12 lutego 2015

Szukanie siebie

Wszyscy wokół się sprzedają! Wszyscy! Różnimy się tylko celem, jaki chcemy osiągnąć.
Czy będą zbawieni ci, którzy w dążeniu do realizacji siebie, idąc za głosem Nieznanego, potknęli się o kamień konformizmu?

33.
Rozpaliłem z rana ogień. Jesień bez pardonu wdziera się do Szopy. Cały dzień postanowiłem zbierać mech i upychać nim wszystkie szpary w ścianach.
Wieczorem ma przyjść Hubert ze swoimi wierszami.
W mojej pustelni zaczyna robić się tłoczno.

34.
Kiedy Zorbie umarł synek, zaczął tańczyć swój taniec szaleństwa, mówi Hubert, łapiąc za moją książkę.
Jestem zły, bo włazi z butami na mój teren. Sprawa między mną a Zorbą jest tylko moja i nic nikomu do tego.
Znam tę historię, przerywam mu. Miałeś przynieść swoje wiersze, zmieniam temat w nadziei, że odłoży książkę. Przeczytaj mi jeden, a ja tymczasem zapatrzę herbatę.
Ciepło tu u ciebie, ociąga się, ale odkłada książkę.
Na początek tylko jeden, zachęcam go.
W końcu daje się namówić. Wyciąga swoje szpargały, a ja zaczynam parzyć herbatę. Staram się przy tym nie uronić nic z treści wiersza.
Zaprosiły mnie świerszcze
Na wieczorny koncert
I żłobiły muzyką
W mroku świetlne strugi

Siadłem w ostatnim rzędzie
Zastygłem jak kamień
W melodii serca nocy
W melodii letnich marzeń

Potem długo myślałem
W jakie czułe słowa
Zakląć taką muzykę
Żeby nie żałować

Cień poety wędrowca
Szepnął mi do ucha
Nie kalecz słowem
Uniesienia ducha

Nie mówiliśmy nic. Zaparzyłem herbatę. Wypiliśmy ją w milczeniu, jakbyśmy już dzisiaj wszystko do siebie powiedzieli. Poprosiłem, żeby zostawił przyniesione wiersze.
Zrozumiał! Pożegnaliśmy się bez słowa!

35.
Hubercie, musisz stąd uciekać. Nigdy nie chciałbym doczekać chwili, kiedy wtopisz swoją indywidualność w bezkształtną magmę Ciemnogrodu.
Myślę o wierszach Huberta.

36.
Moje wiersze
Nie wskazują drogi
Na drugi brzeg

Nie uprawiam też pola
Z ukrytą w głębi perłą –
Niebem czystego
Zachwytu...

Szukajmy jednak razem
I razem wędrujmy
Choć już na starcie wiadomo
Że przyjdzie się rozstać
U kresu

Od dwóch dni czytam wiersze Huberta.
Uciekaj stąd, Hubercie albo oddaj im siebie bez reszty! Krzyczę od dwóch dni.
Kiedy dzisiaj kolejny raz wykrzyknąłem „Uciekaj stąd Hubercie!”, zobaczyłem człowieka stojącego w drzwiach.
Muszę uczyć dzieci, powiedział spokojnie Hubert.
Uczyć? Czego?
Wolności. Wyrażania siebie. I innych wartości, choć nie potrafię dziś tego nazwać.
Chcesz uczyć czegoś, czego nie potrafisz określić?
Czy koniecznie wszystko trzeba nazywać? Nie wystarczy czuć?
Zrozumiałem. Milczałem przez długą chwilę poruszony jego szczerością i zawstydzony swoją pustką.
Nie pójdziemy razem – już przed pierwszym spotkaniem skazani byliśmy na rozstanie.

37. Wspomnienia
Wszystko, co zbliża nas do życia w harmonii ze światem zewnętrznym, jest dobre. Tylko etyka akceptacji świata i należnego miejsca człowieka w tym świecie ma sens.
Człowiek, który określił swoje miejsce we wszechświecie potrafi patrzeć i słuchać, a swoją postawą obala wszelkie zarzuty dotyczące jego osoby. Mówi Księga.
Nie tylko mnie trawi Ciemnogród; trawi też moich najbliższych – zmienia ich obraz w moich oczach, aż zagubiony w miłości do nich, staję się gnuśny i zgorzkniały.
Muszę uciekać, aby ich nie ranić?

38.
Hubert produkuje prace magisterskie i konspekty lekcji. Ależ się, facet, udziela! Myślę. Nie ma z tego satysfakcji i mieć nie powinien, a jego wrażliwość i delikatność czyni zeń najzwyklejszego pod słońcem głupca.
Nie angażuj się w to, mówię. Po prostu pisz i nie myśl o tym. Nie zmienisz tego swoim szlochem! Zaangażujesz w to swoje sumienie, zginąłeś z kretesem! Jeśli nie możesz nie angażować w to swojego sumienia, przestań pisać.
A co z tym, co już zacząłem?
Dokończ. Skoro dałeś komuś słowo i nadzieję, to musisz tego dotrzymać.
Mówisz tak, jakbyś to przechodził, obrusza się.
Nie ciskaj się, tylko słuchaj. Zabijałem się pisaniem. Zapytasz zaraz pewnie czy warto za parę groszy sprzedawać to, co ma się tylko dla siebie? Wiedzę! Jeśli zapytasz czy warto się sprzedawać? Odpowiem, to wybór każdego, który podejmuje decyzję! Wszyscy wokół się sprzedają! Wszyscy! Różnimy się tylko celem, jaki chcemy osiągnąć. Może to zbyt ogólne, ale nie mogę zebrać myśli.
Nadaliśmy prostym słowom różne znaczenia i sami się w nich gubimy. Myślę, że samo oddawanie innym tego, co mamy wartościowe, w zamian za jakieś korzyści, nie jest niczym złym. Na pewno nie jest niczym, co powinno nas męczyć i czym powinniśmy się dręczyć!
A konspekty? Co z konspektami? Przecież to mój obowiązek! Krzyczy.
Obowiązki należy wypełniać, ale nie zapominaj ani przez chwilę, że to tylko głupi biurokratyczny wymysł. Sam produkowałem po kilka, a bywało, że i po kilkanaście konspektów dziennie.
Musisz zrozumieć, że oprócz ciebie, wszyscy mają w najgłębszym poważaniu twoje konspekty.
Myśl o uczniach!

39. Wspomnienia
Ja – oceniający Klaudię i znajomych przez pryzmat Ciemnogrodu.
Jakiż byłem niesprawiedliwy!
Już sama ocena drugiego człowieka, na którą ktokolwiek się sili, jest czymś podłym! Świadomość bycia małym poraża!
Aż pewnego ranka zerwałem się z alkoholowego snu z niezrozumiałym tępym bólem, który nakazał mi ocenić samego siebie. Trzeba było uciekać!
Siadam przed Szopą i przypominam sobie Verę – białą szczurzycę, ślepo przywiązane do mnie zwierzę. Najbardziej lubiła siadać na moim ramieniu, a kiedy wyczuwała niebezpieczeństwo, szybko kryła się pod sweter. Musiałem ukrywać ją na wykładach, ale ona to rozumiała i siedziała spokojnie z mocno bijącym sercem.
Bicie tego szczurzego serca czuję do dziś.
Próbuję enty raz wyjaśnić sobie, dlaczego ją zabiłem?
Czyżbym chciał sprawdzić siebie w roli Boga? Tego, który daje i odbiera?

Kiedy jednak we wspomnieniach widzę jej białe, martwe ciało, nie czuję się Bogiem, ale... potworem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...