Poszła właśnie w świat trzecia
moja książka.
Jestem dobrej myśli. Ponieważ sprzedałem już dwa egzemplarze swoich
książek, więc na pewno za kilkadziesiąt lat będzie całkiem dobrze.
Co tam ja? Może ktoś
inny będzie spijał śmietanę z tego, co robię. Wcale mnie to nie smuci!
Należę do tych ludzi,
dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna; nigdy nie jest do połowy
pusta. Myślę zatem, że nie będzie źle!
Teraz pozytywnie.
Sprzedałem już po jednym egzemplarzu Czasu…
i Manowców słów i… milczenia. Jasne,
że mało, ale i tak dziękuję osobie czy osobom, która (-e) się zdecydowała (-y)
książki kupić. Chętnie dowiedziałbym się, kto to jest. Wiedziałbym wtedy, z kim
rozpoczynam swoją pisarską drogę przez mękę. Proszę o maila.
Ale przecież od czegoś
trzeba zacząć i to jest prawdziwie mój początek. Sprzedaż choćby jednego
egzemplarza książki czyni ze mnie prawdziwego pisarza. Dobrego czy złego? Ocena
nie do mnie należy. Na razie na pewno biednego, ale pisarza, a o to mi przede
wszystkich chodziło.
Zatem cel osiągnąłem!
Teraz wszystko zależy
od Was – czy kupicie i sprzedacie innym, żeby kupili to moje pisanie.
Zachęcam?
Oczywiście, że zachęcam!
Znajdziecie te książki praktycznie we wszystkich internetowych
księgarniach w Polsce i w wielu takich księgarniach na świecie. Ja oczywiście
zachęcam do kupowania książki w moim wydawnictwie e-bookowo.pl.
Teraz miałem napisać,
że w wydawniczej drodze jest kolejna moja książka Szloch Rzecz o ucieczce z ciemności.
Tymczasem zajrzałem na
e-bookowo.pl i co? I widzę, że Szloch… został
wydany.
A niech mnie! Nawet ja
jestem do tyłu z tym, co się mojego ukazało.
Nic dziwnego, że jakiś
czas temu Żona żartowała sobie ze mnie, że wręcz produkuję książki i gonię z
ich wydawaniem.
Wyjaśniłem, że to tylko
nadrabianie zaległości. Książki te leżały przez kilka lat w elektronicznym
archiwum i potrzeba było tylko redakcji tekstów.
A
zatem w księgarniach internetowych są już trzy moje pozycje. Obok Czasu… i Manowców słów i… milczenia ukazał się właśnie Szloch Rzecz o ucieczce z ciemności.
Zachęcam
zatem do kupowania już trzech moich książek!
A teraz o tym, co za
chwilę.
Ostatnio ukończyłem redakcje
tekstu Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o codziennym życiu wójta,
burmistrza prezydenta miasta i innych… zależnych od wyboru nawet największego
tłuka w Polsce.
Tytuł trochę długi, ale
chciałem, żeby już sam tytuł wprowadzał Czytelnika w odpowiedni temat. A temat
jest ciekawy, jak ciekawe jest życie takich skazańców, jak przeciętni wójtowie
itd.
Chciałbym tę książkę
wydać jeszcze przed swoją kolejną emigracyjną podróżą, której czas zbliża się
szybkimi krokami.
Czy mi się uda?
Któż to może wiedzieć?
Archiwum jednak mieści
jeszcze kilka pozycji z przeszłości, które czekają na redakcję i wydanie, na
ujrzenie światła dziennego.
Żeby się rozliczyć z
moją samorządową robotą, pozostanie mi tylko wydać Samorządowe getto. Obiecałem
niektórym kolegom wójtom, burmistrzom itd., że wydam tę książkę, która obnaży kulisy
roboty przeciętnego samorządowca w Polsce. Pracuję zatem uczciwie nad tekstem, bo
jestem winny innym obietnicę oddania go opinii publicznej.
Potrzeba mi zdrowia i
sił, żeby nadrobić ponad dziesięć lat materii pisania. Ale myślę, że wszystko
nastąpi w odpowiednim dla siebie czasie, jak czas siewu i żniw czy czas
świętowania i smutku.
Mam jeszcze coś tam do
powiedzenia i jeśli w przyszłości dane mi jest to powiedzieć, na pewno
przyjdzie na to czas!
Trzymajcie się zdrowo i
mówcie o mnie znajomym!
Pozdrawiam z pozycji pisarza!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz