Nie lubię robić nic
wbrew sobie. Ale przypominam sobie chwile w moim życiu, kiedy łamałem przyjęte
zasady i żegnałem się ze stylem życia, jaki prowadziłem.
Pamiętam, jak podczas
studiów poznałem swoją żonę, a później jej rodzinę. Szczególnie lubiłem dziadka
ze strony teściowej. Staruszek w swojej młodości brał udział w obronie Modlina,
z którego za dni kilka przyjdzie mi odlecieć na mój nowy ląd. Dziadek często
opowiadał mi o czasach wojny. Chętnie słuchałem. Utkwiło mi w pamięci jedno z
jego opowiadań. Mówił, że na wojnie nie ma odważnych. Każdy walczy tak, żeby
zabić wroga i nie dać zabić siebie. To nie ma nic wspólnego z bohaterstwem,
mówił.
Kiedy niedyskretnie go
pytałem czy zabijał ludzi, milkł i dyplomatycznie starał się zmienić temat.
Jako zbuntowany
przeciwko światu poeta nosiłem wtedy długie włosy, spięte z tyłu w kucyk. Wiedziałem,
że większość rodziny mojej żony nie lubiła tego, w tym dziadek. Większość z
nich uważała, że mężczyzna powinien mieć krótko przystrzyżone włosy, a nie bawić
się w jakieś tam dzieci kwiaty.
Mimo, iż nie podobało
się to niektórym, tolerowali moją decyzję. Tolerował ją również dziadek. Nie
pamiętam, aby kiedykolwiek mi powiedział, że nie podoba mu się to u mnie.
Przeciwnie, okazywał mi wiele uczucia i dawał wielokrotnie wyraz temu, że mnie
lubi. W pewnym momencie poczułem się jego wnukiem. Moja babcia ze strony mamy
zmarła, gdy mnie jeszcze nie było na świecie. Rodzice taty i dziadek ze strony
mamy zmarli już za mojego życia. Ostatnia zmarła babcia ze strony taty. Zmarła,
kiedy byłem na pierwszym roku studiów.
Nic zatem dziwnego, że
dziadka mojej żony traktowałem, jak swojego, a on zdawał się traktować mnie,
jak wnuka.
Nasza znajomość trwała
niespełna dziesięć lat. Dzisiaj wydaje mi się, jakbyśmy się znali lat
dziesiątki. Wiem, że to tylko złudzenie, ale i dowód na to, że to była dobra
znajomość.
Kiedy dziadek zmarł i
miałem jechać na pogrzeb, postanowiłem, że obetnę sobie włosy i będę
uczestniczył w pogrzebie ostrzyżony na krótko.
Wiele osób (w tym
teściowa) nie poznało mnie, gdy pojawiłem się przy trumnie.
Czułem, że dziadek był
wyjątkowy i musiałem nagiąć swoje postanowienia, żeby okazać mu szacunek. Zrobić
coś dla niego. Mogę tylko żałować, że zrozumienie przyszło tak późno.
Lepiej jednak późno niż
wcale.
Przyznam, że z upływem czasu
całkiem o tym zapomniałem. A to przecież wtedy zrozumiałem, że nie ma sensu
twardo trzymać się jakichś głupich wymyślonych przez siebie reguł.
Przypomniał mi o tym
niedawno wujek mojej żony. Mówił o tym, jakbym wtedy dokonał prawdziwego
wyczynu. To zasugerowało mi, że upór mój co do posiadania długich włosów musiał
być widoczny i dość twardy.
Ten stary człowiek i chwile
z nim spędzone; moje zachowanie po jego śmierci uświadomiły mi, że nie warto trzymać
się zasad, które nic nie znaczą!
Tylko co w życiu jest ważne?
Oto jest pytanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz