Ktoś
może zapytać, po jaką cholerę drążę sprawę autorstwa „Modlitwy o Pogodę Ducha”?
Już odpowiadam! Robię to dla ludzi, którzy tę właśnie modlitwę odmawiają
najczęściej. Wiem przy tym, że ludzi, którzy tak pięknie się modlą, a jeszcze
piękniej żyją, trzeba podziwiać, a nie kopać!
Innym
powodem mojego poszukiwania źródła „Modlitwy…” jest, że chcę mieć świadomość
tego, kto był narzędziem Boga w przekazaniu mi tak pięknego i głębokiego w
treść tekstu. Wiem przy tym, że jeśli nawet w ludzkim ograniczeniu nie dojdę prawdy, to i tak Bogu
będę dziękował za człowieka, który tę modlitwę wypowiedział po raz pierwszy! Będę
dziękował, mimo że nie dojdę do tego, w jaki sposób wyłoniła się ona dla mnie
ze współczesnej wieży Babel języków pomieszanych!
Z innej beczki. Chcę
być świadomy tego, że piję i dlaczego to robię. Chcę być świadomy, że nie piję
i wiedzieć, dlaczego to robię! Chcę być świadomy tego, co w ogóle robię sobie i
innym oraz świadomie odbierać to, co inni robią sobie i mnie!
Zatem
chyba wszystko jasne, dlaczego!
A
teraz przyznam się, że końca jeszcze dokładnie nie widzę celu moich poszukiwań! Nie wiem czy przepraszać, czy
wyjaśniać! To drugie jednak wydaje mi się bardziej na miejscu. Otóż, muszę przyznać, że w tym wpisie nie będzie końca moich rozważań na temat pochodzenia „Modlitwy o Pogodę Ducha”,
ponieważ ciągle czytam dzieło Marka Aureliusza „Do siebie samego”. Po pewnym
czasie stwierdziłem bowiem, że nie da się rozważań filozofa przeczytać ot tak,
od deski do deski. Trzeba czasu, żeby zapoznać się z tym dziełem, żeby je
poznać i ewentualnie o nim mówić.
Dzisiaj,
żeby potwierdzić powyższe słowa, mogę powiedzieć tylko, że w dziele Marka
Aureliusza każdy akapit wymaga przemyślenia, próby odnalezienia współczesnych
analogii i przede wszystkim wymaga czasu, czasu i jeszcze raz czasu!
Przyznam
też, że w dziesięciu (z dwunastu) księgach dzieła natrafiłem na myśli nie tyle będące źródłem „Modlitwy o Pogodę Ducha”, co na sformułowania bliźniaczo
pokrywające się z innym wspaniałym i ogólnie znanym tekstem – ”Desideratą”.
Jeszcze
dzień, może tydzień i będę wiedział, będę znał tekst Marka Aureliusza. Będę też
wiedział czy internetowe sugestie co do tego, że jego należy uważać za autora „Modlitwy
o Pogodę Ducha” mają pokrycie w faktach. A już na pewno czy można dopatrywać
się jego autorstwa, w świetle dzieła „Do siebie samego”, "Modlitwy o Pogodę Ducha".
Jasne,
że nie mogę się doczekać końca! Wiem jednak, że droga na skróty bywa często dłuższa, niż
wędrówka krok za krokiem wydeptaną ścieżką cierpliwości.
Mam nadzieję, że nie
tylko ja tak myślę!
Wszystko
ma swój czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz