13 czerwca 2016

Sprzedać można wszystko

Sprzedać można dzisiaj wszystko, łącznie z zaprzedaniem duszy. Ale jeśli sprzedajemy to, pozbywamy się tego, co nie tylko nam nie służy, ale jest ciężarem, staje nam na drodze do samych siebie i najbliższych, to nie tylko logicznym jest, ale nawet koniecznym dla zdrowia psychicznego, aby tego się pozbyć.
Zauważyłem u siebie pewną paskudną wadę. Otaczałem się rzeczami, dobrami materialnymi, które nie tylko nie pozwalały mi rozwinąć skrzydeł, ale uziemiały i przywiązywały do rzeczy czy miejsc. A tak przecież nie wolno. To przecież życie wbrew sobie.
Dlatego postanowiłem jakiś czas temu, że pozbędę się rzeczy, które są mi zbędne.
Przyznacie mi rację, że każdy wyjazd, ten na krótko czy dłużej, uświadamia nam, jak niewiele potrzeba człowiekowi do życia. Pakujemy wtedy najczęściej coś, czym można się odziać, kilka przyborów higieny osobistej, jakąś zmianę bielizny i ruszamy w drogę. Cały nasz majątek mieści się w torbie podróżnej i to nam wystarcza. Spokojnie można żyć. Mało, odpoczywamy od balastu życia, jaki najpierw gromadzimy, a później dźwigamy na barkach.
Każdy człowiek powinien dźwigać przede wszystkim swój los, mierzyć się z wyzwaniami, przezwyciężać pokusy, tj. wygrywać siebie; nie martwić się o jutro, bo jutro jest dla nas niepewne; nie planować zbyt wiele, ponieważ to tylko mrzonki…
Życie to nie jest posiadanie tego czy tamtego. Życie to nie stanowisko czy tytuł przed nazwiskiem. Życie nie jest ściganiem się z innymi ludźmi. Życie nie jest kopaniem dołków pod innymi, czyli pod sobą.
Czym jest życie?
Chwilą, którą właśnie przeżywam!


Dlatego postanowiłem, że sprzedam swoje Ustronie, choć słowa „sprzedam” użyłem tutaj na wyrost. Nie chcę bowiem zarobić ani się wzbogacić, tylko oddać to miejsce komuś, kto będzie się tam dobrze czuł i realizował siebie.
Nie jest to miejsce dla mnie lokatą kapitału. Miałem pewne plany, które uległy zmianie. Plany się przecież zmieniają, jak co dzień zmienia nas życie. A skoro my się zmieniamy, to po co kurczowo trzymać się starych planów i tkwić poniekąd w przeszłości?
Dosyć przeszłości. Teraźniejszość mi umyka. Ja mam dosyć przyszłości. Teraz chcę żyć, tą właśnie chwilą. Co było, tego nie ma. Co będzie, tego nie ma. Jest tylko tu i teraz, i ja zatopiony w chwili.

Nie martwcie się o dzień jutrzejszy… wołał Mistrz z Nazaretu. 
Nie martwić się o dzień jutrzejszy dzisiaj. Będzie na to czas jutro, jeśli do jutra dotrwamy!
Idąc za tymi słowami i jeszcze z innych powodów postanowiłem, że nie będę wiązał się z żadnym miejscem. Ja jestem wędrowcem i nie potrzeba mi miejsca, które ludzie zwą domem, ponieważ ja dom noszę w sercu. 
Kto jednak myśli inaczej i chce mieć swoje Ustronie, niech szuka kontaktu ze mną i pyta o takie miejsce.
Mogę tylko powiedzieć, że fajnie jest na chwilę ukryć się przed ludźmi, na chwilę od ludzi odpocząć, zostać sam na sam. Dlatego fajnie jest mieć Ustronie, ale to nie dla mnie! Ludzie są jednak różni, nie muszą myśleć jak ja! 

Zbigniew Herbert w jednym ze swoich wierszy pisał:
(…)
Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp.
Jest tylko ziemie. Jedna ziemia i pory roku nad nią są.
Wojny owadów – wojny ludzi i krótka śmierć nad miodu kwiatem.
Dojrzewa zboże. Kwitną dęby. W ocean schodzą rzeki z gór.
(…)

Wyrzucam zatem pamiątki. Próbuję spalić wspomnienia i w nowy strumień życia wstąpić. Nikt za mnie tego nie zrobi.
Sprzedać można wszystko, co posiadamy albo oddać wszystko, co posiadamy i nie poniesiemy z tego tytułu żadnej straty. Nie o posiadanie bowiem w tym krótkim życiu idzie!
Tylko kto dzisiaj w to jeszcze wierzy?! 
Kto chce wiedzieć więcej, wie, gdzie mnie szukać! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...