24 maja 2016

Blogerzy frajerzy

Zmarła 12 maja Maria Czubaszek w jednej ze swoich soczystych wypowiedzi stwierdziła, że nie lubi blogerów. Nie rozumiała, jak można pisać za darmo. Ona pisała tylko wtedy, gdy jej za to płacono.
Pomyślałem więc sobie, że w ujęciu Czubaszek blogerzy to frajerzy!
Chociaż po zastanowieniu trzeba stwierdzić, że nie wszyscy blogerzy piszą za darmo. Są tacy, którzy na swoich blogach całkiem nieźle zarabiają. Nie są to jednak blogi niszowe, a ich autorzy, jak na przykład Katarzyny T., współpracują z dużymi firmami farmaceutycznymi albo sektorem bankowym.
Nie każdy jednak nosi wdzięczne nazwisko byłego premiera i ma możliwości układami zwane.
Ja, przyznam, piszę za darmo, choć książki, które wydałem w elektronicznym obiegu, sprzedaję za pośrednictwem wydawnictwa. Mam już sprzedanych 5 egzemplarzy swoich książek. To więcej niż jeden, ale do finansowej satysfakcji droga daleka. Za jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat pewnie będę utrzymywał się z pisania.
Zresztą według badań Biblioteki narodowej miniony rok był najgorszym pod względem czytelnictwa. W ubiegłym roku 37% Polaków przeczytało choćby jedną książkę albo jej fragmenty.
Zatem nie mam co liczyć na jakiś oszałamiający sukces, choć nie tracę nadziei i ciągle żyję marzeniami, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy będę pracował pisząc.
Póki co w drodze wydawniczej jest już czwarta moja pozycja. Zapowiadany Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych… zależnych od wyboru nawet największego tłuka w Polsce. I już biorę się ostro za pracę nad Samorządowym gettem.
Nie zważając zatem na nikłe zainteresowanie moim pisaniem, robię po prostu swoje.
Robię też swoje na blogu i nie mam zamiaru kaleczyć go jakimiś tam reklamami tylko po to, żeby zarobić parę złotych. Jasne, że lepiej parę złotych mieć, niż ich nie mieć, nie wszystko jednak trzeba przeliczać na pieniądze.
Te ostatnie i tak już dużo złego narobiły na świecie i niejednego człowieka wpędziły w poważne kłopoty nie tylko finansowe, ale i psychiczne.
Jestem zatem frajerem, bo piszę za darmo. Jeśli natomiast zważyć fakt, że to pisanie traktuje jako trening, to całe to moje bazgrolenie ma sens.
A tak na marginesie. Pisząc, bez żadnych reklamowych czy kontraktowych ograniczeń, czuję się niezależny. A tego nie da się przeliczyć na żadne pieniądze.
Lepiej być niezależnym frajerem, niż cwaniakiem robiącym wszystko dla kasy!
Z całym szacunkiem dla zmarłej Marii Czubaszek, nie do końca się z nią zgadzam. Nie ma to jednak większego sensu, gdyż pani Maria już mi nie odpowie!

Trzymajcie się wszyscy, którzy coś tam robicie dla czystej satysfakcji, bez zbędnego obciążenia nadzieją na zysk! 
Czy tak wygląda frajer?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...