15 czerwca 2016

Wbrew sobie

Nie lubię robić nic wbrew sobie. Ale przypominam sobie chwile w moim życiu, kiedy łamałem przyjęte zasady i żegnałem się ze stylem życia, jaki prowadziłem.
Pamiętam, jak podczas studiów poznałem swoją żonę, a później jej rodzinę. Szczególnie lubiłem dziadka ze strony teściowej. Staruszek w swojej młodości brał udział w obronie Modlina, z którego za dni kilka przyjdzie mi odlecieć na mój nowy ląd. Dziadek często opowiadał mi o czasach wojny. Chętnie słuchałem. Utkwiło mi w pamięci jedno z jego opowiadań. Mówił, że na wojnie nie ma odważnych. Każdy walczy tak, żeby zabić wroga i nie dać zabić siebie. To nie ma nic wspólnego z bohaterstwem, mówił.
Kiedy niedyskretnie go pytałem czy zabijał ludzi, milkł i dyplomatycznie starał się zmienić temat.
Jako zbuntowany przeciwko światu poeta nosiłem wtedy długie włosy, spięte z tyłu w kucyk. Wiedziałem, że większość rodziny mojej żony nie lubiła tego, w tym dziadek. Większość z nich uważała, że mężczyzna powinien mieć krótko przystrzyżone włosy, a nie bawić się w jakieś tam dzieci kwiaty.
Mimo, iż nie podobało się to niektórym, tolerowali moją decyzję. Tolerował ją również dziadek. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek mi powiedział, że nie podoba mu się to u mnie. Przeciwnie, okazywał mi wiele uczucia i dawał wielokrotnie wyraz temu, że mnie lubi. W pewnym momencie poczułem się jego wnukiem. Moja babcia ze strony mamy zmarła, gdy mnie jeszcze nie było na świecie. Rodzice taty i dziadek ze strony mamy zmarli już za mojego życia. Ostatnia zmarła babcia ze strony taty. Zmarła, kiedy byłem na pierwszym roku studiów.
Nic zatem dziwnego, że dziadka mojej żony traktowałem, jak swojego, a on zdawał się traktować mnie, jak wnuka.
Nasza znajomość trwała niespełna dziesięć lat. Dzisiaj wydaje mi się, jakbyśmy się znali lat dziesiątki. Wiem, że to tylko złudzenie, ale i dowód na to, że to była dobra znajomość.
Kiedy dziadek zmarł i miałem jechać na pogrzeb, postanowiłem, że obetnę sobie włosy i będę uczestniczył w pogrzebie ostrzyżony na krótko.
Wiele osób (w tym teściowa) nie poznało mnie, gdy pojawiłem się przy trumnie.
Czułem, że dziadek był wyjątkowy i musiałem nagiąć swoje postanowienia, żeby okazać mu szacunek. Zrobić coś dla niego. Mogę tylko żałować, że zrozumienie przyszło tak późno.
Lepiej jednak późno niż wcale.
Przyznam, że z upływem czasu całkiem o tym zapomniałem. A to przecież wtedy zrozumiałem, że nie ma sensu twardo trzymać się jakichś głupich wymyślonych przez siebie reguł.
Przypomniał mi o tym niedawno wujek mojej żony. Mówił o tym, jakbym wtedy dokonał prawdziwego wyczynu. To zasugerowało mi, że upór mój co do posiadania długich włosów musiał być widoczny i dość twardy.

Ten stary człowiek i chwile z nim spędzone; moje zachowanie po jego śmierci uświadomiły mi, że nie warto trzymać się zasad, które nic nie znaczą!

Tylko co w życiu jest ważne?
Oto jest pytanie!

 
Ja nie czas,
ja nie czas staram się zatrzymać,
tylko siebie
przez ten czas biegnącego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...