Przyjmijcie ode mnie pozdrowienia, Wy,
co czas znajdujecie na odwiedzenie mojego bloga.
W ostatnim tygodniu gościłem ludzi z
Polski, USA, Belgii, Ukrainy, Portugalii, Rosji, Kenii, Wielkiej Brytanii,
Hiszpanii i Meksyku.
Miło! Naprawdę miło! To jak światełko w
tunelu. A muszę Wam przyznać, że rozpacz mnie dopada.
Cholera, w moim kraju i na moim
podwórku, naprawdę tak trudno mi dostrzec oznaki normalności.
Głównie króluje tu plotka, pomówienie,
oszczerstwo…, a bliźni myśli tylko, żeby hak mieć na innych.
Pewnie u Was jest inaczej, może trochę
normalniej. Może jest tak, że każdy patrzy głównie na siebie. W moim kraju nad
Wisłą każdy chciałby zajmować sie głównie sprawami innych. To przecież takie wygodne,
rozmawiać o sprawach innych; o sprawach innych rozprawiać, a o swoich milczeć.
Ostatnio mam taki czas, że chodzę do kościoła.
Obiecałem synkowi, więc słowa dotrzymuję. Muszę Wam przy tym przyznać, że to są
dobre chwile, te chwile spędzone w kościele w towarzystwie mojego syna.
Ale nie będę przecież narzekać! Poproszę
Was, żebyście odwiedzali księgarnie internetowe i tam szukali moich książek, których
jest już trzy. A w drodze wydawniczej zaraz będzie czwarta Dziennik praktykującego wójta Rzecz o codziennym życiu wójta, burmistrza,
prezydenta miasta i innych… zależnych od wyboru nawet największego tłuka w Polsce.
Pozdrawiam! Trzymajcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz