W polskich
ministerstwach mają głęboko… urzędowe terminy w załatwianiu spraw.
Spróbuj, biedny wójcie,
wysmarować protest, zapytanie albo skargę w jakiejś tam sprawie, a otrzymasz odpowiedź
na tyle późno, że po problemie nie będzie już śladu!
Jeszcze pół biedy,
jeśli otrzymasz odpowiedź pozytywną. Masz wtedy przynajmniej satysfakcję. Nie nastawiaj
się jednak na takie rozwiązanie.
Zawód może być tym
większy, im większe nadzieje pokładasz w roztropności urzędników na
wysokościach!
Inny
dzień
Tchórze z internetowego
forum świętują decyzję kuratora oświaty. Nie maja zielonego pojęcia, co piszą.
Kryją się za zasłoną wszelkich nicków. Tak łatwiej pojęczeć na wójta, pochwalić
głupotę kuratora i pochwalić się ewentualnie swoją głupotą. Po stylu pisania
widzę jasno, że pod kilkoma nickami kryje się ta sama osoba, która ze sobą
bardzo poważnie dyskutuje na dany temat. To jest chore!
Często gdy czytam wpisy
na gminnym forum, mam wrażenie, jakby po tamtej stronie komputera siedzieli
ludzie oderwani od rzeczywistości. Nie znają podstaw prawnych, nie rozumieją
mechanizmów rządzących samorządem, nie dostrzegają ograniczeń władzy
samorządowej małej gminy. Każda wypowiedź to albo dobra komedia, albo
tragikomedia. I śmieszno i straszno, jak mówi rosyjskie przysłowie.
Dziwni ludzie, którym
chodzi tylko o to, aby komuś dokopać, kogoś znieważyć, kogoś obrazić, na kimś się
wyżyć!
Dziwni ludzie, których
jedynym osiągnięciem jest podniesienie ciśnienia u czytelnika, który ma jako
takie pojęcie na temat funkcjonowania w Polsce władz samorządowych i samych
samorządów.
Kolejny
Wtorek
Chyba nienawidzę tej
roboty. Nienawidzę beznadziei, kiedy natrafia się na taki administracyjny
beton, jak obecny kurator oświaty. Piszę jednak protest na ostatnią negatywną
opinię w sprawie reorganizacji gminnej sieci szkół. Protest smaruję do Ministra
Edukacji Narodowej. Muszę to z siebie wyrzucić. Muszę się komuś wygadać, bo
inaczej chyba serce mi pęknie.
Napisałem, że kurator
nie ma pojęcia o reformie oświaty. Poza tym udowodniłem, że kurator
najwyraźniej nie wie, co podpisuje, bo skoro pozytywnie opiniuje całkowitą
likwidację szkół: 30 uczniów – dowóz 5km; 50 uczniów – dowóz 9km; 37 uczniów –
dowóz 6km; 40 uczniów – dowóz 10km. Natomiast jedna z moich szkół liczy 20
uczniów w klasach 0 – VI, a odległość dowozu to niespełna 5km. Do tego nie
miałem zamiaru likwidować całej szkoły, tylko obniżyć jej stopień organizacyjny
do klas 0 – III.
Czy widać w działaniach
kuratora oświaty jakąkolwiek logikę?
Skrytykowałem też
szukanie przez kuratora na siłę powodów na NIE. Jak choćby ten, że do szkoły
objętej obniżeniem stopnia
organizacyjnego uczęszcza dziecko niepełnosprawne. Szkoda, że już nie dodano,
iż dziecko to mieszka w sąsiedniej wsi i jest do szkoły dowożone. Szkoda, że
nie wspomniano również, że do głównej szkoły w gminie indywidualnie dowożonych
jest kilku niepełnosprawnych uczniów.
Kurator w swojej opinii
powoływał się na wspaniałe kwalifikacje nauczycieli z objętej reorganizacją
szkółki. Zabrzmiało to tak, jakby w głównej szkole w gminie pracowali gorsi
nauczyciele.
Do tego powołuje się na
pisemny protest rodziców przeciwnych likwidacji szkoły. Tymczasem żadnej
likwidacji tej szkoły nikt nie planował. Miało być tylko obniżenie stopnia
organizacyjnego. W proteście natomiast ciągle mówi się o najmłodszych, których planowane
zmiany organizacyjne nie dotyczyły.
Nikt ani z nauczycieli,
ani z pracowników kuratorium rodzicom tego nie wytłumaczył. Mnie natomiast z
protestem nie zapoznano, a nawet odmówiono mi do niego wglądu! I jak tu się
bronić?
Z decyzji kuratora
jasno wynikało, że podpisywał poszczególne opinie bez żadnych merytorycznych
kryteriów, tylko uznaniowo.
Ręce opadają!
Może w ministerstwie
siedzą jacyś normalni ludzie. Proszę więc tych anonimowych urzędasów
państwowych o uwalenie tej głupiej opinii kuratora oświaty. Będę czekał z
drżeniem serca na odpowiedź.
(…)
Oświata
powraca
No i dostałem odpowiedź
z ministerstwa. Z jednej strony jestem zły. Z drugiej natomiast zaczyna mnie to
bawić i przerażać.
Zły, bo ministerstwo
twardo trzyma stronę kuratora oświaty. Nie sprawdzono ani jednego z wielu
podanych przeze mnie przykładów stronniczego traktowania przez kuratora gminy,
w której przyszło mi rządzić. Nie zweryfikowano faktów.
W uzasadnieniu swojego
stanowiska ministerialny urzędnik powtarza, jak papuga. argumenty kuratora
oświaty. Niesamowite. Nie chciało im się nawet znaleźć własnych argumentów do
uwalenia mojego pomysłu.
W uzasadnieniu są też
fakty przerażające. W swoim proteście napisałem, że rodzice z kilku
miejscowości zdecydowali, iż ich dzieci będą uczęszczały do głównej szkoły w
gminie. Przesłałem też oświadczenia tych rodziców. Tymczasem z ministerstwa
otrzymałem odpowiedź, że gdyby te dzieciaki chodziły do szkółki obok, to nie
trzeba by było ograniczać jej stopnia organizacyjnego.
Cholera, przecież to
rodzic wybiera szkołę, do której uczęszcza jego dziecko. Ktoś te przepisy
wymyślił. A teraz ktoś ze szczebla ministerialnego sugeruje mi, żebym namawiał
rodziców do posyłania swoich dzieci do gorszej szkoły, byleby tylko zrobić jej
statystykę uczniowską?
Mam wrażenie, że żyję w
kraju, gdzie wyżsi urzędnicy państwowi traktują prawo instrumentalnie. Jest
dobre tam, gdzie im to pasuje. Gdzie jest to im nie na rękę, to to prawo
najzwyczajniej naginają albo interpretują na swoją korzyść. Zaczynam się bać
czy w ogóle mam szansę cokolwiek zrobić w temacie reorganizacji gminnej oświaty
przy takim nastawieniu kuratorium i urzędników szczebla państwowego.
Uśmiałem się też przy
lekturze uzasadnienia do negatywnej odpowiedzi na mój protest. Pracownik
ministerialny poucza mnie po ojcowsku, jak zorganizować gminną sieć szkół, jak
organizować dowożenie i co jest dla uczniów najważniejsze. Pisze o
kulturotwórczej sile szkółek na wsi i tak dalej.
(…)
Za kuratorem też
powtarza urzędnik ministerialny, że czynnik ekonomiczny nie powinien decydować
o ograniczeniu stopnia organizacyjnego szkoły.
Nie przeczytano mojego
protestu! O czynniku ekonomicznym wspomniałem na ostatnim miejscu. Wcześniej była
mowa o demografii, następnie pisałem o małych grupach rówieśniczych lub ich
braku, później o braku rywalizacji, słabej ofercie edukacyjnej i kadrze
pedagogicznej. Dodałem też informacje o dobrze zorganizowanym dowożeniu.
Dopiero wtedy wspomniałem ukradkiem o ekonomii.
No i proszę, jak się
czyta ze zrozumieniem w Ministerstwie Edukacji Narodowej!!!
I jeszcze jeden
przykład czytania ze zrozumieniem przez pracowników wymienionego ministerstwa.
Otóż ja w swoim wniosku i do kuratora, i w proteście kilkakrotnie podkreślałem,
że chodzi mi o obniżenie stopnia organizacyjnego szkół, a nie ich likwidację.
Tymczasem i pracownicy kuratorium, i ministerstwa w swoich uzasadnieniach
ciągle piszą o likwidacji szkół.
Nie spodziewałem się,
że aż tak będzie mi nie po drodze z myśleniem z ludźmi na stanowiskach!
Głupota, obłęd!!!
Mogę na to
postanowienie wnieść skargę do WSA w Warszawie za pośrednictwem… i z zachowaniem
terminów.
Nie skorzystam z tej możliwości.
W sumie to i po co? Dawno już minął termin ustawowego wypowiedzenia pracy nauczycielom.
Zatem kolejny rok beż żadnego ruchu w sprawie gminnej oświaty przede mną!
Kolejny rok przerostu zatrudnienia w szkołach na terenie gminy.
Dorośli są dziwni,
powiedziałby Mały Książę.
Nie napiszę protestu do
WSA. Chcę wierzyć, że przynajmniej tam czytają pisma uważnie i ze zrozumieniem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz