy albo oddać wszystko, co posiadamy i nie poniesiemy z tego tytułu żadnej
straty. Nie o posiadanie bowiem w tym krótkim życiu idzie!
Tylko kto dzisiaj w to jeszcze
wierzy?!
Kto chce wiedzieć więcej, wie, gdzie mnie szukać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz