28 lutego 2015

Demony nocy i dzień...

Nocą, w samotności, otuleni ciszą, przerażeni otaczająca nas ciemnością, pozbawieni drugiego człowieka, któremu można wykrzyczeć własne argumenty na obronę, stajemy przed samymi sobą i musimy opowiedzieć sobie o sobie, musimy przed sobą o sobie dać świadectwo. To trudna sprawa!
Na szczęście po nocy przychodzi dzień…
52.
Nie mogłem zasnąć ostatniej nocy. Wsłuchiwałem się we własny oddech i wspominałem chwile spędzone z Klaudią i... nagle pytanie: Co nas jeszcze łączy?
To była długa noc! Przepełniona miłością do kobiety, którą miałem na wyciągnięcie ręki!
53.
Następna bezsenna noc obudziła demony przeszłości – małe i wielkie oszustwa, ciągłe zakłamanie i ten z trudem hamowany bunt, i ta nieukrywana chęć ucieczki donikąd, byleby dalej i dalej..., nie wiadomo od i do kogo…, nie wiadomo od i do czego..., nie wiadomo skąd i dokąd…
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by…!
(…)
56.
Hubert chwali się współredagowaniem szkolnej gazetki. Oprócz tego pisze scenariusz dla stworzonego przez siebie kabaretu.
Dużo za dużo mówi – o śmierci koleżanki z pracy, o ostatnich prasowych wiadomościach...
Tak było i wcześniej, staram się go pocieszyć.
O nie! Obrusza się. Człowiek staje się coraz gorszy. Nie potrafi korzystać z daru wolności, którą obdarzył go Bóg.
Nie bądź naiwny.
Zamyśla się na chwilę. Wykorzystuję to i ciągnę dalej: Weźmy dla przykładu historię biblijnej Księgi Rodzaju i ludzkich występków tam zapisanych. Katolickim dewotom z pewnością włosy stanęłyby dęba, gdyby to sobie uświadomili, ale oni tego nie zrobią z czysto praktycznych powodów; nie chcą komplikować sobie życia duchowego.
Dlaczego księża o tym nie mówią?
Nie wiem!
Co ty powiesz? Znów się obrusza.
Ty wszystko bierzesz do siebie. Można poznać wszechświat, nie wychodząc z ciepełka klasztornej celi, ale wierz mi, nasza wiedza o cierpieniu wcale nie pomaga cierpiącym, a czasami nawet upokarza, zwłaszcza jeśli z cierpienia innych robi się medialny hit.
Nie zgadzam się z tobą. Mówi. Klasztorna cela nie jest ciepełkiem!
A jest życiem? Jest pójściem w zakamarki sklepów, w które ty mnie zaprowadziłeś nie tak dawno?
Milczenie!

Za mało zaciętości w tym sprzeciwie. Nie tak, Hubercie! Nie tak należy walczyć o swoje racje. Trzeba bić się całym sobą, bez marginesu. W innym wypadku nie warto stawać do walki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...