Ludzie odchodzą ze
wspólnoty nadużywających gorzały ponad miarę i przechodzę do wspólnoty ludzi tej
gorzały całkiem nietykających; ze wspólnoty ludzi potarganych do wspólnoty ludzi,
którzy twierdzą, że znają prawdę objawioną…
O anonimowych alkoholikach
i wspólnocie AA napisano już tony książek i wygłoszono tyle peanów, że nie
sposób tego zgłębić.
Z założeniami i prawdami AA
jest jak z głoszeniem jedynej poprawnej Prawdy przez świadków Jehowy. Pierwsi
zbawiają alkoholików, drudzy każdego, kogo mają pod ręką. I jedni, i drudzy
posiadają Prawdę, która może z żula zrobić anioła! Drugich orężem jest Biblia,
pierwszych „12 Kroków”.
Teraz na temat drugiego mój
punkt widzenia. Od razu tylko zaznaczę, że widzę sprawy z punktu widzenia
człowieka wierzącego.
1.
Przyznaliśmy, że
jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
Jeśli ktoś przyznaje, że
jest bezsilny wobec…, np. alkoholu, to znaczy, że przestał walczyć, zanim
naprawdę przegrał!
Dla osoby
wierzącej, to jak stwierdzić – nie wierzę!
2.
Uwierzyliśmy,
że siła większa (wyższa) od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
Dla
chrześcijanina to stwierdzić, że mleko jest mleczne, a masło maślane…
Dla agnostyka
to przykład braku wiary w siebie…
Nigdy nie
wierzyłem, że mogę sam sobie, bez pomocy Boga, pomóc znaleźć się w życiu…
3.
Postanowiliśmy
powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
To, że życie
moje powierzam opiece Boga, to prawdziwy nowy ląd pewnie dla każdego chrześcijanina...
Odkrycie na miarę religijnego Nobla! Przepraszam za ironię, ale nie wytrzymuję,
gdy czytam takie teksty…
Natomiast co
do woli, zwłaszcza tej wolnej, to nie po to dostałem ją od Boga, żeby ją Bogu
powierzać. Moja Wolna Wola to mój dar od Boga i mam z tego daru robić w życiu
użytek.
4.
Zrobiliśmy
gruntowny i odważny rachunek moralny.
Ktoś chyba
zapomniał o takim szczególe, jakim jest sumienie…
Koniecznie
trzeba się grzebać, do bólu, w przeszłości, żeby katować siebie tym, co nigdy
nie wróci…
Znam inne,
ciekawsze rodzaje masochizmu….
5.
Wyznaliśmy
Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
No tak,
wyznaliśmy Bogu to, czego o nas nie wiedział!
Bogu trzeba
powiedzieć, żeby nas lepiej poznał, jest siłą wyższą od nas, jest naszym
konstruktorem, ale, jak się okazuje, trzeba jeszcze Boga oświecić…
Zegarek do
zegarmistrza przemówił, dlaczego nie chodzi…
6.
Staliśmy
się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wad charakteru.
Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim
jeszcze Go poprosicie.
7.
Zwróciliśmy
się do niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
Jeszcze by
brakowało, żeby do Boga z prośbą, ale bez pokory!
Ne przyszłoby
mi to do głowy!
8.
Zrobiliśmy
listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im
wszystkim.
Najlepiej
zrobić tak, żeby cofnąć czas i wszystko, co było, przeżyć z nimi na nowo, tak,
żeby było cacy, bez zadośćuczynienia!
Co było, już
było! A teraz jest, co jest. Nie mam zamiaru grzebać się w tym, co było, bo
mnie teraz nie będzie!
9.
Zadośćuczyniliśmy
osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych
przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Nikt z
twórców tego punku nie pomyślał o tym, że kiedy się ludzie grzebią w bolesnej
przeszłości, to miłe to nie jest. Ale rozdrapywanie ran w AA to taka norma.
Ciągle grzebać się w gównie, które dawno już zaschło. Trzeba polać je wodą,
żeby poczuć ten smrodek, który już dawno uleciał, rozpłynął się w powietrzu.
10.
Prowadziliśmy
nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
Normalna
praktyka człowieka wierzącego. Nie muszę być alkoholikiem. Nie muszę być w AA.
Każdy powinien tak robić, nie tulko uzależnieni, nie tylko przestępcy, nie
tylko zwykli ludzie, ale też i święci.
11.
Dążyliśmy
poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek
Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie jego woli wobec nas oraz o siłę do jej
spełnienia.
I znów
porażająca nowość dla człowieka wierzącego! Znów o maśle maślanym i mlecznym
mleku.
12.
Przebudzeni
duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym
alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Musicie się narodzić na nowo, jak dzieci… czy coś w tym rodzaju.
Znów nowość,
o której przedtem nikt jakoś nie słyszał.
Specjaliści od
trzeźwości bazują przede wszystkim na zagubieniu tych, dla których „pracują” i –
co tu owijać w bawełnę – na ich lenistwie, niechęci podjęcia wysiłku poznania siebie
na miarę swoich możliwości i podejmowania prób sensownego życia na tę samą miarę.
Albo jestem toporny,
albo bardzo odporny na tego typu zbawianie siebie i innych. Później przytoczę tekst
dla tych którzy już przeszli cały program „12”.
Nic nowego nie
wnosi program 12 Kroków. Wszystko, o czym tam mowa, było już, i to dawno.
Ale setkom, tysiącom,
milionom ludzi podobno pomaga…
Kaszpirowski…
też!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz