Wieś śpiewa i tańczy to takie określenie na coś tam, co
jest poniżej krytyki, co jest bez gustu, charakteru, wyrazu; co jest bezpłciowe
i nieokreślone, jak tytułowa pulp
fiction, czyli jakaś tam masa lejąca się przez palce, lepka, bez konkretnej
formy, zmyślona...
Znalazłem się właśnie w miejscu, szkoda, że to miejsce,
gdzie mój świat się zaczyna, o którym nie mogę nawet powiedzieć: Wieś
śpiewa i tańczy!
Aż ciśnie się na usta filmowa NUDA z kultowego filmu!
Ja na brak zajęć nie narzekam!
Ale kiedy przejeżdżam
codziennie w południe przez senne miasteczko, to myślę sobie, że coś tu nie
gra. Dlaczego tak cicho i czemu nic się nie dzieje? Przecież odgłosy
kościelnych dzwonów to chyba żadna rozrywka. To raczej przypomnienie o…, np. nabożeństwie
albo innym wydarzeniu religijnym.
A co pomiędzy poszczególnymi uderzeniami kościelnych dzwonów?
NUDA!
Myślę, że to trochę wina ludzi, którzy odpuszczają nowemu
wodzowi i radzie.
Ludzie powinni brać wodza i radnych za ich samorządowe tyłki i niech
spełniają przedwyborcze obietnice o karnawałowej kadencji.
Miało przecież być kolorowo, odświętnie i wesoło…
Jak jest?
Każdy widzi!
Kiedy znajomi mnie pytają czy za rok startuję, odpowiadam, że
jak najbardziej! Przecież trzeba przerwać ten marazm, w jakim ludzie tutaj żyją.
Czyż naprawdę jedyną wakacyjną rozrywką mają być w małej gminie
na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna dźwięki kościelnych dzwonów, syreny
karetki pogotowia albo wozów strażackich?
Z kimkolwiek nie rozmawiam jest jakoś dziwnie zniechęcony do
jakiegokolwiek działania.
Cholera, trzeba coś zrobić, żeby świat powiedział o tym miejscu – Wieś śpiewa
i tańczy!
Zawsze to lepiej niż nic!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz