3 stycznia 2015

Pokorni w świecie blichtru...

Promowany dziś etos współczesnego człowieka na tak zwanym czasie pozostawia niewiele miejsca na pokorę i samodoskonalenie duchowe. To raczej jednostka biorąca życie pełną garścią, bez zbytniego zastanawiania się nad ewentualnymi konsekwencjami skrajnie hedonistycznego podejścia do życia.

Trzeźwiejący alkoholicy w porównaniu z przeciętnym człowiekiem goniącym za pieniądzem, karierą, zaspakajaniem coraz to nowych konsumpcyjnych zachcianek jawią się nam jako ludzie z innej planety, a już na pewno jako ludzie z innej rzeczywistości. Pokora z jaką podchodzą do codziennego życia, kontemplacja chwili, życie w danym momencie tu i teraz są dla współczesnego przeciętniaka porażające. Może stąd są oni tak obcy, że kopnąć ich to pestka!
No jasne, że w przypadku AA to poniekąd konsekwencja wcześniejszego zachłyśnięcia się źle pojmowaną wolnością i braniem życia pełnymi garściami; to konsekwencja upadku, dotknięcia własnego dna i doświadczenia refleksji, że nie tędy droga.
Ileż oni o sobie już powiedzieli! Odkryli siebie przed światem, a współczesny przeciętny człowiek zdaje się tylko na to czekać, żeby bezkarnie uderzyć w czułe miejsce. Zatem trzeźwiejący Alkoholicy są bardzo wdzięcznym obiektem do bicia!
Weźmy na przykład chorych na psychozę. Nazywa się ich potocznie wariatami albo szaleńcami. Ludzie ci uważają się za zdrowych. Sami za nic w świecie nie pójdą do lekarza. Dopiero, gdy otoczenie ma dość ich chwiejności nastroju, zgorzknienia, nieufności i zajmowania się tylko swoimi marzeniami, osoby trzecie wymuszają leczenie.
Ludzi tych traktujemy najwyżej z przymrużeniem oka, a nawet z obawą, bo nie wiadomo, co mogą zrobić, jeśli ich w jakiś sposób dotkniemy.
Trzeźwiejących Alkoholików można natomiast kopać do woli, bo wiemy, że albo wycofają się z ataku, albo sto razy przemyślą swój krok, zanim zaczną działać. Dla przeciętnego tępaka to bardzo dobry punkt wyjścia, żeby bezkarnie uderzyć!
Inny przykład. Ludzi chorych na depresję traktujemy z anielskim pobłażaniem. Tak bardzo chcemy im pomóc, że często zahacza to o natręctwo. Tak bardzo jesteśmy w stosunku do nich wyrozumiali. Absolutnie nie denerwuje nas pogoń myśli u chorych, ich podniecenie, uciążliwość dla otoczenia, sprzeczki, głupie dowcipy itp. Przy każdym nawrocie choroby staramy się tak bardzo chorych zrozumieć, pomóc im.
Ale niech no tylko trzeźwiejący Alkoholik zapije albo pijak upije się za dużo, jakże najbliższa opinia publiczna się cieszy! Ileż słownej agresji może się taki czy owaki doczekać, a nierzadko może też dostać najzwyklejszego w świecie kopniaka i zaliczyć glebę!
Chorych na paranoję, schizofrenię, psychopatów, cierpiących na inne choroby psychiczne w społeczeństwie polskim traktuje się z dużą wyrozumiałością. Jacy to biedni ludzie, zwykło się mówić. Szkoda, że tak im się życie ułożyło! Jesteśmy w stanie szybko i chętnie zaakceptować ich dolegliwości, zrozumieć, wytłumaczyć. Na swój sposób obawiamy się ich, gdyż kryją w sobie jakąś tajemnicę, żyją w obszarach nam niedostępnych, nie wynurzają się, nie zdradzają swoich tajemnic.
Inaczej jest z trzeźwiejącymi Alkoholikami i tymi co jeszcze na alkoholowym szlaku. Tych jesteśmy skłonni potępiać, rozliczać. Jakże często się słyszy: Mają to, na co zasłużyli!
Trzeba jednak pamiętać, że jak chorzy na wszelkie choroby psychiczne niezasłużenie borykają się ze swoim cierpieniem, tak również alkoholicy chorują niezasłużenie. Jak inni chorzy zapadli nieświadomie i niezasłużenie na chorobę alkoholową.
Jednak oni w ciszy swojego cierpienia idą przez świat, mówiąc o swojej słabości; codziennie stawiają czoła niedogodnościom życia; głoszą nadzieję innym; starają się swoim życiem uchronić innych prze błędami, które oni popełnili. Ich ciche, pokorne zwierzenia to krzyk w kierunku tych, co na równi pochyłej zmierzają w kierunku swojego i tylko swojego dna.
Szacunek im się należy! Szacunek! Nie drwiący uśmiech, pełne litości spojrzenie, wypomnienie win, niewybredne słowne komentarze czy przypominanie przeszłości.
Ich odwagi nam trzeba i zdecydowania!
Ich pokory nam trzeba i życia chwilą!

Jednak w gruncie rzeczy, na polskim podwórku, trzeźwiejący i ten na szlaku Alkoholik, to dobry obiekt do kopania. Dobry, bo ludzie ci nie zniżą się nigdy do poziomu kopiących. A zatem można ich kopać bezkarnie! To lubimy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...