Nie poprawiam
nic poniżej. Niech to idzie, jak jest. I tak do tematu wrócę!
Przeglądając
ostatni numer Nowiny Stawiskowskie,
nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nowy wódz ma osobistego fotografa, bądź
kogoś, kto jeździ za nim wszędzie i go fotografuje, żeby uwiecznić pracowitość
i mobilność wybrańca samorządowego. Zatem jeśli to nie jest osobisty fotograf,
to jest z pewnością jakiś wielbiciel wodza gminy.
Nie
sposób bowiem założyć, że w każdym miejscu, gdzie wódz się znajduje,
przypadkowy fotograf jemu właśnie robi zdjęcia. Zaznaczmy jednak z naciskiem,
że nie jest to wykluczone.
Jeśli
jednak jest ktoś taki, kto za wodzem jeździ i pstryka zdjęć do bólu, to musi
być, jak nic, jakiś przejaw megalomanii szefa małej gminy albo jakieś dosłowne
stosowanie się do socjotechnicznych zasad, aby jak najczęściej i jak najwięcej
raczyć odbiorcę gminnego swoim wizerunkiem. Tak do bólu, aż do znudzenia, żeby
się taki odbiorca gminny w przyszłości nie pomylił i w czasie zero wiedział na
kogo głos oddać.
Nie
jestem przeciwny temu, żeby pokazywać małego gminnemu światu to, co się robi.
Jest to poniekąd norma. Jest to też potwierdzeni tego, że bywam na
samorządowych salonach.
Nie
jestem też niewolnikiem jakiegoś stylu czy ramy w ubieraniu się, wypowiadaniu
czy byciu, ale jeśli ktoś decyduje się zostać osobą publiczną i zająć konkretne
stanowisko, to zgadza się i na pewne standardy z tym związane – dobiera
odpowiedni ubiór, odpowiednie słownictwo itp. sprawy. Nie sposób bowiem sobie
wyobrazić faktu, że Donald Trump wysiada podczas ostatniej wizyty w Polsce z
samolotu w krótkich spodenkach i koszuli hawajce z krótkim rękawem albo że
kołnierzyk od koszul sterczy mu tak, że oko może wybić naszemu słynnemu Dudzie.
Nie
jestem w końcu zwolennikiem totalnego bezguścia i promowania go na każdy
możliwy sposób.
Kaczyński,
ale Jan, mój promotor ze studiów często na powtarzał – z bylejakości myślenia
wynika bylejakość życia.
Myślę,
że zachowanie i promowanie swojego wizerunku przez nowego wodza oraz jego
wypowiedzi byłby dla Kaczyńskiego ciekawym materiałem do studiów. Nie wiem
tylko czy człowiek jeszcze żyje, gdyż kiedy kończyłem studia 20 lat temu, chłop
w wieku całkiem podeszłym był (ale miał dużo młodszą żonę) i dzisiaj liczyłby
sobie albo i liczy lat tyle, że do setki brakuje mu co najwyżej jednostek, a
nie dziesiątek.
Nie
jestem niewolnikiem jakichś tam schematów. Jednak nowy wódz jest przykładem
łamania wszelkich zasad i tutaj muszę mu oddać honor, bo czuję, że mnie w tym
pobił!
Są
jeszcze jednostki obdarzone charyzmą i one bardzo często zmieniają wszelkie
trendy – w ubiorze, zachowaniu, wypowiedziach, działaniu… Nie mogę jednak do
nich zaliczyć nowego wodza.
Ale cóż,
jego prawo, wozić ze sobą człowieka, który polaroidem uwiecznia jego
działalność. Jeśli nie można robić zbyt często zdjęć realizowanych i
zrealizowanych inwestycji, to zawsze można narobić zdjęć bez liku samemu
szefowi gminy.
Tak
tylko sobie myślę, to dość kosztowana taktyka, taki osobisty fotograf przecież
też musi żyć.
Tak też
sobie myślę, że to fanaberia, osobisty fotograf, gdy na wszystko brak środków. Brak
środków na zatrudnienie ludzi, którzy ogarnęliby na przykład miejsca pamięci na
terenie gminy, ale nie brakuje środków na promocję jednostki.
No i
konia z rzędem dla tego, kto w ostatniej Nowinie…
wskaże mi zdjęcie szefa gminy uczestniczącego w wydarzeniu, które małej
gminie przyniosło wymierne korzyści albo takie korzyści przyniesie w
przyszłości.
Zadłużę
się jeszcze bardziej i konia z rzędem kupię, ale najpierw to zdjęcie ktoś musi
mi pokazać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz