18 stycznia 2015

Żyję!

W życiu chwilą, w prawdziwym „żyję” nie ma miejsca na rozpamiętywanie przeszłości, żałowania straconych szans i niewykorzystanych okazji. WCZORAJ już nigdy nie będzie! Nie wiem czy będzie jakiekolwiek JUTRO! W prawdziwym „żyję” jest TERAZ!

Już starożytni nawoływali do życia chwilą. Któż dzisiaj nie zna słynnego zawołania: Carpe diem! Wiedzieli, że prawdziwe życie toczy się tylko i wyłącznie TERAZ. Nie ma nas w przeszłości i nie ma nas w przyszłości, choć poświęcamy im w głupocie swojej zbyt wiele uwagi, zapominając przy tym o chwili obecnej.
Również ewangelista Mateusz przytacza takie słowa Chrystusa: „Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swojego utrapienia”. (Mt. 6, 34)
Trudno nam przyjąć tak prostą i oczywistą prawdę, że życie nasze toczy się w tej chwili, teraz i z takich chwil, z takich „teraz” składa się w całość naszej wędrówki. Nikt nie ma wpływu na to, co było. Nikt nie ma wpływu na to, co będzie. W brutalnej prawdzie naszego kruchego życia należy jasno sobie uzmysłowić, że za dosłownie chwilę możne nas nie być!
Planowałem! W swojej ograniczoności umysły planowałem jakże niepewną przyszłość. Planowałem, że będę snuł tu rozważania o kolejnych tam chorobach nękających ludzi i próbował wyłożyć, że zdecydowana większość Polaków ludzi chorych na różnego rodzaju przypadłości traktuje dużo lepiej niż alkoholików. I tak w kolejce czekały już notatki na temat chorób skóry, chorób wenerycznych, chorób bakteryjnych i wirusowych, chorób autoimmunologicznych, chorób serca, chorób starczych czy chorób nowotworowych.
Zaplanowałem, że krok po kroku będę opisywał te ludzkie nieszczęścia i próbował przekonać, ze jednych chorych traktujemy lepiej niż innych.
Chciałem się rozpisać, że ho ho!
Tylko po co planować i coś tam sobie zakładać, skoro życie co chwila przynosi nam coś innego, nowego, nieoczekiwanego. To może być np. myśl, że dotychczasowe myślenie czy planowanie można między bajki włożyć.
Mogę przecież założyć, co tam „założyć”? Wiem, że każda choroba jest jedyna i niepowtarzalna. Każda choroba to indywidualny krzyż człowieka. Każda choroba, jakakolwiek by nie była, to próba postawy jednostki ludzkiej wobec tejże właśnie choroby. I najważniejsze w tej próbie jest przede wszystkim to, aby oszukiwać siebie i świata. Ważne jest to, aby wziąć się z chorobą za bary, nie robić z niej niepotrzebnego show, zmobilizować siły i możliwości, aby skutecznie przeciwstawić się temu, co nam dolega.
I wygrać! Człowiek jest stworzony do zwycięstwa! Choć najtrudniej wygrać z samym sobą!
Ważne jest też to, aby mieć w głębokim poważaniu, co inni sobie myślą o nas i naszej chorobie, tylko robić swoje!
Tak właśnie robią alkoholicy!

Dlatego rzucam poprzednie plany o porównywaniu, bo to ma niewiele sensu i wykażę, że od trzeźwiejących alkoholików możemy się nauczyć więcej niż wiele. 
Trzeba tylko chcieć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...