2 lipca 2017

Młot na... świadków...

Nawet znajomość na pamięć całej Biblii nie zastąpi w dyskusji tego, co w kwestii wiary dyktuje człowiekowi serce jego! I o tym głównie trzeba mówić, rozmawiać, dyskutować…
Boimy się nieznanego, niepewnego… boimy się na przykład tego, że ktoś może nas ośmieszyć, zadając pytanie, na które nie znamy odpowiedzi, a którą to odpowiedź jesteśmy z jakiejś tam racji zobligowani znać.
Zauważyłem, że wielu moich znajomych, katolików, jam tez katolik, bo mnie tak rodzice ochrzcili itd. Nie myślę o zmianie wyznania, ponieważ to nie wyznanie decyduje o tym, jakiej jakości jest wiara moja i czy góry dzięki niej potrafię przenosić… 

Ale, wracam, zauważyłem, że wielu moich znajomych nie lubi świadków Jehowy i rozmów z nimi między innymi dlatego, że ci pierwsi zadają dużo pytań dotyczących Biblii, ze znajomością  której wielu katolików jest raczej na bakier. 
Do tego świadkowie ciągle coś tam z Biblii cytują i wydają się nas tym kasować.
Ja jednak uważam, że spotkania ze świadkami Jehowy, to może być nawet ciekawa zabawa. Postaram się wyjaśnić, dlaczego tak sądzę, choć zdaje sobie sprawę, że tej niedzieli może mi nie wystarczyć.
Kilka dni temu zapukało do moich drzwi dwoje świadków Jehowy. Zaprosiłem ich do środka i chwilę pogadaliśmy. Andrzej i Bożena wyskoczyli z niezłej jakości tabletami i zaczęli mówić o nowej aplikacji internetowej, którą właśnie wdrożyli świadkowie….
Świetnie, powiedziałem, ale czy nie uważacie, że Internet to raczej sprawka księcia tego świata, czyli Szatana?
A wiesz, zaczęły się tłumaczenia, my wiemy, że to złe, ale chyba bez tego się nie da i trzeba nawet zło czasem wykorzystać, żeby dobro z niego wywieść… itp.
Czyli cel uświęca środki? Pytałem zaczepnie? A co na to Biblia?
Cisza głucha zapadła i ja jako gospodarz obowiązek miałem tę ciszę przerwać i tematu niezręcznego dla gości moich nie drążyć.
Kończymy dyskusję na ten temat – powiedziałem – to tylko taka moja zaczepka. Nie gniewajcie się. Jasne, że aplikację, którą polecacie, sprawdzę.
No i Andrzej z Bożeną odetchnęli głęboko i wypłynęli na biblijny przestwór oceanu, żeby mi wykładać wiarę prawdziwą. Dali mi przy tym publikację z 2012 roku, którą już kilka razy od nich otrzymywałem. Mówię im więc, że może innym tę publikację dadzą, bo inni może bardziej jej potrzebują. Ja już ją czytałem, znam i jeszcze coś podobnego mam. Nawet pokazałem, że mam, ale i goście i tak nie chcieli nie dać mi tejże publikacji, a wręcz zachęcali, żeby ją przyjął.
Skoro już tak nalegali, to przyjąłem publikację „Bóg ma dla nas dobrą nowinę” i jeszcze coś o niej napiszę. To publikacja, która zawiera 15 bloków tematycznych. Poszczególne bloki zatytułowane są pytaniami:
1. Jaką dobrą nowinę ma dla nas Bóg?
2. Kim jest Bóg?
3. Czy Biblia naprawdę pochodzi od Boga?
4. Kim jest Jezus?
5. Jakie zamierzenie co do ziemi ma Bóg?
6. Jaka jest nadzieja dla umarłych?
7. Czym jest Królestwo Boże?
8. Dlaczego Bóg dopuszcza zło i cierpienie? 
9. Jak osiągnąć szczęście w rodzinie?
10. Jak rozpoznać religie prawdziwą?
11. Co nam daje trzymanie się zasad biblijnych?
12. Jak można zbliżyć się do Boga?
13. Dlaczego warto wiedzieć, co czeka fałszywe religie?
14. Dlaczego Bóg ma swoją organizację?
15. Dlaczego warto dalej poznawać Biblię?

Oczywiście na wszystkie te pytania świadkowie Jehowy znają odpowiedź i mogą tę odpowiedź poprzeć odpowiednimi cytatami z Biblii. Serca mi jednak często brakuje w tych wywodach, serca, z którego wszystko, co człowiek robi pochodzi, jak mawiał Jezus Chrystus. O ile tak mawiał!
Pokory mi też brakuje w takim podejściu do sprawy, gdyż świadkowie zachowują się tak jak nieomylna Stolica Apostolska i zdają się wmówić światu, że są równie jak wspomniana Stolica nieomylni.
Do tego jeszcze dostarczają mi mnogości radości podczas lektury ich publikacji, o czym będę pisał w kolejnych wpisach.
Teraz tylko, nie ma się co bać dyskutować na temat naszej wiary z kimkolwiek. O tym trzeba rozmawiać, gdyż to bardzo istotne dla kondycji psychicznej człowieka.
Trzeba tylko mówić o tym, co nam serce w tej kwestii dyktuje, a nie chwalić się znajomością treści Biblii lub wstydzić niedoborów wiedzy w tej bajce. A to głownie zauważam dzisiaj w dyskusji na temat naszej wiary. Po prostu chwalimy się znajomością Biblii, cytujemy ją tak często, jakbyśmy chcieli tym wszystkim przykryć poczynania nasze życiowe, którym trochę nie po drodze z tym, co publicznie głosimy.

Nawet znajomość na pamięć całej Biblii nie zastąpi w dyskusji tego, co w kwestii wiary dyktuje człowiekowi serce jego! I o tym głównie trzeba mówić, rozmawiać, dyskutować…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...