Źródło; Wikipedia |
Żyjemy
w takich czasach, w których informacje internetowe stają się dla nas
źródłem i prawdą. I o ile tym pierwszym
w naszych poszukiwaniach są, o tyle „prawdą” nie zawsze być muszą.
Kiedy człowieka w swoim życiu natrafia na mur, z reguły pyta: Co teraz?
Jedni dają sobie czas i zmieniają kierunek. Drudzy walą głowa w mur, żeby się
przekonać o nieuchronnym. A jeszcze inni o ten mur się rozbijają!
Każdy z nas w swoim życiu natrafia na przeszkody, które są swoistym
sprawdzianem nasze inteligencji, charakteru i postawy życiowej. W takich
chwilach często sięgamy albo po kielicha i bezskutecznie próbujemy odsunąć od
siebie problem, albo po modlitwę i uciekamy się do Boga z prośbami o siłę i
zrozumienie sytuacji.
Reinhald
Niebuhr modlił się o pogodne znoszenie przeciwności losu i godzenie się z nimi
ze spokojem. Jeśli można je pokonać, modlił się o ich pokonanie; jeśli nie,
modlił się o pogodzenie z losem!
Marek
Aureliusz nie zaleca walenia głową w mur przeszkód. Po co tracić siły? Po co
tracić czas? Należy pogodzić się z tym, co niesie los i wydaje się być
nieuchronnym.
Zarówno
Marek Aureliusz, jak i Reinhald Niebuhr zalecają, aby myśleć o Bogu, choć ten
pierwszy utożsamiał bóstwo, bogów z Naturą.
I
dal jednego, i dla drugiego duchowość ludzka jest podstawą podmiotowości człowieka.
To duchowość nadaje sens naszemu życiu.
Obydwaj
zdają się stać na stanowisku, że bez Boga (bogów) jesteśmy tylko zlepkiem
materii i po śmierci rozpadamy się na elementarne cząstki, będąc w ten sposób nadal
cząstką wszechświata.
Podobne
myślenie spotykamy w twórczości Zbigniewa Herberta czy też chińskiej „Księdze
przemian” albo „Księdze wróżb” (w zależności od tłumaczenia).
Duchowość
zanurza nas w indywidualnej podmiotowości i czyni nas niepowtarzalnymi,
jedynymi na świecie.
Aureliusz
głosi, że trzeba się wsłuchiwać w głos innych, zanurzyć się w odczuwaniu i
działaniu innego człowieka oraz umożliwić innym wysłuchanie się w siebie, we
własne uczucia i działania.
Reinhald
Niebuhr w swojej „Modlitwie…” wyraża przede wszystkim pokorę.
Obydwaj
są głosicielami poprawnych relacji interpersonalnych, pełnych wzajemnego
zrozumienia i współdziałania. Są obaj wyrazicielami szacunku dla drugiego człowieka.
Aureliusz nie odbiega w swoim stoicyzmie i politeizmie od chrześcijańskiego
stanowiska Niebuhr’a w tej kwestii.
Reinhald
Niebuhr prosi Boga o siłę do zmiany tego, co zmienić można. Aureliusz z jednej
strony twierdzi, że na człowieka nie spadają takie wydarzenia i zdarzenia,
którym sprostać nie potrafi, z którymi nie mógłby sobie poradzić. Z drugiej
jednak strony zaleca, aby nie sięgać po to, co niemożliwe. Lepiej trudzić się
nad tym, co jest do zdobycia, w zasięgu możliwości człowieka, w zasięgu ręki.
Obydwaj
zalecają pogodzenie się z losem tam, gdzie nie możemy zmienić biegu wypadków. Nawet
śmierć trzeba przyjąć ze spokojem. Stoik pięknie i poetycko to określił jako
zejście ze sceny (śmierć), na której odgrywamy sztukę naszego życia.
Powinniśmy
ze spokojem przyjmować myśli o śmierci i ze spokojem przygotowywać się na
chwilę śmierci. Nie my bowiem decydujemy, kiedy nasze życie się kończy. Nie myśmy
tez zorganizowali nasza ziemską egzystencję, zamykając ją w granicach narodzin
i śmierci. Jedyne zo możemy zrobić, to być czujnymi, cieszyć się chwilą i
chwilę – teraźniejszość wykorzystywać najlepiej, jak się da; wykorzystywać tak,
aby zbudować siebie.
Aureliusz
uważa, ze kto popełnia jakąkolwiek nieprawość, ten jest bezbożny. Nie trzeba
chyba dodawać, że to pogląd bliski chrześcijaństwu, którego wyznawcą, mało –
którego przedstawicielem instytucjonalnym był Reinhald Niebuhr.
I Reinhald Niebuhr, i Marek Aureliusz
zalecają, aby nie narzekać na zastaną rzeczywistość; nie narzekać na to, co się
wokół nas dzieje, a co jest od nas niezależne. To, co możemy, powinniśmy
zmieniać, w miarę swoich możliwości i jeśli zmiany wymaga. Te, czego zmienić
nie możemy, powinniśmy zostawić własnemu biegowi, nie szarpać się!
Należy
zatem stwierdzić, ze wiele myśli wspólnych możemy znaleźć pomiędzy „Do siebie
samego” Marka Aureliusza a „Modlitwą o Pogodę Ducha” Reinhalda Niebuhr’a.
Nie
tylko jednak „Modlitwa…” Niebuhr’a przychodzi na myśl czytelnikowi „Do siebie
samego” Marka Aureliusza. Podczas lektury tego dzieła możemy łatwo sobie
skojarzyć kilka utworów Z. Herberta, „Księgi wrób” czy też Wisławy
Szymborskiej, kiedy to pisze: Nic dwa
razy się nie zdarza i nie zdarzy…. To nic innego, jak żyć chwilą; chwytanie
chwili, że miniona chwila nigdy nie wraca itp.
Wszystko
to, co powyżej napisane, nie upoważnia nas, aby autorstwo „Modlitwy o Pogodę
Ducha” przypisywać Markowi Aureliuszowi. Tak, jak nie sposób przypisać
Aureoiuszowi autorstwa słów Szymborskiej. Niewykluczone jest jednak, że Niebuhr
znał filozofię stoików i twórczość samego Marka Aureliusza, gdzie możemy
przecież znaleźć wiele pierwiastków myśli chrześcijańskiej. Zaś sam Aureliusz z
myślą chrześcijańską spotkać się musiał, gdyż, jak wiemy, za jego panowania
prześladowano członków gmin wczesnochrześcijańskich.
Niewykluczone
również, ze Reinhald Niebuhr czerpał przy układaniu swojej modlitwy z myśli
Marka Aureliusza.
Nie
można jednak stwierdzić, że autorem znanej nam „Modlitwy o Pogodę Ducha” był
Marek Aureliusz, gdyż w dziele jego życia „Do siebie samego” czy „Przemyślenia”
tekst spójny takiej modlitwy nie występuje.
Jeśli
natomiast Reinhald Niebuhr ułożył swoją modlitwę na zasadzie kompilacje myśli
Aureliusza, to chwała mu, ponieważ z jednej strony był świetnym znawcą dzieła
Aureliusza, z drugiej – natchnionym Bogiem poetą!
Żyjemy w takich czasach,
w których informacje internetowe stają się dla nas źródłem i prawdą. I o ile tym pierwszym w naszych
poszukiwaniach są, o tyle „prawdą” nie zawsze być muszą.
Trzeba zatem szukać! Wszak
to nasz chrześcijański obowiązek: Szukajcie…
Ja już wiem, że kiedy
będę odmawiał „Modlitwę o Pogodę Ducha”, będę ją odmawiał z myślą, że jej
autorem jest Reinhald Niebuhr!
Na koniec Niebuhr i
Aureliusz:
Boże, użycz mi pogody ducha
Abym godził się z tym
Czego nie mogę
zmienić
Odwagi
Abym zmieniał to
Co mogę zmienić
I mądrości
Abym odróżniał
jedno od drugiego
Pozwól mi co
dzień
Żyć tylko
jednym dniem
I czerpać
radość chwili, która trwa
I w trudnych
doświadczeniach losu
Ujrzeć drogę
wiodącą do spokoju
I przyjąć -
jak Ty to czyniłeś –
Ten grzeszny
świat takim
Jakim on
naprawdę jest
A nie takim,
jak ja chciałbym go widzieć
I ufać, że
jeśli posłusznie poddam się Twojej woli
To wszystko
będzie jak należy
Tak, bym w
życiu osiągnął umiarkowane szczęście
A w życiu
przyszłym, u Twego boku,
Na
wieki posiadł szczęśliwość nieskończoną.
Pitagorejczycy
polecali z rana popatrzeć ku niebu, abyśmy sobie odświeżyli pamięć o tych
istotach, które zawsze w myśl tych samych praw i zawsze w ten sam sposób dzieło
swe czynią, i o ich porządku, i czystości, i jasności. Żadna bowiem zasłona nie
zasłania gwiazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz