A co mi
tam!
W dniu
urodzin mogę sobie pozwolić na luksus świadomej złośliwości i popiszę trochę
złośliwości.
Ktoś,
kto mnie czyta, pomyśli pewnie, akurat, w dniu urodzin, drań jest złośliwy dużo
częściej niż 365 dni w roku! Jeśli tak, to pewnie robię to nieświadomie, a
dzisiaj pozwalam sobie na złośliwość świadomie!
Muszę Was
prosić o pomoc w rozwikłaniu pewnych samorządowych zagadek, ponieważ w sieci
żadnej odpowiedzi ani podpowiedzi nie znajduję, a komisja rewizyjna w małej
gminie udaje, jakby nic się nie stało, zresztą cała reszta rajców gminnych też
nie wspomina ani słowem o tych sprawach.
Może już
dawno sprawy zostały załatwione zgodnie z prawem, w świetle fleszy i jest na
ten temat pełno informacji, a ja ich po prostu w ułomności swojej znaleźć nie
mogę.
Ale może
być i tak, że o sprawach się nie mówi z jakichś tam innych powodów. Zresztą, Wy
wiecie najlepiej, jak to z tymi sprawami jest i z pewnością uświadomicie mnie w
tym temacie w mig!
Pierwszą
sprawą jest jakieś tajemnicze zniknięcie służbowego samochodu wodza małej
gminy.
Wiem
tylko tyle, że wódz był w zamyśleniu swoim samochód ów rozbił, przy rozbiciu
policji nie było, protokołów nie było, przesłuchań nie było, śledztwa nie było,
prokurator okręgowy sprawy nie ciągnął, redaktorzy gazet i programów wszelakich
nie zjechali się do małej gminy i sprawy nie drążyli… czyli sprawy nie było!
A teraz i
samochodu nie ma i znów grobowa cisza.
Co jest
grane? Z tego, co słyszałem to autko wódz tylko lekko drasnął i wymagało
niewielkiej kosmetyki blacharskiej.
Cóż więc
z tym autem się stało?
Druga
sprawa to, co się stało z budynkiem sąsiadującym bezpośrednio z budynkiem UM?
Jadę,
patrzę, a tu podwórko urzędu połączone z posesją bloku mieszkalnego.
Rozumiem
to tak, że nowy wódz w ten sposób otwiera urząd na świat! Całkiem ciekawy i,
przyznam, oryginalny sposób.
A może
wydarzyło się coś, czego nie wiem, a co sprawiło, że budynek w strefie
zabytkowej trzeba było rozebrać, np. groził zawaleniem?
Trzecią
sprawą, którą powinni wytłumaczyć mi Mieszkańcy małej gminy na końcu świata,
gdzie świat się właśnie zaczyna, bo jakiś czas tu nie byłem i trochę się dziwię
zmianami, czy żona i dzieci pracownika samorządowego to też samorządowcy? I tak
czy żona i dzieci wodza to samorządowcy? Czy żony i dzieci radnych to samorządowcy?
Czy mężowie i dzieci radnych to samorządowcy?
Jeśli
tak, to ja najwidoczniej popełniałem błąd, że w świętach związanych z
samorządem, czyli w świętach zawodowych uczestniczyłem sam, bez żony i dzieci.
Szkoda,
że nie wiedziałem, że można inaczej!
Nie, nie
„szkoda”!
Szkoda,
że widzę to, co widzę, ponieważ widzę, jak kupa durniów dorwała się do
samorządu i nie ma pojęcia z czym to się je, a pracę samorządową traktują
często jak rodzinny piknik.
Na
początek wystarczy! Jest tego trochę więcej. Wszystko dotyczy władzy, co nową
jakość miała w małej gminie na końcu świata wprowadzić i wprowadza bez żadnych
ograniczeń!
To, że
wódz jedzie na Litwę niby w sprawach służbowych, to potrafię zrozumieć, choć
trudno mi to przychodzi, ale że jeszcze ktoś tam z najbliższej rodziny, to już
pod żadną służbówkę przecież nie podpada! To tylko wyraz tego, jak się traktuje
gminę!
I co na
to ci, co wczoraj byli ZA?
No i czy ktoś mi pomoże zrozumieć, co się dzieje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz