18 maja 2016

Miasteczko plotek i cudów... (3)

Z doniesień medialnych wynika, że mała gmina na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna jest areną plotek i cudów, a prym wśród aktorów na tej gminnej scenie zdaje się wieść nowy wódz.
Złośliwy czy złośliwa pod ostatnim artykułem Wilczewskiego zapytał czy zapytała czy szukam pracy. Mam dużo pracy. Tyle, że nie mam czasu na pisanie komentarzy.
Ale artykuł wydał mi się krzykiem rozpaczy redaktora, który nie może doprosić się o informacje u źródła, bo przecież jeśli idzie o informacje z małej gminy, to źródłem informacji jest właśnie nowy wódz.
Zatem mamy nową jakość władzy również w kontaktach z mediami.
Nową jakość władzy mamy nie tylko w urzędzie miejskim, ale również i w małym zespole szkolnym.
Dowiedziałem się dzisiaj, że nowy wódz wprowadził właśnie w życie nowe standardy kontaktu z mediami. Komunikowanie się przez sms-y to z pewnością novum na tym polu. W sumie to całkiem rozsądnie. Sms to krótka forma komunikacji i kiedy nie ma się nic konkretnego do zakomunikowania, to całkiem dobry sposób, żeby nic nie powiedzieć.
I znów może to i dobrze, ponieważ gdy nowy wódz mówi nieco dłużej niż zdanie, to dziwne rzeczy z tego wychodzą. Wychodzą nawet cuda!
W komentarzach pod artykułem ludzie się bulwersują. Ja tylko znów powtórzę. Krasnoludki nowego wodza nie wybrały. Zrobili to konkretni ludzie, którzy powinni teraz za to, co się dzieje, brać odpowiedzialność.
I znów refleksja. W sumie nie dzieje się wiele, więc i odpowiedzialność żadna!
Ci, którzy chcieli ugrać swoje, już swoje ugrali, a teraz im dłużej to potrwa, to dla nich tylko zysk!
A tak na marginesie, narzekają ci, którzy nie mają pojęcia o pracy samorządowej. Nowy wódz chyba też do końca tej pracy nie kuma!
*
Kiedy to usłyszałem, pomyślałem, że to żart. Jednak podczas ostatniego gminnego forum zauważyłem logo 590 lat Stawisk. A zatem działacze prawdziwi, a raczej działacz prawdziwy, przymierza się do organizacji takiego jubileuszu. Oczywiście przymierza się kosztem małej gminy!
Osobiście nie widzę w tej dacie nic szczególnego. Co innego za 10 lat, kiedy Stawiskom stuknie lat 600. Wtedy można by świętować i byłoby co świętować.
Nawet z rocznicą chrztu Polski czekano do okrągłej pięćdziesiątki, a nie obchodzono na przykład 1040. rocznicy.
W miasteczku plotek i cudów wszystko jest jednak inaczej. A jest inaczej dlatego, że ktoś tam realizuje swoje chore pomysły. Zdaje sobie przy tym sprawę, że ma teraz swój czas, więc robi to, co mu chora wyobraźnia podpowiada. Jutro może być już na aucie! Za dziesięć lat na pewno!
Mogę nawet przewidzieć przebieg tych uroczystości.
Na pewno będzie wielu gości ze świata samorządowego i rządowego. Będą też goście z Litwy. I znów pod płaszczykiem oficjalnej gminnej imprezy zrealizowane zostanie kolejne towarzyskie spotkanie kilkudziesięciu osób, które następnie będzie skutkowało takąż imprezą na Litwie. Tylko że tam pojadą jednostki.
Kto sfinansuje to wszystko?
Łatwo się domyślić!
Ale będzie wesoło!
Może nie dla wszystkich!
*
Jak głupi Polaczek czepiam się ludzi, którym lepiej się powodzi niż mnie; którym się coś tam udało, a mnie się nie udało; którzy mają lepiej poukładane w głowie niż ja! Czepiam się tych, którzy właśnie mają swoje pięć minut i korzystają z nich zachłannie.
Ja tak nie potrafiłem!
Przyznaję! Mam tę polską przypadłość, że czepiam się tych, którym lepiej!
*
Henryk Martenka w jednym ze swoich felietonów stwierdził, że zarządzanie regionem czy miastem wymaga specyficznej osobowości i talentu. Wymaga odwagi, wyobraźni, witalności i uczciwości nie tylko w znaczeniu kodeksowym, ale w Conradowskim, gdzie polityka pozostaje w tle, a liczy się uczciwość wobec siebie, drugiego człowieka i ojczyzny, małej ojczyzny – miasta.
Na pewno autor wiedział, pisząc te mądre słowa, że dzisiaj w Polsce wójtem może zostać nawet największy głupek. Bez wyobraźni i wiedzy. Wystarczy tylko, że ktoś za niego zrobi dobrą kampanię wyborczą i znajdzie się grupa ludzi, która będzie chciała za jego rządów ugrać coś dla siebie!
Skąd ja to znam?
*
Z kolei Tadeusz Konwicki powiedział kiedyś tak: ja nie chcę siebie gwałcić dla zachowania swojej pozycji, stanowiska, żeby w tym swoim światku wokół wielkiego świata być tam kimś…
Pytają mnie żona, znajomi, dlaczego nie odezwę się do tego czy tamtego, żeby pracę sobie załatwić. Milczę w odpowiedzi. Nie potrafię prosić o stołek! A może i nie chcę! Każdy ma swoją biedę! Ja będę klepał swoją! Nie pozwolę sobie jednak na to, żeby siebie zgwałcić tylko po to, aby jakiś tam stołek od znajomych dostać.
Czasem w życiu człowieka musi być pod górę, żeby ze szczytu zobaczyć, co było i co być może. Jeszcze się drapię na szczyt!
*
Boże, jak ja nienawidzę reklam!
Jak ja nienawidzę tego, jak ludzie w reklamach robią z siebie durniów!
Jak nienawidzę tego, gdy robią durniów z dzieci, które przecież są mądre i wrażliwe, i piękne!
To jedna z najohydniejszych sztuk, jaka pojawiła się w tym paskudnym świecie blichtru i taniej sławy.
Ale pieniądz rządzi światem. Wiem. Reklama zaś dźwignią popularności czy to towaru, czy ludzi jest i na nic zdadzą się moje jęki.
Co wcale nie przeszkadza mi nienawidzić reklam całym sobą!

Nie lubię ludzi, którzy za kawałek posady robią z siebie durniów.
W miasteczkach plotek i cudów nie brakuje przykładów!
*
Myślę, że każdy ma takie chwile w życiu, kiedy nic mu się nie układa i nie widać końca małych i większych klęsk osobistych. Jak w piosence, są takie dni w tygodniu…
Ale wiem też, że trzeba iść pod górę, pod prąd, pod wiatr, żeby dotrzeć na szczyt i rozejrzeć się po przestrzeni swojego życia.
Powtarzam się?
A czymże jest życie codzienne człowieka?
Nieustannym powtarzaniem co dnia tego samego, ale jakże innego!
Jak pisał kiedyś ksiądz Madej, Modlitwy uczyć się, jak pacierza trzeba. Co dzień słowa powtarzać te same, myśli wałkować te same.
Nie dałem tego w cudzysłów, ponieważ nie pamiętam dokładnie tych słów. Wolę więc parafrazę, niż cytat niepoprawny!
*
Napiszę później o sobie i swoim zakłamaniu!
Tak, napiszę o sobie!
    Czy to takie dziwne?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...