22 stycznia 2015

Do siebie samego Marka Aureliusza

Często w życiu człowieka jest tak, iż przymuszony zostaje przez okoliczności albo sam się przymusza do wykonania pewnej czynności. I taka czynność podczas wykonywania w radość się zmienia. I myślimy wtedy: Jak dobrze, że mnie to spotkało!

Miałem takich sytuacji w życiu co niemiara, gdyż do osobników homo sapiens grzeszących systematycznością nijak zaliczyć mnie się nie da. Nieraz już miałem przysłowiowy nóż na gardle, zanim zabrałem się za sprawę, którą można było dużo wcześniej spokojnie i z palcem w nosie zrobić.
Tym razem, poniekąd z obowiązku, sięgnąłem po dzieło życia Marka Aureliusza „Do siebie samego”. W tłumaczeniach polskich przyjęło się tytułować to dzieło „Rozmyślania”. Zakładałem, że poszukam w tym dziele korzeni pewnego tekstu, ale już po kilku stronach stwierdziłem, że oprócz pracy, jaką sobie z tekstem założyłem, będzie on moją częstą lekturą nie tyle z obowiązku, co przyjemności.
Autor, stoik, może bez wątpienia zainteresować wszystkich poszukujących swojego miejsca w życiu czy określenia siebie.
A jeżeli go nie użyjesz (czasu) dla uzyskania pogody ducha, zniknie on i ty znikniesz, a po raz drugi nie powróci.
Taką radę daje autor dla tych, którzy nie wiedzą, na co najlepiej byłoby przeznaczyć upływający czas.
Tym, którzy interesują się wszystkim dookoła, tylko nie sobą, autor podpowiada:
Czemu cię zajmuje to, co się dzieje poza tobą? Zapewnij sobie chwilę wolną do nauczenia się czegoś dobrego i przestań błądzić w koło.
Tych, co im sen z oczu spełnia życie innych i wszystko, tylko nie ich podwórko, autor nazywa najbardziej nieszczęśliwymi istotami:
Nie ma nieszczęśliwszej istoty nad człowieka, który koło wszystkiego się kręci (…) bada i wysnuwa wnioski o tym, co się dzieje w duszach bliźnich, a nie widzi, że mu wystarcza jedynie obcowanie z demonem wewnątrz siebie i szczera dla niego służba.
Ze stoickim spokojem radzi nam, aby nie żałować chwil minionych, straconych szans czy niewykorzystanych okazji. Nie dręczyć też tym, co możemy ewentualnie straci w przyszłości:
Nikt bowiem może stracić tego, co już przeszło lub co przyjdzie.
Umiesz liczyć, licz na siebie! Nadto bądź pogodnego ducha i nie miej potrzeby pomocy zewnętrznej, i nie pożądaj spokoju takiego, którego inni użyczają. Należy więc samemu się trzymać, a nie być podtrzymywanym.
Zakończę przytaczanie fragmentów cytatem na temat miejsca, gdzie człowieka prawdziwie może się schronić, schować, odpocząć i odnaleźć siebie:
Ustroni sobie szukają na wsi, nad morzem, w górach. I ty zwyczajnie bardzo za tym tęsknisz. Wszystko to jest bardzo niemądre, bo przecież można usunąć się, kiedykolwiek zechcesz, w głąb siebie. Nigdzie bowiem nie schroni się człowiek spokojniej i łatwiej jak do duszy własnej, zwłaszcza ten, kto ma taką ustroń wewnętrzną.
I jeszcze może o tym, że nie powinniśmy się w ogóle przejmować głupim ludzkim gadaniem:
Jak wielki spokój zyskuje ten, kto nie baczy na to, co bliźni mówi, ale na to, co sam robi (…) Dobry bowiem człowiek nie powinien zwracać uwagi na błędy.
Mnogość poruszonych spraw dotyczących codziennej egzystencji człowieka jest z pewnością dużym atutem dzieła.
Absolutnie tez nie powinien razić czytelnika mentorski ton, jakiego użył autor. Napomnienia odbiera się raczej jako płynące z serca, pełne dobroci i wynikające z doświadczenia życiowego rady, niż będące wynikiem akademickiej frazeologii pouczenia.
Dzieło, podzielone na 12 rozdziałów, z numeracją poszczególnych myśli wewnątrz rozdziałów, jest dobrą lekturą nawet na kilka minut dziennie. Nawet tak powinno być, albowiem każda myśl poruszona przez autora powinna być przez czytelnika przemyślana. Zatem nie wskazana jest lektura od tzw. deski do deski.
Ci, którzy „Rozmyślania” Marka Aureliusza chcą przeczytać i mieć z głowy, niech w ogóle za lekturę się nie biorą.
Ci natomiast, którzy chcą się przekonać, że myśl ludzka zajmująca się codzienną egzystencją człowieka przez ponad 1800 lat nie zmieniła się praktycznie nic, powinni z dziełem Marka Aureliusza jak najbardziej poobcować. Wszyscy czytelnicy zauważą, że świat wokół nas oszalał, a my pozostaliśmy tacy głupi i niewinni wobec ludzkich najprostszych problemów. Przychodzi nam zatem żyć w okrutnej świadomości, ze jako ludzie zmieniamy się dużo za wolno w stosunku do technologii i cywilizacji nas otaczających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...