Wszyscy
wokół się sprzedają! Wszyscy! Różnimy się tylko celem, jaki chcemy osiągnąć.
Czy
będą zbawieni ci, którzy w dążeniu do realizacji siebie, idąc za głosem
Nieznanego, potknęli się o kamień konformizmu?
33.
Rozpaliłem z rana ogień. Jesień
bez pardonu wdziera się do Szopy. Cały dzień postanowiłem zbierać mech i
upychać nim wszystkie szpary w ścianach.
Wieczorem ma przyjść Hubert ze
swoimi wierszami.
W mojej
pustelni zaczyna robić się tłoczno.
34.
Kiedy
Zorbie umarł synek, zaczął tańczyć swój taniec szaleństwa, mówi Hubert, łapiąc
za moją książkę.
Jestem zły, bo włazi z butami
na mój teren. Sprawa między mną a Zorbą jest tylko moja i nic nikomu do tego.
Znam tę
historię, przerywam mu. Miałeś przynieść swoje wiersze, zmieniam temat w
nadziei, że odłoży książkę. Przeczytaj mi jeden, a ja tymczasem zapatrzę
herbatę.
Ciepło
tu u ciebie, ociąga się, ale odkłada książkę.
Na
początek tylko jeden, zachęcam go.
W końcu
daje się namówić. Wyciąga swoje szpargały, a ja zaczynam parzyć herbatę. Staram
się przy tym nie uronić nic z treści wiersza.
Zaprosiły mnie
świerszcze
Na wieczorny koncert
I żłobiły muzyką
W mroku świetlne strugi
Siadłem w ostatnim
rzędzie
Zastygłem jak kamień
W melodii serca nocy
W melodii letnich marzeń
Potem długo myślałem
W jakie czułe słowa
Zakląć taką muzykę
Żeby nie żałować
Cień poety wędrowca
Szepnął mi do ucha
Nie kalecz słowem
Uniesienia ducha
Nie mówiliśmy nic. Zaparzyłem herbatę. Wypiliśmy ją w
milczeniu, jakbyśmy już dzisiaj wszystko do siebie powiedzieli. Poprosiłem,
żeby zostawił przyniesione wiersze.
Zrozumiał! Pożegnaliśmy się bez słowa!
35.
Hubercie,
musisz stąd uciekać. Nigdy nie chciałbym doczekać chwili, kiedy wtopisz swoją
indywidualność w bezkształtną magmę Ciemnogrodu.
Myślę o wierszach Huberta.
36.
Moje wiersze
Nie wskazują drogi
Na drugi brzeg
Nie uprawiam też pola
Z ukrytą w głębi perłą –
Niebem czystego
Zachwytu...
Szukajmy jednak razem
I razem wędrujmy
Choć już na starcie wiadomo
Że przyjdzie się rozstać
U kresu
Od
dwóch dni czytam wiersze Huberta.
Uciekaj stąd, Hubercie albo
oddaj im siebie bez reszty! Krzyczę od dwóch dni.
Kiedy dzisiaj kolejny raz
wykrzyknąłem „Uciekaj stąd Hubercie!”, zobaczyłem człowieka stojącego w
drzwiach.
Muszę
uczyć dzieci, powiedział spokojnie Hubert.
Uczyć?
Czego?
Wolności. Wyrażania siebie. I
innych wartości, choć nie potrafię dziś tego nazwać.
Chcesz uczyć czegoś, czego nie
potrafisz określić?
Czy koniecznie wszystko trzeba
nazywać? Nie wystarczy czuć?
Zrozumiałem.
Milczałem przez długą chwilę poruszony jego szczerością i zawstydzony swoją
pustką.
Nie pójdziemy razem – już przed
pierwszym spotkaniem skazani byliśmy na rozstanie.
37. Wspomnienia
Wszystko, co zbliża nas do
życia w harmonii ze światem zewnętrznym, jest dobre. Tylko etyka akceptacji
świata i należnego miejsca człowieka w tym świecie ma sens.
Człowiek, który określił swoje
miejsce we wszechświecie potrafi patrzeć i słuchać, a swoją postawą obala
wszelkie zarzuty dotyczące jego osoby. Mówi
Księga.
Nie tylko mnie trawi
Ciemnogród; trawi też moich najbliższych – zmienia ich obraz w moich oczach, aż
zagubiony w miłości do nich, staję się gnuśny i zgorzkniały.
Muszę uciekać, aby ich nie
ranić?
38.
Hubert produkuje prace
magisterskie i konspekty lekcji. Ależ się, facet, udziela! Myślę. Nie ma z tego
satysfakcji i mieć nie powinien, a jego wrażliwość i delikatność czyni zeń
najzwyklejszego pod słońcem głupca.
Nie angażuj się w to, mówię. Po
prostu pisz i nie myśl o tym. Nie zmienisz tego swoim szlochem! Zaangażujesz w
to swoje sumienie, zginąłeś z kretesem! Jeśli nie możesz nie angażować w to
swojego sumienia, przestań pisać.
A co z tym, co już zacząłem?
Dokończ. Skoro dałeś komuś
słowo i nadzieję, to musisz tego dotrzymać.
Mówisz
tak, jakbyś to przechodził, obrusza się.
Nie
ciskaj się, tylko słuchaj. Zabijałem się pisaniem. Zapytasz zaraz pewnie czy
warto za parę groszy sprzedawać to, co ma się tylko dla siebie? Wiedzę! Jeśli
zapytasz czy warto się sprzedawać? Odpowiem, to wybór każdego, który podejmuje
decyzję! Wszyscy wokół się sprzedają! Wszyscy! Różnimy się tylko celem, jaki
chcemy osiągnąć. Może to zbyt ogólne, ale nie mogę zebrać myśli.
Nadaliśmy
prostym słowom różne znaczenia i sami się w nich gubimy. Myślę, że samo
oddawanie innym tego, co mamy wartościowe, w zamian za jakieś korzyści, nie
jest niczym złym. Na pewno nie jest niczym, co powinno nas męczyć i czym
powinniśmy się dręczyć!
A konspekty? Co z konspektami?
Przecież to mój obowiązek! Krzyczy.
Obowiązki
należy wypełniać, ale nie zapominaj ani przez chwilę, że to tylko głupi
biurokratyczny wymysł. Sam produkowałem po kilka, a bywało, że i po kilkanaście
konspektów dziennie.
Musisz zrozumieć, że oprócz
ciebie, wszyscy mają w najgłębszym poważaniu twoje konspekty.
Myśl o uczniach!
39. Wspomnienia
Ja – oceniający Klaudię i
znajomych przez pryzmat Ciemnogrodu.
Jakiż byłem niesprawiedliwy!
Już
sama ocena drugiego człowieka, na którą ktokolwiek się sili, jest czymś podłym!
Świadomość bycia małym poraża!
Aż pewnego ranka zerwałem się z
alkoholowego snu z niezrozumiałym tępym bólem, który nakazał mi ocenić samego
siebie. Trzeba było uciekać!
Siadam
przed Szopą i przypominam sobie Verę – białą szczurzycę, ślepo przywiązane do
mnie zwierzę. Najbardziej lubiła siadać na moim ramieniu, a kiedy wyczuwała
niebezpieczeństwo, szybko kryła się pod sweter. Musiałem ukrywać ją na
wykładach, ale ona to rozumiała i siedziała spokojnie z mocno bijącym sercem.
Bicie
tego szczurzego serca czuję do dziś.
Próbuję
enty raz wyjaśnić sobie, dlaczego ją zabiłem?
Czyżbym
chciał sprawdzić siebie w roli Boga? Tego, który daje i odbiera?
Kiedy
jednak we wspomnieniach widzę jej białe, martwe ciało, nie czuję się Bogiem,
ale... potworem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz