6 lipca 2017

Proszę o pomoc...

A co mi tam!
W dniu urodzin mogę sobie pozwolić na luksus świadomej złośliwości i popiszę trochę złośliwości.
Ktoś, kto mnie czyta, pomyśli pewnie, akurat, w dniu urodzin, drań jest złośliwy dużo częściej niż 365 dni w roku! Jeśli tak, to pewnie robię to nieświadomie, a dzisiaj pozwalam sobie na złośliwość świadomie!
Muszę Was prosić o pomoc w rozwikłaniu pewnych samorządowych zagadek, ponieważ w sieci żadnej odpowiedzi ani podpowiedzi nie znajduję, a komisja rewizyjna w małej gminie udaje, jakby nic się nie stało, zresztą cała reszta rajców gminnych też nie wspomina ani słowem o tych sprawach.

Może już dawno sprawy zostały załatwione zgodnie z prawem, w świetle fleszy i jest na ten temat pełno informacji, a ja ich po prostu w ułomności swojej znaleźć nie mogę.
Ale może być i tak, że o sprawach się nie mówi z jakichś tam innych powodów. Zresztą, Wy wiecie najlepiej, jak to z tymi sprawami jest i z pewnością uświadomicie mnie w tym temacie w mig!
Pierwszą sprawą jest jakieś tajemnicze zniknięcie służbowego samochodu wodza małej gminy.
Wiem tylko tyle, że wódz był w zamyśleniu swoim samochód ów rozbił, przy rozbiciu policji nie było, protokołów nie było, przesłuchań nie było, śledztwa nie było, prokurator okręgowy sprawy nie ciągnął, redaktorzy gazet i programów wszelakich nie zjechali się do małej gminy i sprawy nie drążyli… czyli sprawy nie było!
A teraz i samochodu nie ma i znów grobowa cisza.
Co jest grane? Z tego, co słyszałem to autko wódz tylko lekko drasnął i wymagało niewielkiej kosmetyki blacharskiej.
Cóż więc z tym autem się stało?

Druga sprawa to, co się stało z budynkiem sąsiadującym bezpośrednio z budynkiem UM?
Jadę, patrzę, a tu podwórko urzędu połączone z posesją bloku mieszkalnego.
Rozumiem to tak, że nowy wódz w ten sposób otwiera urząd na świat! Całkiem ciekawy i, przyznam, oryginalny sposób.
A może wydarzyło się coś, czego nie wiem, a co sprawiło, że budynek w strefie zabytkowej trzeba było rozebrać, np. groził zawaleniem?

Trzecią sprawą, którą powinni wytłumaczyć mi Mieszkańcy małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, bo jakiś czas tu nie byłem i trochę się dziwię zmianami, czy żona i dzieci pracownika samorządowego to też samorządowcy? I tak czy żona i dzieci wodza to samorządowcy? Czy żony i dzieci radnych to samorządowcy? Czy mężowie i dzieci radnych to samorządowcy?
Jeśli tak, to ja najwidoczniej popełniałem błąd, że w świętach związanych z samorządem, czyli w świętach zawodowych uczestniczyłem sam, bez żony i dzieci.
Szkoda, że nie wiedziałem, że można inaczej!
Nie, nie „szkoda”!
Szkoda, że widzę to, co widzę, ponieważ widzę, jak kupa durniów dorwała się do samorządu i nie ma pojęcia z czym to się je, a pracę samorządową traktują często jak rodzinny piknik.

Na początek wystarczy! Jest tego trochę więcej. Wszystko dotyczy władzy, co nową jakość miała w małej gminie na końcu świata wprowadzić i wprowadza bez żadnych ograniczeń!
To, że wódz jedzie na Litwę niby w sprawach służbowych, to potrafię zrozumieć, choć trudno mi to przychodzi, ale że jeszcze ktoś tam z najbliższej rodziny, to już pod żadną służbówkę przecież nie podpada! To tylko wyraz tego, jak się traktuje gminę!

I co na to ci, co wczoraj byli ZA? 
No i czy ktoś mi pomoże zrozumieć, co się dzieje? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...