21 maja 2016

Gorączka sobotniej nocy

Nie, nie będę pisał o filmie, którego tytuł zapożyczyłem do tytułu posta.
Nie będę też pisał o moim ustroniu i sprzedaży jego.
Sobotni wieczór to nie czas na biznes, tylko na zabawę. Pomyślałem zatem, że moi Czytelnicy nie będą mieli dzisiaj głowy do czytania.
Ja, oczywiście, siedzę w domu i będę czytał. Mam zaległości w czytaniu i być może tego wieczoru trochę czasu wygospodaruję na czytanie, choćby tylko prasy.
Dzisiaj praktycznie cały dzień walczyłem z sedesem. Nie na sedesie, tylko z sedesem. Żona z młodszym synem udali się byli z proboszczem i innymi na pielgrzymkę do Studzienicznej, a ja postanowiłem, że wymienię silikon przy sedesie i posprzątam.
Okazało się jednak, że śruby mocujące sedes dosłownie zniknęły. To znaczy rdza je całkiem już była pożarła. Urwały się, skubane i w żaden sposób kołków z terakoty wyciągnąć nie mogłem. Postanowiłem zatem wiercić nowe dziury. Wierciłem zatem, a kląłem przy tym jak szewc! Cztery wiertła spaliłem, zanim przez terakotę przebić się zdołałem.
Cholera, miałem plany, że w pół godzinki sedes załatwię, drugie pół godzinki zajmie mi sprzątanie, później wyskoczę na godzinkę spryskać chwasty i podlać drzewka, a następnie będę miał sobotę tylko na pisanie!
Guzik z tego wyszło. Z sedesem walczyłem godzin kilka. Sprzątałem zmachany walką z sedesem. A kiedy miałem właśnie wyskoczyć spryskać chwasty i podlać drzewka, słońce chyliło się ku zachodowi, a żona zadzwoniła, że ruszają w drogę powrotną.
Ależ mi czas poleciał!
No i masz wolną sobotę! Pomyślałem sobie.
A takie plany miałem!
Trudno, popiszę nocą, kiedy młodszy syn zaśnie, a mnie ręce trochę boleć być może przestaną.
Zatem Wy bawcie się dobrze, a ja będę próbował coś tam zrobić tego wieczora. I pamiętajcie, jutro trzeba wstać do kościółka!
A! jeszcze jedno! Znajomi się na mnie obrażają, że coś tam o nich pisze albo odnajdują siebie pomiędzy wierszami przykładów, jakie w pisaniu podaję.
Kiedy moi znajomi mówili i mówią, że coś tam zawalam, z czymś tam daję ciała…, to ja się nie obrażam.
Może dlatego, żem już taki gruboskórny i coraz mniej mnie rusza!
Dobra, jeszcze do tego wrócę. Wrócę tez do sprzedaży Ustronia mojego i napiszę o Glogerach frajerach!
Tyle moich blogowych planów.
I jeszcze jedno. Widziałem dzisiaj grupę młodzieży na rowerach. Jak nic wybierali się na ognisko. Mają fajną pogodę! Miło było patrzeć, jak młodzi potrafią się skrzyknąć!

Jeszcze raz dobrej zabawy w ten sobotni wieczór i jeszcze raz przypominam – jutro do kościółka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...