9 lipca 2017

PRL to pikuś...

Podoba mi się w gazetce gminnej pomysł rubryki Kalendarz świąt nietypowych. Natomiast już sama zawartość tej rubryki pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście wszystko w jak najlepszym porządku, jeśli zestawimy nietypowe święta tam publikowane ze świętami dostępnymi w Nonsensopedii, czyli Polskiej encyklopedii humoru, dostępnej w sieci (http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kalendarz_%C5%9Bwi%C4%85t_nietypowych).
Wiemy jednak, że nie wszystko, co w sieci ukazuje się, jest do małpowania, ponieważ czasami można przedrukować głupotę i pod nią się podpisać. Żeby świadomie korzystać z bogactwa, jakie daje Internet, trzeba mieć trochę wyobraźni, która chociaż po części pomoże nam oddzielić ziarno od plew.

Trudno bowiem do nietypowych świąt zaliczyć na przykład ustanowiony przez ONZ w 1954 roku Dzień Dziecka albo Dzień Matki, którego to święta źródeł można doszukiwać się w czasach starożytnych Greków i Rzymian, zaś w USA od 1914 roku jest to święto narodowe.
To tylko dwa przykłady, ale jest ich więcej.
Trochę dziwnie się czuję, mimo swojej elastyczności obyczajowej, gdy ktoś takie, jak wymienione, święta nazywa nietypowymi i zestawia z takimi naprawdę nietypowymi świętami, jak „Dzień Geja” czy „Międzynarodowy Dzień Płynów do Mycia Naczyń”.
Podobnie rzecz się ma ze świętowaniem branżowców. Praktycznie każda grupa zawodowa ma dzisiaj jakiś dzień uznawany przez danych pracowników za ich święto i nie sposób nazwać nietypowym świętem, np. „Dzień Drogowca i Transportowca” itp., gdyż w takim przypadku również nietypowym świętem będzie „Dzień Edukacji Narodowej”, które w odpowiedniej ustawie nazywa się „Dniem Nauczyciela”.
Przy tego typu sprawach trzeba trochę ruszyć głową i posłużyć się wyobraźnią, która najwidoczniej u niektórych ludzi nie działa, jak należy.
No i trzeba pamiętać o poprawnej pisowni nazw poszczególnych świąt. W tej materii to bardzo ważna sprawa.

A teraz jeszcze jedna uwaga dotycząca gazetki.
Dość zabawnie brzmi notatka redakcyjna, że: Redakcja zastrzega sobie prawo do edycji tekstów, zmiany treści, artykułów. Przedruki i wykorzystywanie w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody Wydawcy - zabronione, czyli – jak wynika z tekstu – bez pisemnej zgody wodza małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Brzmi to tak, że powinienem mieć zgodę wodza na to, że piszę w tej chwili o tekstach zawartych w gazetce, gdyż wykorzystuję ich treść do napisania posta!
Trzeba czytać to tak – wódz taki tekst napisał albo zaakceptował i teraz można go co najwyżej przeczytać, zapoznać się i ewentualnie klaskać! Jeśli ktoś chce zrobić z tekstem coś więcej, np. omówić go, poddać analizie…, musi być zgoda wodza.

To już nawet nie PRL!
PRL w tego typu sprawach to był pikuś!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...