Kilka
dni temu oglądałem wywiad z młodym Polakiem. To DJ notowany w światowych
rankingach na 46. miejscu w branży. Chłopak mówił pięknie o tym, co robi i o
swoich planach na przyszłość.
Podobała
mi się nie tyle sama wypowiedź, co fakt, że praca, którą młodzieniec wykonywał
sprawia mu wiele satysfakcji i przynosi tyle radości.
Fajnie
słuchać, gdy ludzie opowiadają to tym, że robią to, co naprawdę lubią i
utrzymują się z tego.
Ja
chciałbym pisać. Najchętniej zaszyłbym się w moim Ustroniu i krok po kroku,
powolutku, przekształcał własnymi rękami ten kawałek świata, który jeszcze
stanowi moją własność.
Na
razie nie widzę tego tak bardzo, że zdecydowałem się na sprzedaż tego skrawka
przestrzeni. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Wiem bowiem, że nie ma co planować
zbyt wiele, bo przyszłość jest dla nas nieprzewidywalna.
Marzenia
to piękna rzecz, ale w życiu człowieka przychodzą takie chwile, że trzeba z
marzeń rezygnować, ponieważ często tak bywa, że mijamy się, marząc, ze swoim
przeznaczeniem.
Wiem
na dzisiaj, że istotne jest zdrowie najbliższych oraz moje własne i nadzieja na
jutro.
Wysłałem
właśnie do wydawnictwa Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o
codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych… zależnych od
wyboru nawet największego tłuka w Polsce. To czwarta moja pozycja
wydawnicza, jeżeli oczywiście wydanie dojdzie do skutku.
Moje
książki są też na allegro. Wystarczy wejść w zakładkę książki i wystukać tam
moje imię i nazwisko. No i oczywiście w rodzimym wydawniczym sklepie
e-bookowo.pl też łatwo dotrzeć do moich pozycji. Do tego w innych księgarniach
internetowych, które odwiedzacie.
Niech
sprzedaż moich książek nieustannie rośnie, a ja niech się wybijam na
niezależność, choć i tak będę zależny od Was
Pięć
egzemplarzy miałem sprzedanych kilka dni temu. To więcej niż jeden, ale dużo
mniej niż 3 tysiące, a teraz, kiedy Dziennik… będzie już w obiegu, to 4
tysiące sprzedanych egzemplarzy zapewnia mi całkowitą niezależność.
Założyłem
sobie, że gdyby każda z moich książek sprzedała się w tysiącu egzemplarzy, to
byłbym niezależnym pisarzem.
Przyznacie,
że marzenia trochę na wyrost, ale które z naszych marzeń nie są właśnie na wyrost.
Jeśli takie nie są, to nie są marzenia, tylko normalne plany na dziś czy na
jutro.
Oglądany
kilka dni temu wywiad z młodym Polakiem udowodnił, że czasami marzenia się spełniają.
Czy to dotyczy mnie? To jak z graniem na loterii. Nie wygrywają tylko ci, którzy
nie grają!
Na
zdjęciach moje Ustronie. Będę nimi okraszał kolejne moje posty, żebyście mieli wyobrażenie,
jak to miejsce wygląda.
Niektóre
ze zdjęć mogą się powtarzać, ale nie chcę sprawdzać, które z nich już publikowałem.
Dzisiaj
w małej gminie kolejna sesja rady. Całkiem ciekawy pomysł robić sesję w tak zwany długi weekend. jest nadzieja, że przedstawiciele mediów nie dojadą na obrady i wszystko przejdzie bez echa.
Zresztą, zobaczymy, jak będzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz