22 stycznia 2015

W mroku gwiazd

Nie (…), to nie są gwiazdy, to oczy Boga! Usłyszałem wyraźnie głos mojej małej siostrzenicy (…)
W takich miejscach, gdzie można kontemplować chwilę, człowiek naprawdę JEST!

 15. Wspomnienia
Jedenastoletni chłopiec opatulony po uszy pierzyną leży w ciemnym pokoju. Zaledwie dzień wcześniej pośrodku izby stała trumna z ciałem jego dziadka. Chłopiec z całych sił pragnie wstać i uchylić drzwi, aby lepiej słyszeć odgłosy rozmów dorosłych w sąsiednim pokoju. Boi się przy tym spojrzeć w kierunku, gdzie leżało spokojne – dla niego za spokojne, ludzkie ciało. Jeśli jednak zechce uchylić drzwi, musi spojrzeć właśnie w tamtym kierunku.
Zaciska z całych sił powieki i przylega wargami do poduszki. Nie może ich rozgrzać. Ciągle czuje na wargach chłód całowanej na pożegnanie zimnej ręki dziadka.
Trwa w bezruchu długie minuty. Wierzy, że gdy otworzy oczy, zobaczy smugę światła sączącą się z sąsiedniego pokoju. Ta myśli chroni go przed krzykiem.
Wreszcie dopada go sen – brat śmierci.

16.
Nie można się do końca i na całego izolować! Trafiłem wreszcie do baru. Po drodze kupiłem chleb i zapas cebuli. Ta ostatnia będzie mi nie tylko pożywieniem, ale i lekarstwem.
W spelunce postanowiłem opić piwem ostanie pracowite dni. Zgromadziłem w tym czasie spory zapas drewna.
Chciałem już wstać i wyjść, gdy zjawił się Hubert. Miał nietęgą minę. Zanim do mnie podszedł, zamówił dwa piwa. Siedliśmy przy oknie i bez zbędnego wstępu zaczął skarżyć się na bezużyteczność wiedzy zdobytej na studiach, której nie może wykorzystać w swojej pracy.
O, beznadziejo, pracuje kilkanaście dni, a już zdążył zaliczyć całą przestrzeń między uniesieniem i rozpaczą! Co będzie za rok?
A na co liczyłeś? Na katedrę?
Nic nie odpowiedział. W milczeniu piliśmy piwo i z pewnością w milczeniu byśmy je dopili, gdyby do baru nie wpadł nagle mężczyzna. Trzymając się za usta, podbiegł do baru i siadł na jednym ze stołków. Wystraszona barmanka zaczęła krzyczeć. Mężczyzna chciał coś tłumaczyć, kiedy jednak odsłonił usta, plunął obficie krwią i zabrudził cały kontuar. Barmanka rzuciła się do wycierania lady i nieszczęśnika.
Z kim się biłeś? Pytała drżącym głosem.
Nie wiem, wybełkotał pijany w sztok mężczyzna, ale nieźle mu dałem!
Przecież ty nie masz zębów, jęknęła kobieta.
Wtedy stała się rzecz niesłychana. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni spodni trzy zęby, pokazał wokół i ryknął na cały bar:
O, kurwa, to moje zęby! I wybiegł pędem z baru, plując krwią na lewo i prawo, jak przystało na wściekłe zwierzę.
Wykładaj tu literaturę, szepnąłem do Huberta. Ja wracam do Szopy!
I wyszedłem w zapadający się w nocy dzień.

17. Wspomnienia
Śmieję się cały dzień na myśl o zajściu w barze. Powinienem zapłakać. Ale jak płakać nad kimś, kto nie wie, że zęby, które nosi w kieszeni, należą do niego, a nie do rywala? Płakali już nad nimi Sokrates, Zaratustra, Chrystus i inni męczennicy za Prawdę.
Wystarczy!
Cieszę się, że jestem w Szopie, gdzie mam spory zapas drewna i jeszcze większy zapas ciszy.
Ciemnogród zostaje coraz dalej...

18.
Odwiedził mnie mój Zwariowany Przyjaciel.
Przyjechałem cię zaopatrzyć. Rzucił od progu.
W worku były ciepła odzież i buty, suszone owoce i sterta gazet. Tych ostatnich nie przyjąłem, a że nie chciał ich zabrać z powrotem, bez namysłu rozpaliłem nimi w kominku i zanim wypiliśmy herbatę, wieści z kraju i ze świata poszły z dymem, jak cała przeszłość.
Byłem u Klaudii i Marka, powiedział mimochodem.
I co jej powiedziałeś?
Żeby cię nie szukała, bo musisz mieć czas.
Co jeszcze?
Oddałem jej część twoich oszczędności.
Wystarczy im?
Do mojego następnego przyjazdu na pewno, odpowiedział i dodał: Trzymaj się!
Już wychodził, gdy zapytałem:
Powiedz mi, jak ty tu żyłeś?
W takich miejscach, gdzie można kontemplować chwilę człowiek naprawdę JEST!
I tyle go widziałem!

19. Sny
Tańczę z dziewczyną. Nie widzę jej twarzy, ale z całych sił pragnę, aby była piękna. Wyczarowuję z niewiadomego Afrodytę i czuję, że ziemia ucieka mi spod nóg. Pożądam jej warg i już mamy wzlecieć w miłosnym uścisku, kiedy pojawia się mnóstwo twarzy i głosów. Natarczywie przyglądają się nam i... czar pryska.
Przebudzenie i próba określenia czasoprzestrzeni. Dopiero oczy Boga w oknie Szopy wszystko wyjaśniają.

Przed ponownym zaśnięciem jeszcze raz dziękuję mojemu Zwariowanemu Przyjacielowi za ciepłe ubranie i buty. Na zewnątrz coraz zimniejsze noce.
(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...