18 maja 2016

Pajacowo

Nie mylić Pajacowa z Pacanowem, ponieważ Pacanowo to piękne miejsce, w którym kozy kują i nieosiągalny cel wiecznej podróży jakże dobrego Koziołka Matołka.
Pajacowo to zamienna nazwa dla miasteczka plotek i cudów… Myślę, że w świetle tego, co ostatnio się tutaj dzieje, ta nazwa będzie zdecydowanie odpowiednia.
Pajacowa nie tworzą mieszkańcy danej miejscowości. Tworzą je jednostki, którym wydaje się, że kreują rzeczywistość. Dlatego za Pajacowo odpowiadają jednostki, nie ogół mieskzańców.
Zawsze myślałem, że każdy człowiek ma moralny kręgosłup. Jeśli ktoś kręci, to niech kręci do końca. Jeśli ktoś kłamie świadomie, to niech kłamie do końca. Jeśli ktoś ma zamiar coś zrobić, niech to zrobi, a później konfrontuje się z tworzoną przez siebie rzeczywistością. Jeśli ktoś mówi NIE, to niech to będzie NIE! niech to NIE po dniach kilku nie zmienia się na TAK!
W Pajacowie jest zupełnie inaczej. Ludzi, którzy tworzą Pajacowo, nie obowiązują zasady. Jest tylko głupie trzymanie się pozycji, stanowiska, pracy…
W takim miejscu na przykład wódz może zrobić z siebie durnia. Może w ogóle zrobić z siebie, co chce. Gorzej gdy przy tej okazji znajduje naśladowców, którzy idą w jego ślady.
Załóżmy taką sytuację. Narzekam na wodza. Nie umiem z nim współpracować. W ogóle to trudno mi szanować takiego przełożonego. Ale jest taka chwila, kiedy przychodzi do mnie nowy wódz i mówi: Zbieraj się, mam dla ciebie stołek. Będziesz dla mnie pracował.
Co wtedy odpowiem wodzowi?
Bujaj się, człowieku!
Podobnie było w przypadku, gdy miałem pracować dla władzy nowej jakości w małym zespole szkolnym w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Już widzę drwiące uśmiechy i takież komentarze. Nikt przecież z taką ofertą do mnie nie przybiegnie.
Nie twierdzę, że ktoś przybiegnie, to tylko założenie. Ja tylko stwierdzam, co odpowiedziałbym na taka propozycję od takiego człowieka.
Cytowałem już słowa Tadeusza Konwickiego: ja nie chcę siebie gwałcić dla zachowania swojej pozycji, stanowiska, żeby w tym swoim światku wokół wielkiego świata być tam kimś…
Z perspektywy czasu i obecnego odosobnienia wiem, że nie warto się gwałcić dla kawałka posady.
Zaznaczam przy tym stanowczo, że to moje odczucia. Inni niech robią, co chcą i niech im z tym będzie dobrze.
Nie przypuszczałem jednak, że kilkanaście lat wolnej, swobodnego myślenia nie wypleniło z ludzi niewolniczych zachowań.
Kogoś mogę obrazić?
Z pewnością tak.
Najbliżsi moi znajomi mogą potwierdzić, że w czasie gdy byłem wodzem, mogli swobodnie w mojej obecności wyrażać swoje zdanie na temat moich decyzji. Nie zawsze to ich zdanie było mi na rękę. Nie zawsze było przychylne. Często wręcz druzgocące.
Nie obrażałem się jednak, tylko starałem w miarę swojej ograniczoności wykorzystać sugestie i uwagi.
Dlatego mogę dzisiaj pisać to, co myślę i właśnie to robię!
Niedługo, jeśli dobrze pójdzie, ukaże się Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych… zależnych od wyboru nawet największego tłuka w Polsce. To książka z życia wzięta, choć nie wolna od fikcji literackiej, jak to mają książki. To głównie zapiski z codziennego życia na stołku wodza małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Jednak książka ta jest tylko wstępem do Samorządowego getta, czyli książki, w której obnażam kulisy pracy na tym stołku i szerokiej otoczki, jaka tej pracy towarzyszy.
Tam będzie miejsce dla tych, którzy za cenę stanowiska zrobiliby więcej niż wyobraża sobie zdrowo myślący człowiek.
Samorządowe getto obnaża dość słabą kondycję duchową ludzi mających pracować dla innych, a myślących tylko o sobie i chorych zaszczytach.
Znajoma mi dzisiaj powiedziała: Marek, tu przecież idzie o stołki i ewentualną kabzę!
O jaką kasę? Zapytałem. Kilka stów więcej do wypłaty to nie jest kasa, za którą warto się sprzedawać!
W ogóle to czy jest taka kasa, za którą warto się sprzedać!?

Nie będę już więcej pisał, żeby nie było za dużo.
Pamiętacie baśń o nowych szatach cesarza?
Jeśli tak, to wiecie, jak dorośli potrafią zachwycać się niczym!

Pozdrawiam wszystkich znajomych, którzy lubią siebie i przez to siebie lubienie bardzo siebie szanują! Tacy ludzie wiedzą, że warto być sobą! Nawet jeśli pod górę i ciągle pod wiatr!
Jak można żyć inaczej?
Myślicie, że jest inaczej? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...