Zmarła
12 maja Maria Czubaszek w jednej ze swoich soczystych wypowiedzi stwierdziła,
że nie lubi blogerów. Nie rozumiała, jak można pisać za darmo. Ona pisała tylko
wtedy, gdy jej za to płacono.
Pomyślałem
więc sobie, że w ujęciu Czubaszek blogerzy to frajerzy!
Chociaż
po zastanowieniu trzeba stwierdzić, że nie wszyscy blogerzy piszą za darmo. Są
tacy, którzy na swoich blogach całkiem nieźle zarabiają. Nie są to jednak blogi
niszowe, a ich autorzy, jak na przykład Katarzyny T., współpracują z dużymi
firmami farmaceutycznymi albo sektorem bankowym.
Nie
każdy jednak nosi wdzięczne nazwisko byłego premiera i ma możliwości układami
zwane.
Ja,
przyznam, piszę za darmo, choć książki, które wydałem w elektronicznym obiegu,
sprzedaję za pośrednictwem wydawnictwa. Mam już sprzedanych 5 egzemplarzy
swoich książek. To więcej niż jeden, ale do finansowej satysfakcji droga
daleka. Za jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat pewnie będę utrzymywał się z
pisania.
Zresztą
według badań Biblioteki narodowej miniony rok był najgorszym pod względem
czytelnictwa. W ubiegłym roku 37% Polaków przeczytało choćby jedną książkę albo
jej fragmenty.
Zatem
nie mam co liczyć na jakiś oszałamiający sukces, choć nie tracę nadziei i
ciągle żyję marzeniami, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy będę pracował
pisząc.
Póki
co w drodze wydawniczej jest już czwarta moja pozycja. Zapowiadany Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o
codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych… zależnych od
wyboru nawet największego tłuka w Polsce. I już biorę się ostro za pracę
nad Samorządowym gettem.
Nie
zważając zatem na nikłe zainteresowanie moim pisaniem, robię po prostu swoje.
Robię
też swoje na blogu i nie mam zamiaru kaleczyć go jakimiś tam reklamami tylko po
to, żeby zarobić parę złotych. Jasne, że lepiej parę złotych mieć, niż ich nie
mieć, nie wszystko jednak trzeba przeliczać na pieniądze.
Te
ostatnie i tak już dużo złego narobiły na świecie i niejednego człowieka
wpędziły w poważne kłopoty nie tylko finansowe, ale i psychiczne.
Jestem
zatem frajerem, bo piszę za darmo. Jeśli natomiast zważyć fakt, że to pisanie
traktuje jako trening, to całe to moje bazgrolenie ma sens.
A
tak na marginesie. Pisząc, bez żadnych reklamowych czy kontraktowych ograniczeń,
czuję się niezależny. A tego nie da się przeliczyć na żadne pieniądze.
Lepiej
być niezależnym frajerem, niż cwaniakiem robiącym wszystko dla kasy!
Z
całym szacunkiem dla zmarłej Marii Czubaszek, nie do końca się z nią zgadzam. Nie
ma to jednak większego sensu, gdyż pani Maria już mi nie odpowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz