Na
naszych oczach ciągle dzieje się zmierzch kultur, obyczajów, a nierzadko całych
narodów. Nieustannie dzieje się coś po raz ostatni, żeby mogło coś zadziać się
po raz pierwszy. Stoicy już tysiące lat temu zdawali sobie sprawę z
nieuchronnej zmienności ludzkiego losu i otaczającej nas rzeczywistości!
„Ostatni
samuraj”, „Ostatni Mohikanin”, „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, „Ostatnia
Wieczerza”… Ileż już dzieł powstało z liczebnikiem „ostatni” w tytule?
„Ostatni
samuraj” to amerykański film kostiumowy z 2003r. Obraz wyreżyserował Edward
Zwick. Muzykę skomponował Hans Zimmer, a główne role zagrali m.in. Tom Cruise,
Ken Watanabe, Hiroyuki Sanada, Koyuki Katō, Billy Connolly i inni. Film otrzymał
cztery nominacje do Oskara – najlepszy aktor drugoplanowy, najlepsze kostiumy,
najlepsza scenografia i najlepszy dźwięk.
Takamori Saigō (Wikipedia)
|
Scenariusz
filmu powstał w oparciu o wydarzenia z życia legendarnej wręcz postaci niedalekiej
japońskiej historii Takamori Saigō.
Takamori
Saigō żył w latach 1828-1877 i był jednym z najbardziej wpływowych samurajów w
historii Japonii. Żył na przełomie japońskich epok Edo i Meiji.
Saigō
należał do tych przedstawicieli rządowych Japonii, którzy początkowo nie
zgadzali się na modernizację kraju i opowiadali się przeciwko handlowi z
Zachodem. Jego działalność polityczna przypada na czasy, w których samurajowie
tracą na znaczeniu i pozbawiono ich większości dochodów. Sam Saigō, będąc samurajem,
doskonale rozumiał sytuację. Żeby podnieść rangę samurajów, chciał nawet
sprowokować wojnę z Koreą. Zachowywał się w ten sposób, aby Koreańczycy go
zabili, co miało stać się przyczynkiem przyszłego konfliktu. W jego działaniach
nie poparli go jednak pozostali przywódcy Japonii.
Saigō
w ramach protestu zrezygnował ze wszystkich stanowisk rządowych, opuścił Tokio
i powrócił do rodzinnej Kogoshimy, gdzie założył prywatną szkołę wojskową dla
wiernych samurajów. Co ostatni również porzucili swoje stanowiska i opuścili Tokio,
aby trwać przy swoim przywódcy. Po niedługim czasie zdominowali całkowicie
władzę w Kogoshimie i stali się na tyle silni, że rząd postanowił rozbroić ich
jako zagrażających stabilizacji kraju. Sprowokowało to otwarty konflikt,
zaprzestano wypłacania wynagrodzenia samurajom, a Saigō jawnie opowiedział się
przeciwko siłom rządowym i stanął na czele zbuntowanych samurajów.
Bunt
został szybko zdławiony przez siły rządowe (300 tysięcy samurajów-oficerów i
poborowych żołnierzy). Rebeliantów było zaledwie 40 tysięcy, a do ostatniej
bitwy pod Shiroyamą stanęło ich już tylko zaledwie 400.
Tu
mała dygresja. Rzeczywiście filmowe porównanie zbuntowanych rebeliantów do Greków
walczących w termopilskim wąwozie zdaje się być jak najbardziej na miejscu.
Wracając
jednak do rebeliantów i Saigō. Mimo, iż walczyli oni o zachowanie roli i
tradycji samurajów, to w walce wykorzystywali wszystkie zachodnie nowinki
wojenne, jak taktyka czy broń. Wszystkie wyobrażenia Saigō przedstawiają go
ubranego w mundur w stylu zachodnim. Zatem tutaj film nieco odbiegł od realiów,
ale i rola filmu miała być inna, niż wierne przedstawienie wydarzeń z życia
ostatniego samuraja.
Saigō
podczas ostatniej bitwy został śmiertelnie ranny w biodro. Jednak, aby nie
zostać zabitym albo schwytanym, miał prosić swojego towarzysza, aby ten odciął
mu głowę. W ten sposób miał zachować honor. W legendach i sztuce natomiast Saigō
popełnia rytualne samobójstwo – seppuku.
Tak
naprawdę do końca nie wiadomo, jak zginął Saigō. Pewnym jest natomiast fakt, że
powstanie po jego śmierci upadło.
Po
śmierci Saigō legenda tego słynnego samuraja rozwijała się w najlepsze. Dla wielu
wcale nie zginął, tylko miał schronić się w Indiach, skąd przybędzie i obali
niesprawiedliwe rządy Meiji. Mało, jego wizerunek nawet widziano na komecie, co
miało źle wróżyć rządowi.
Ludzie
zaczęli wręcz wielbić Saigō, widząc w nim obraz tradycyjnych samurajskich
wartości, z kodeksem bushidō na czele. Popularność tej postaci była na tyle
wielka wśród Japończyków, że rząd Meiji zrehabilitował Saigō w
lutym 1889r., a więc w 12 lat po śmierci.
Sam
film „Ostatni samuraj” to nie tyle opowieść o życiu Saigō i jego działalności
publicznej. To raczej hołd japońskiej tradycji, której ucieleśnieniem byli
samurajowie.
Oczywiście
nie sposób nie dopatrzeć się w tym obrazie negatywnego wpływu na japońską unikalną tradycję cywilizacji i obyczajów Zachodu, które niczym taran niszczą wszystko
po drodze, zaprowadzając nowy porządek. Niekoniecznie jest to porządek lepszy, choć
w przekonaniu przedstawicieli Zachodu i ich japońskich popleczników tak.
Główny
bohater, kapitan Nathan Algren (Tom Cruise) do złudzenia przypomina głównego
bohatera filmu „Tańczący z wilkami”. Nic dziwnego. I jeden, i drugi film
opowiadają o zmierzchu części ludzkiej tradycji i kultury; zmierzchu, do
którego dobitnie przyłożył rękę biały człowiek.
Ale o tym może innym razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz