19 lutego 2015

Warto!

Źródło; Wikipedia
Żyjemy w takich czasach, w których informacje internetowe stają się dla nas źródłem  i prawdą. I o ile tym pierwszym w naszych poszukiwaniach są, o tyle „prawdą” nie zawsze być muszą.
Kiedy człowieka w swoim życiu natrafia na mur, z reguły pyta: Co teraz? Jedni dają sobie czas i zmieniają kierunek. Drudzy walą głowa w mur, żeby się przekonać o nieuchronnym. A jeszcze inni o ten mur się rozbijają!

Każdy z nas w swoim życiu natrafia na przeszkody, które są swoistym sprawdzianem nasze inteligencji, charakteru i postawy życiowej. W takich chwilach często sięgamy albo po kielicha i bezskutecznie próbujemy odsunąć od siebie problem, albo po modlitwę i uciekamy się do Boga z prośbami o siłę i zrozumienie sytuacji.
Reinhald Niebuhr modlił się o pogodne znoszenie przeciwności losu i godzenie się z nimi ze spokojem. Jeśli można je pokonać, modlił się o ich pokonanie; jeśli nie, modlił się o pogodzenie z losem!
Marek Aureliusz nie zaleca walenia głową w mur przeszkód. Po co tracić siły? Po co tracić czas? Należy pogodzić się z tym, co niesie los i wydaje się być nieuchronnym.
Zarówno Marek Aureliusz, jak i Reinhald Niebuhr zalecają, aby myśleć o Bogu, choć ten pierwszy utożsamiał bóstwo, bogów z Naturą.
I dal jednego, i dla drugiego duchowość ludzka jest podstawą podmiotowości człowieka. To duchowość nadaje sens naszemu życiu.
Obydwaj zdają się stać na stanowisku, że bez Boga (bogów) jesteśmy tylko zlepkiem materii i po śmierci rozpadamy się na elementarne cząstki, będąc w ten sposób nadal cząstką wszechświata.
Podobne myślenie spotykamy w twórczości Zbigniewa Herberta czy też chińskiej „Księdze przemian” albo „Księdze wróżb” (w zależności od tłumaczenia).
Duchowość zanurza nas w indywidualnej podmiotowości i czyni nas niepowtarzalnymi, jedynymi na świecie.
Aureliusz głosi, że trzeba się wsłuchiwać w głos innych, zanurzyć się w odczuwaniu i działaniu innego człowieka oraz umożliwić innym wysłuchanie się w siebie, we własne uczucia i działania.
Reinhald Niebuhr w swojej „Modlitwie…” wyraża przede wszystkim pokorę.
Obydwaj są głosicielami poprawnych relacji interpersonalnych, pełnych wzajemnego zrozumienia i współdziałania. Są obaj wyrazicielami szacunku dla drugiego człowieka. Aureliusz nie odbiega w swoim stoicyzmie i politeizmie od chrześcijańskiego stanowiska Niebuhr’a w tej kwestii.
Reinhald Niebuhr prosi Boga o siłę do zmiany tego, co zmienić można. Aureliusz z jednej strony twierdzi, że na człowieka nie spadają takie wydarzenia i zdarzenia, którym sprostać nie potrafi, z którymi nie mógłby sobie poradzić. Z drugiej jednak strony zaleca, aby nie sięgać po to, co niemożliwe. Lepiej trudzić się nad tym, co jest do zdobycia, w zasięgu możliwości człowieka, w zasięgu ręki.
Obydwaj zalecają pogodzenie się z losem tam, gdzie nie możemy zmienić biegu wypadków. Nawet śmierć trzeba przyjąć ze spokojem. Stoik pięknie i poetycko to określił jako zejście ze sceny (śmierć), na której odgrywamy sztukę naszego życia.
Powinniśmy ze spokojem przyjmować myśli o śmierci i ze spokojem przygotowywać się na chwilę śmierci. Nie my bowiem decydujemy, kiedy nasze życie się kończy. Nie myśmy tez zorganizowali nasza ziemską egzystencję, zamykając ją w granicach narodzin i śmierci. Jedyne zo możemy zrobić, to być czujnymi, cieszyć się chwilą i chwilę – teraźniejszość wykorzystywać najlepiej, jak się da; wykorzystywać tak, aby zbudować siebie.
Aureliusz uważa, ze kto popełnia jakąkolwiek nieprawość, ten jest bezbożny. Nie trzeba chyba dodawać, że to pogląd bliski chrześcijaństwu, którego wyznawcą, mało – którego przedstawicielem instytucjonalnym był Reinhald Niebuhr.
I Reinhald Niebuhr, i Marek Aureliusz zalecają, aby nie narzekać na zastaną rzeczywistość; nie narzekać na to, co się wokół nas dzieje, a co jest od nas niezależne. To, co możemy, powinniśmy zmieniać, w miarę swoich możliwości i jeśli zmiany wymaga. Te, czego zmienić nie możemy, powinniśmy zostawić własnemu biegowi, nie szarpać się!
Należy zatem stwierdzić, ze wiele myśli wspólnych możemy znaleźć pomiędzy „Do siebie samego” Marka Aureliusza a „Modlitwą o Pogodę Ducha” Reinhalda Niebuhr’a.
Nie tylko jednak „Modlitwa…” Niebuhr’a przychodzi na myśl czytelnikowi „Do siebie samego” Marka Aureliusza. Podczas lektury tego dzieła możemy łatwo sobie skojarzyć kilka utworów Z. Herberta, „Księgi wrób” czy też Wisławy Szymborskiej, kiedy to pisze: Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy…. To nic innego, jak żyć chwilą; chwytanie chwili, że miniona chwila nigdy nie wraca itp.
Wszystko to, co powyżej napisane, nie upoważnia nas, aby autorstwo „Modlitwy o Pogodę Ducha” przypisywać Markowi Aureliuszowi. Tak, jak nie sposób przypisać Aureoiuszowi autorstwa słów Szymborskiej. Niewykluczone jest jednak, że Niebuhr znał filozofię stoików i twórczość samego Marka Aureliusza, gdzie możemy przecież znaleźć wiele pierwiastków myśli chrześcijańskiej. Zaś sam Aureliusz z myślą chrześcijańską spotkać się musiał, gdyż, jak wiemy, za jego panowania prześladowano członków gmin wczesnochrześcijańskich.
Niewykluczone również, ze Reinhald Niebuhr czerpał przy układaniu swojej modlitwy z myśli Marka Aureliusza.
Nie można jednak stwierdzić, że autorem znanej nam „Modlitwy o Pogodę Ducha” był Marek Aureliusz, gdyż w dziele jego życia „Do siebie samego” czy „Przemyślenia” tekst spójny takiej modlitwy nie występuje.
Jeśli natomiast Reinhald Niebuhr ułożył swoją modlitwę na zasadzie kompilacje myśli Aureliusza, to chwała mu, ponieważ z jednej strony był świetnym znawcą dzieła Aureliusza, z drugiej – natchnionym Bogiem poetą!
Żyjemy w takich czasach, w których informacje internetowe stają się dla nas źródłem  i prawdą. I o ile tym pierwszym w naszych poszukiwaniach są, o tyle „prawdą” nie zawsze być muszą.
Trzeba zatem szukać! Wszak to nasz chrześcijański obowiązek: Szukajcie…
Ja już wiem, że kiedy będę odmawiał „Modlitwę o Pogodę Ducha”, będę ją odmawiał z myślą, że jej autorem jest Reinhald Niebuhr!
Na koniec Niebuhr i Aureliusz:
Boże, użycz mi pogody ducha
Abym godził się z tym
Czego nie mogę zmienić                     
Odwagi
Abym zmieniał to
Co mogę zmienić
I mądrości
Abym odróżniał jedno od drugiego
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
I czerpać radość chwili, która trwa
I w trudnych doświadczeniach losu
Ujrzeć drogę wiodącą do spokoju
I przyjąć - jak Ty to czyniłeś – 
Ten grzeszny świat takim
Jakim on naprawdę jest
A nie takim, jak ja chciałbym go widzieć
I ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli
To wszystko będzie jak należy
Tak, bym w życiu osiągnął umiarkowane szczęście
A w życiu przyszłym, u Twego boku,
Na wieki posiadł szczęśliwość nieskończoną.
  

Pitagorejczycy polecali z rana popatrzeć ku niebu, abyśmy sobie odświeżyli pamięć o tych istotach, które zawsze w myśl tych samych praw i zawsze w ten sam sposób dzieło swe czynią, i o ich porządku, i czystości, i jasności. Żadna bowiem zasłona nie zasłania gwiazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...