17 lutego 2015

Starcie wójta z ministrem

W polskich ministerstwach mają głęboko… urzędowe terminy w załatwianiu spraw.
Spróbuj, biedny wójcie, wysmarować protest, zapytanie albo skargę w jakiejś tam sprawie, a otrzymasz odpowiedź na tyle późno, że po problemie nie będzie już śladu!
Jeszcze pół biedy, jeśli otrzymasz odpowiedź pozytywną. Masz wtedy przynajmniej satysfakcję. Nie nastawiaj się jednak na takie rozwiązanie.
Zawód może być tym większy, im większe nadzieje pokładasz w roztropności urzędników na wysokościach!

Inny dzień
Tchórze z internetowego forum świętują decyzję kuratora oświaty. Nie maja zielonego pojęcia, co piszą. Kryją się za zasłoną wszelkich nicków. Tak łatwiej pojęczeć na wójta, pochwalić głupotę kuratora i pochwalić się ewentualnie swoją głupotą. Po stylu pisania widzę jasno, że pod kilkoma nickami kryje się ta sama osoba, która ze sobą bardzo poważnie dyskutuje na dany temat. To jest chore!
Często gdy czytam wpisy na gminnym forum, mam wrażenie, jakby po tamtej stronie komputera siedzieli ludzie oderwani od rzeczywistości. Nie znają podstaw prawnych, nie rozumieją mechanizmów rządzących samorządem, nie dostrzegają ograniczeń władzy samorządowej małej gminy. Każda wypowiedź to albo dobra komedia, albo tragikomedia. I śmieszno i straszno, jak mówi rosyjskie przysłowie.
Dziwni ludzie, którym chodzi tylko o to, aby komuś dokopać, kogoś znieważyć, kogoś obrazić, na kimś się wyżyć!
Dziwni ludzie, których jedynym osiągnięciem jest podniesienie ciśnienia u czytelnika, który ma jako takie pojęcie na temat funkcjonowania w Polsce władz samorządowych i samych samorządów.
Kolejny Wtorek
Chyba nienawidzę tej roboty. Nienawidzę beznadziei, kiedy natrafia się na taki administracyjny beton, jak obecny kurator oświaty. Piszę jednak protest na ostatnią negatywną opinię w sprawie reorganizacji gminnej sieci szkół. Protest smaruję do Ministra Edukacji Narodowej. Muszę to z siebie wyrzucić. Muszę się komuś wygadać, bo inaczej chyba serce mi pęknie.
Napisałem, że kurator nie ma pojęcia o reformie oświaty. Poza tym udowodniłem, że kurator najwyraźniej nie wie, co podpisuje, bo skoro pozytywnie opiniuje całkowitą likwidację szkół: 30 uczniów – dowóz 5km; 50 uczniów – dowóz 9km; 37 uczniów – dowóz 6km; 40 uczniów – dowóz 10km. Natomiast jedna z moich szkół liczy 20 uczniów w klasach 0 – VI, a odległość dowozu to niespełna 5km. Do tego nie miałem zamiaru likwidować całej szkoły, tylko obniżyć jej stopień organizacyjny do klas 0 – III.
Czy widać w działaniach kuratora oświaty jakąkolwiek logikę?
Skrytykowałem też szukanie przez kuratora na siłę powodów na NIE. Jak choćby ten, że do szkoły objętej obniżeniem  stopnia organizacyjnego uczęszcza dziecko niepełnosprawne. Szkoda, że już nie dodano, iż dziecko to mieszka w sąsiedniej wsi i jest do szkoły dowożone. Szkoda, że nie wspomniano również, że do głównej szkoły w gminie indywidualnie dowożonych jest kilku niepełnosprawnych uczniów.
Kurator w swojej opinii powoływał się na wspaniałe kwalifikacje nauczycieli z objętej reorganizacją szkółki. Zabrzmiało to tak, jakby w głównej szkole w gminie pracowali gorsi nauczyciele.
Do tego powołuje się na pisemny protest rodziców przeciwnych likwidacji szkoły. Tymczasem żadnej likwidacji tej szkoły nikt nie planował. Miało być tylko obniżenie stopnia organizacyjnego. W proteście natomiast ciągle mówi się o najmłodszych, których planowane zmiany organizacyjne nie dotyczyły.
Nikt ani z nauczycieli, ani z pracowników kuratorium rodzicom tego nie wytłumaczył. Mnie natomiast z protestem nie zapoznano, a nawet odmówiono mi do niego wglądu! I jak tu się bronić?
Z decyzji kuratora jasno wynikało, że podpisywał poszczególne opinie bez żadnych merytorycznych kryteriów, tylko uznaniowo.
Ręce opadają!
Może w ministerstwie siedzą jacyś normalni ludzie. Proszę więc tych anonimowych urzędasów państwowych o uwalenie tej głupiej opinii kuratora oświaty. Będę czekał z drżeniem serca na odpowiedź.
(…)
Oświata powraca
No i dostałem odpowiedź z ministerstwa. Z jednej strony jestem zły. Z drugiej natomiast zaczyna mnie to bawić i przerażać.
Zły, bo ministerstwo twardo trzyma stronę kuratora oświaty. Nie sprawdzono ani jednego z wielu podanych przeze mnie przykładów stronniczego traktowania przez kuratora gminy, w której przyszło mi rządzić. Nie zweryfikowano faktów.
W uzasadnieniu swojego stanowiska ministerialny urzędnik powtarza, jak papuga. argumenty kuratora oświaty. Niesamowite. Nie chciało im się nawet znaleźć własnych argumentów do uwalenia mojego pomysłu.
W uzasadnieniu są też fakty przerażające. W swoim proteście napisałem, że rodzice z kilku miejscowości zdecydowali, iż ich dzieci będą uczęszczały do głównej szkoły w gminie. Przesłałem też oświadczenia tych rodziców. Tymczasem z ministerstwa otrzymałem odpowiedź, że gdyby te dzieciaki chodziły do szkółki obok, to nie trzeba by było ograniczać jej stopnia organizacyjnego.
Cholera, przecież to rodzic wybiera szkołę, do której uczęszcza jego dziecko. Ktoś te przepisy wymyślił. A teraz ktoś ze szczebla ministerialnego sugeruje mi, żebym namawiał rodziców do posyłania swoich dzieci do gorszej szkoły, byleby tylko zrobić jej statystykę uczniowską?
Mam wrażenie, że żyję w kraju, gdzie wyżsi urzędnicy państwowi traktują prawo instrumentalnie. Jest dobre tam, gdzie im to pasuje. Gdzie jest to im nie na rękę, to to prawo najzwyczajniej naginają albo interpretują na swoją korzyść. Zaczynam się bać czy w ogóle mam szansę cokolwiek zrobić w temacie reorganizacji gminnej oświaty przy takim nastawieniu kuratorium i urzędników szczebla państwowego.
Uśmiałem się też przy lekturze uzasadnienia do negatywnej odpowiedzi na mój protest. Pracownik ministerialny poucza mnie po ojcowsku, jak zorganizować gminną sieć szkół, jak organizować dowożenie i co jest dla uczniów najważniejsze. Pisze o kulturotwórczej sile szkółek na wsi i tak dalej.
(…)
Za kuratorem też powtarza urzędnik ministerialny, że czynnik ekonomiczny nie powinien decydować o ograniczeniu stopnia organizacyjnego szkoły.
Nie przeczytano mojego protestu! O czynniku ekonomicznym wspomniałem na ostatnim miejscu. Wcześniej była mowa o demografii, następnie pisałem o małych grupach rówieśniczych lub ich braku, później o braku rywalizacji, słabej ofercie edukacyjnej i kadrze pedagogicznej. Dodałem też informacje o dobrze zorganizowanym dowożeniu. Dopiero wtedy wspomniałem ukradkiem o ekonomii.
No i proszę, jak się czyta ze zrozumieniem w Ministerstwie Edukacji Narodowej!!!
I jeszcze jeden przykład czytania ze zrozumieniem przez pracowników wymienionego ministerstwa. Otóż ja w swoim wniosku i do kuratora, i w proteście kilkakrotnie podkreślałem, że chodzi mi o obniżenie stopnia organizacyjnego szkół, a nie ich likwidację. Tymczasem i pracownicy kuratorium, i ministerstwa w swoich uzasadnieniach ciągle piszą o likwidacji szkół.
Nie spodziewałem się, że aż tak będzie mi nie po drodze z myśleniem z ludźmi na stanowiskach!
Głupota, obłęd!!!
Mogę na to postanowienie wnieść skargę do WSA w Warszawie za pośrednictwem… i z zachowaniem terminów.
Nie skorzystam z tej możliwości. W sumie to i po co? Dawno już minął termin ustawowego wypowiedzenia pracy nauczycielom. Zatem kolejny rok beż żadnego ruchu w sprawie gminnej oświaty przede mną! Kolejny rok przerostu zatrudnienia w szkołach na terenie gminy.
Dorośli są dziwni, powiedziałby Mały Książę.

Nie napiszę protestu do WSA. Chcę wierzyć, że przynajmniej tam czytają pisma uważnie i ze zrozumieniem! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...