7 maja 2016

O nowego wodza wielkiej samotności

Ależ cóż to się stało, że nowy wódz tak nagle stracił w oczach rady, która do niedawna, jak automat, zawsze głosowała jednogłośnie na TAK?
Roztrwonił zaufanie?
Pokłócił się z radnymi?
Brakuje mu czasu na lobbing swoich pomysłów?
A może argumentów mu brakuje, żeby radnych przekonać?

Czytałem tekst w necie na temat ostatniej sesji rady w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, rządzonej przez nowego wodza.
Tylko proszę, nie mówcie mi, że to też moja wina; że miałem coś wspólnego z tym niefortunnym dla nowego wodza głosowaniem. W tym głosowaniu byli na NIE również ci, co mnie nienawidzili i nienawidzą. Dlatego chyba nikt mnie nie połączy z tą sprawą i nikt mediów ani prokuratury nie zawiadomi!
Ale, ale, nic nie wiadomo, ponieważ jak to ostatnio wyszło, że ludziom prąd odcięto, to winny zamieszania wplątał w sprawę i mnie, choć już około półtora roku nie jestem wodzem.

Wracam jednak do sprawy nowego wodza i ostatniej rzeczonej sesji rady. Muszę przyznać, wodzu, że kiepscy byli ci twoi przedwyborczy koalicjanci. Fakt, dostali już swoje, ugrali z kasy gminy, ile się da. A dzisiaj? Dzisiaj mogą być już przeciw twoim, wodzu, pomysłom i planom.
Przez chwilę pomyślmy.
Jeden robi wszystko, żeby siebie ukazać w roli lepszego niż ty, wodzu, gospodarza i ewentualnie zająć twoje miejsce.
Reszta już swoje dostała i teraz czyni przygotowania do kolejnej kampanii, a może i referendum.
Jeśli myślałeś, wodzu, że ci, z którymi grałeś przed wyborami i tuż po wyborach, będą za tobą murem, to nie myślałeś wcale. Tobie się tylko zdawało, że myślisz, iż tak być może.
Musisz wreszcie, wodzu, zrozumieć, że to nie ty miałeś wygrać, tylko ten, którego obecnie wyniosłeś na stołek dla niego za wysoki. Ty natomiast spadłeś im z nieba po to, aby dostali choć namiastkę tego, czego pragnęli, a co przepadło po I turze wyborów samorządowych.
Kiedy cię wynieśli na stołek, to mogłeś mieć ich w wielkim poważaniu i robić swoje. Ty tymczasem dałeś im skrzydła.

Najbardziej interesująca w artykule była dla mnie informacja, kto głosował ZA.
Jeden z tych radnych był w poprzedniej kadencji moim sojusznikiem. Jednak po I turze ostatnich wyborów, gdy wiedział już, że jest wybrany na radnego, nie odebrał ode mnie telefonu. Następnie przy znajomych szedł w zaparte, że nie dzwoniłem do niego. Miał pecha, bo właśnie że dzwoniłem i to przy znajomych. Zaproponowałem wtedy, że mogę nawet pokazać mu wyciąg moich wychodzących połączeń. Nie chciał.
Później zrozumiałem, że po wygraniu mandatu radnego i po mojej I turze skumał się z moją opozycją.
Gdybym w I turze wygrał wybory, odebrałby telefon po pierwszym sygnale!
Tak było!
Zresztą, nie był on wyjątkiem. Znam jeszcze kilka podobnych przypadków wśród radnych i sołtysów.

Wracając do głosowania. Nie dziwię się dzisiaj, wodzu, takiemu głosowaniu. Nieczysto grałeś w wyborach. Choć trzeba tu zaznaczyć, że w wyborach praktycznie nie grałeś. Robili to za ciebie inni. Jeszcze raz powtórzę – byłeś im potrzebny, żeby osiągnąć choć namiastkę tego, na co stracili nadzieję po I turze wyborów.
Zbierasz plon.

I jeszcze o komentarzach pod artykułem.
Straszą cię, wodzu, referendum.
Nikomu referendum nie życzę. Przeżyłem to na własnej skórze. I wierz mi, wodzu, łatwo nie jest! Ale wszystko można przeżyć.

Powodzenia w samotności twojej wielkiej, nowy wodzu małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna!
Ja się wcale nie śmieję! 
Pozdrawiam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...