Nawet znajomość na pamięć całej
Biblii nie zastąpi w dyskusji tego, co w kwestii wiary dyktuje człowiekowi serce
jego! I o tym głównie trzeba mówić, rozmawiać, dyskutować…
Boimy się nieznanego,
niepewnego… boimy się na przykład tego, że ktoś może nas ośmieszyć, zadając
pytanie, na które nie znamy odpowiedzi, a którą to odpowiedź jesteśmy z jakiejś
tam racji zobligowani znać.
Zauważyłem, że wielu moich
znajomych, katolików, jam tez katolik, bo mnie tak rodzice ochrzcili itd. Nie
myślę o zmianie wyznania, ponieważ to nie wyznanie decyduje o tym, jakiej
jakości jest wiara moja i czy góry dzięki niej potrafię przenosić…
Ale, wracam,
zauważyłem, że wielu moich znajomych nie lubi świadków Jehowy i rozmów z nimi
między innymi dlatego, że ci pierwsi zadają dużo pytań dotyczących Biblii, ze znajomością której wielu
katolików jest raczej na bakier.
Do tego świadkowie ciągle coś tam z Biblii
cytują i wydają się nas tym kasować.
Ja jednak uważam, że spotkania
ze świadkami Jehowy, to może być nawet ciekawa zabawa. Postaram się wyjaśnić,
dlaczego tak sądzę, choć zdaje sobie sprawę, że tej niedzieli może mi nie
wystarczyć.
Kilka dni temu zapukało do
moich drzwi dwoje świadków Jehowy. Zaprosiłem ich do środka i chwilę
pogadaliśmy. Andrzej i Bożena wyskoczyli z niezłej jakości tabletami i zaczęli
mówić o nowej aplikacji internetowej, którą właśnie wdrożyli świadkowie….
Świetnie, powiedziałem, ale
czy nie uważacie, że Internet to raczej sprawka księcia tego świata, czyli
Szatana?
A wiesz, zaczęły się
tłumaczenia, my wiemy, że to złe, ale chyba bez tego się nie da i trzeba nawet
zło czasem wykorzystać, żeby dobro z niego wywieść… itp.
Czyli cel uświęca środki?
Pytałem zaczepnie? A co na to Biblia?
Cisza głucha zapadła i ja
jako gospodarz obowiązek miałem tę ciszę przerwać i tematu niezręcznego dla
gości moich nie drążyć.
Kończymy dyskusję na ten
temat – powiedziałem – to tylko taka moja zaczepka. Nie gniewajcie się. Jasne,
że aplikację, którą polecacie, sprawdzę.
No i Andrzej z Bożeną
odetchnęli głęboko i wypłynęli na biblijny przestwór oceanu, żeby mi wykładać
wiarę prawdziwą. Dali mi przy tym publikację z 2012 roku, którą już kilka razy
od nich otrzymywałem. Mówię im więc, że może innym tę publikację dadzą, bo inni
może bardziej jej potrzebują. Ja już ją czytałem, znam i jeszcze coś podobnego
mam. Nawet pokazałem, że mam, ale i goście i tak nie chcieli nie dać mi tejże
publikacji, a wręcz zachęcali, żeby ją przyjął.
Skoro już tak nalegali, to
przyjąłem publikację „Bóg ma dla nas dobrą nowinę” i jeszcze coś o niej
napiszę. To publikacja, która zawiera 15 bloków tematycznych. Poszczególne
bloki zatytułowane są pytaniami:
1. Jaką dobrą nowinę ma dla
nas Bóg?
2. Kim jest Bóg?
3. Czy Biblia naprawdę
pochodzi od Boga?
4. Kim jest Jezus?
5. Jakie zamierzenie co do
ziemi ma Bóg?
6. Jaka jest nadzieja dla
umarłych?
7. Czym jest Królestwo
Boże?
8. Dlaczego Bóg dopuszcza
zło i cierpienie?
9. Jak osiągnąć szczęście w
rodzinie?
10. Jak rozpoznać religie
prawdziwą?
11. Co nam daje trzymanie
się zasad biblijnych?
12. Jak można zbliżyć się
do Boga?
13. Dlaczego warto
wiedzieć, co czeka fałszywe religie?
14. Dlaczego Bóg ma swoją
organizację?
15. Dlaczego warto dalej
poznawać Biblię?
Oczywiście na wszystkie te
pytania świadkowie Jehowy znają odpowiedź i mogą tę odpowiedź poprzeć
odpowiednimi cytatami z Biblii. Serca mi jednak często brakuje w tych wywodach,
serca, z którego wszystko, co człowiek robi pochodzi, jak mawiał Jezus
Chrystus. O ile tak mawiał!
Pokory mi też brakuje w
takim podejściu do sprawy, gdyż świadkowie zachowują się tak jak nieomylna
Stolica Apostolska i zdają się wmówić światu, że są równie jak wspomniana
Stolica nieomylni.
Do tego jeszcze dostarczają
mi mnogości radości podczas lektury ich publikacji, o czym będę pisał w
kolejnych wpisach.
Teraz tylko, nie ma się co
bać dyskutować na temat naszej wiary z kimkolwiek. O tym trzeba rozmawiać, gdyż
to bardzo istotne dla kondycji psychicznej człowieka.
Trzeba tylko mówić o tym, co
nam serce w tej kwestii dyktuje, a nie chwalić się znajomością treści Biblii lub
wstydzić niedoborów wiedzy w tej bajce. A to głownie zauważam dzisiaj w dyskusji
na temat naszej wiary. Po prostu chwalimy się znajomością Biblii, cytujemy ją tak
często, jakbyśmy chcieli tym wszystkim przykryć poczynania nasze życiowe, którym
trochę nie po drodze z tym, co publicznie głosimy.
Nawet znajomość na pamięć całej
Biblii nie zastąpi w dyskusji tego, co w kwestii wiary dyktuje człowiekowi serce
jego! I o tym głównie trzeba mówić, rozmawiać, dyskutować…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz