4 lutego 2015

Naga prawda

Trochę więcej obiektywizmu w pisaniu! Powiedziano mi wśród zaśnieżonych pól i łąk. Przecież nie wszyscy są złośliwi! Jest pełno ludzi życzliwych i obiektywnie myślących!
Cóż pozostało? Ukłonić się i przyznać rację! Podziękowałem zatem za szczerość i postanowiłem napisać o sobie!

Spostrzeżenia, jakie opisuję na blogu, to nic innego, jak efekt moich przeżyć, obserwacji, spotkań z ludźmi i, a może przede wszystkim, obserwowania siebie! Tak, często piszę o tym, co u siebie dostrzegam, a czego nijak nie mogę zaakceptować i walczę z tym, tym swoim pisaniem! Walczę!
A jakże! Siedzi we mnie kawał tradycyjnego Polaka, któremu egzorcyzmów jak nic potrzeba! Siedzi we mnie kawał tradycyjnego Polaka co i szlachecką rubasznością, jak i chłopską zaradnością i cwaniactwem zarażonym jest. Siedzi we mnie kawał Polaka obciążonego marzeniami o przestrzeniach rozległych i wolnością wszystkich wokół! Ogólnie, jestem zarażony polskością!
Jak zdecydowana większość Polaków zacietrzewiam się, gdy ktoś obok mówi mi przykrą prawdę o mnie, a którą to prawdę tak trudno mi zaakceptować, a co dopiero przyznać się do niepodważalnego któregoś tam z deficytów mojego ducha.
Siedzi we mnie chochlik, który podpowiada mi, że moje racje są niepodważalne i żeby innych wcale, ale to wcale nie słuchać. Zdarza mi się zatem czasami do końca nie słuchać to, co mówią inni, pomimo że mają rację.
Przyznaję, że mam na karku ten polski czerep rubaszny sienkiewiczowskich bohaterów, co do kielicha zaglądać mi każe i wykorzystywać życie przy stole na maksa, a przy tym różne głupoty wyczyniać – a to słowo przykre komuś powiedzieć, a to zachować się niestosownie albo oskarżyć kogoś bezpodstawnie, a nawet wroga wymyśleć, gdy rzeczywiście go brak! Potem kac i wyrzuty, że trochę z prostej się zeszło!
Jest we mnie polskie gadulstwo, choć chwalipiętą nie jestem!
Jest we mnie słowiańska dusza, słowiańska szalona dusza, której w okowy żadnej organizacji nie zamkniesz! Dlatego pewnie obce mi są wszelkiej maści kluby, stowarzyszenia, opcje, partie i Bóg wie co! Sympatyzowałem kiedyś z NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów), choć nie pamiętam czy legitymację podpisałem, ale strajkowałem solidarnie przeciwko władzy ludowej. Chcieliśmy ekonomię polityczną socjalizmu z programu studiów wyciąć. Wtedy nam się udało! Co było potem, nie wiem! Przestałem bywać wśród swoich, bo tylko z sobą przebywam!
Potem był PSL, żeby wybory wygrać. Nic mi to nie pomogło, a wiele kosztowało! Byłem prezesem straży, a jakże – ochotniczych! Później przestałem, znów byłem! Teraz, na szczęście, nie jestem! Możliwe, że jeszcze gdzieś tam moje nazwisko się pląta, ale ja nie dbam o to! Najlepiej jest mi ze sobą i z tym, co teraz robię.
Może jestem nie swój, bo obca jest mi zazdrość. Zawiści nie uprawiam. Cieszą mnie innych sukcesy i innych powodzenie! Nie modlę się do Boga o przykrość dla bliźniego i wszystkim życzę dobrze, nawet lepiej niż sobie. Niech wszystkim dobrze się wiedzie! Niech wszyscy będą szczęśliwi!
Muszę dużo pracować nad swoją systematycznością, bo mi ta polska dusza coraz to nowe sprawy podrzuca, żeby mnie tylko od celu i konkretnych działań odciągnąć. Zawsze po drodze do celu zjawiają się skrzaty zwodnicze i nakazują się zająć wszystkim, ale nie tym, co trzeba; wszystkim, poza koniecznym!
Do tego wzniosłe marzenia, co wszystkich przerastają! To też mi się przydarza! A komu w Polsce nie?
Tak, jestem bardziej Polakiem, niż ci, co ich opisuję! Dlatego czuję, gdy piszę, jakbym pisał o sobie!
Martwię się przy tym, po polsku, zdecydowanie na zapas, choć nie wiem czy jakikolwiek zapas będzie mi dany! Ale tak trzeba po polsku, więc martwię się po polsku! I nie po polsku będę walczył z takim zmartwieniem!

Jeśli coś pominąłem, może kiedyś dopiszę! Teraz to chyba wszystko, co ślina na język przyniosła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...