10 lutego 2015

Samorządowy beton

Samorządowa rzeczywistość zmienia się dość dynamicznie. Gorzej z ludźmi, którzy za zmianami nie nadążają albo do nich nie dorośli. Jeśli do tego dochodzi poczucie wyjątkowości i chęć pokazania wszystkim wokół, zwłaszcza podwładnym czy wyborcom, swojej wyższości i niezastąpioności, mamy do czynienia z krystaliczną bufonadą śmiesznego samorządowca – od przeciętnego radnego zaczynając, na przeciętnym wójcie kończąc!

Weekendowe rozmyślania
W pracy samorządowej zauważam z niepokojem dziwne zmiany w niektórych ludziach z tą młodą branżą polskiej rzeczywistości związanych. Pewnie podobnie jest w wielu gminach, że im niższe stanowisko w samorządowej hierarchii człowiek zajmuje, a ma pod sobą podwładnych, to zaczyna się dziać z nim coś dziwnego. Ludzie ci chcą wszystkim wokół, a zwłaszcza bezpośrednim podwładnym, uzmysłowić swoją wyższość, niezastąpioność i nieocenioną przydatność dla gminnego podwórka.
Wystarczy uważnie popatrzeć z boku, żeby zauważyć, że w tym swoim poczuciu wyjątkowości ludzie ci stają się z dnia na dzień coraz bardziej śmieszni, żeby nie użyć słowa – żałośni.
Oni sami, w swoim samouwielbieniu, zdają się tego nie zauważać. Nie dostrzegają, że ich decyzje, sposób ich podejmowania, egzekwowanie wykonania pleceń, niedowierzanie nikomu, gdyż tylko oni potrafią wykonać porządnie każdą robotę; ogólnie ich sposób postępowania ukazuje, jak bardzo potrzeba im pomocy specjalistów od uzależnienia władzą i samouwielbienia.
Dajmy na to przeciętnego zastępcę wójta. Często nie widzi on, jak bardzo zawala swoją robotę, nie widzi, jak mało od siebie wymaga, wymagając jednocześnie od podwładnych niemalże cudów; nie widzi, że jest tak mało wydajny w swojej pracy, choć w swoim mało robieniu potrafi zamęczyć świat zobrazowaniem natłoku rzekomych obowiązków i rzekomą ilością pracy, jaką musi wykonywać co dnia, a nawet nocą!
Ludzie ci pozbawieni są zupełnie autorefleksji, krytycyzmu wobec siebie, dystansu…
Są przy tym święcie przekonani, że są najlepszymi fachowcami w rozwiązywaniu całej gamy samorządowych problemów. Wszystkich muszą sprawdzać, nikomu niedowierzają. Nie potrafią pochwalić pracy innych, gdyż tylko ze swojej pracy mogą być zadowoleni, z pracy innych – nie. Inni nie potrafią tak pracować jak oni! Jeśli siebie samego uważamy za najfajniejszego człowieka na świecie, to trudno pochwalić kogokolwiek obok.
Tak! Upewniam głośno sam siebie. Takich ludzi w samorządzie gminnym w Polsce nie brakuje. Im mniej mają władzy, tym większe mają poczucie wyższości i wyjątkowości w stosunku do tych, których los samorządowy postawił niżej niż oni.
Przykre!

Wieczór
Kończy się dzień. Po co strawiłem go w większości na rozmyślaniach o ludziach związanych z samorządem? Nie wiem! Może dlatego, że myślę między innymi o ludziach, którzy rzekomo są blisko mnie w samorządowej udręce?
To nie reguła! Pełno jest wśród samorządowych pracowników wyjątków, które potwierdzają, że ci pseudo samorządowcy naprawdę istnieją.
Panoszą się ze swoją wyjątkowością wśród pracowników merytorycznych, którzy wykonują swoją robotę najlepiej, jak potrafią – co tu ukrywać – wykonują ją dobrze, choć często biorą baty od petentów i nie najmądrzejszych przełożonych.

Ciągle rozmyślam
Uszy puchną, gdy przełożony mówi źle o swoich podwładnych. Sam nie wie, że mówi źle o sobie!
Niedobrze, gdy nauczyciel mówi źle o uczniu, bo mówi źle o sobie!
Nie o wszystkich podwładnych i uczniach można dobrze mówić. Od nauczycieli i przełożonych wymaga się jednak zrozumienia zachowań i słów uczniów i podwładnych. Od przełożonych i nauczycieli można i należy wymagać umiejętności ugryzienia się w język w odpowiednim czasie!
W przypadku podwładnych i uczniów nie zawsze jest to do zrobienia, a czasem wręcz niemożliwe.

Niedzielny wieczór
No i wolne dni strawiłem na rozmyślaniach o samorządzie.
To chore!
Jest czas pracy i czas odpoczynku! Czas żniw i czas dożynek! Czas płaczu i czas zabawy!
Chyba powinienem nad sobą zapłakać!
Dobrze, ale przecież ja rozmyślałem o tych, co chcą ten ustalony i piękny porządek przewrócić do góry nogami. Najgorsze, że swój już dawno tak przewrócili, a teraz robią to z porządkiem życia swoich podwładnych.
Wystarczy!

Teraz czas przygotować się do kolejnej odsłony jednej z najciekawszych z ciekawych rzeczywistości – rzeczywistości gminnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...