20 stycznia 2015

Kurator uzurpator!

Czasami w samorządowych działaniach wielcy z zewnątrz, jak na przykład kurator oświaty mogą nie tylko przysporzyć ci samorządowego bólu głowy, ale dosłownie uwalić każdą dobrą dla gminy decyzję!
Nic wtedy nie pozostaje, biedny wójcie, jak tylko wyć do Księżyca i kląć do gwiazd na wszystkich ważnych tego zafajdanego światka wokół ciebie!

 Kurator uzurpator
Później rozpoczęła się walka w kuratorium oświaty o zatwierdzenie decyzji rady. Każdy niezadowolony radny wykorzystywał swoje znajomości, aby tylko decyzja nie znalazła poparcia u kuratora oświaty.
Część mieszkańców gminy napisała do mnie pisma, w których deklarował, że po likwidacji szkoły chcą, aby ich dzieci były dowożone do głównej szkoły w gminie.
Mogłem im to obiecać bez mrugnięcia okiem.
Niezadowoleni radni i popierający ich rodzice wymusili na mnie spotkanie w studio telewizyjnym, gdzie ma się toczyć debata nad tym czy decyzja większości rady była słuszna. Zaproszenie do dyskusji przyjąłem i zapowiedziałem swoje przybycie. Wiem, że będę musiał bronić decyzji większości w radzie. To będzie mój pierwszy krok w obronie tych, co mogą jutro iść za mną.
Naprzeciw mnie w studio zasiądą niezadowoleni radni i przedstawiciel kuratorium oświaty, skąd docierają do mnie niepokojące wieści, że kurator chce ograniczyć decyzję rady i zezwolić na likwidację dwóch, zamiast pięciu szkół.
Wczoraj miałem spotkanie z rodzicami, którzy chcą założyć stowarzyszenie i prowadzić swoją szkołę. Zapewniłem zainteresowanych, że mogą liczyć na wszelką pomoc prawną i urzędniczą ze strony pracowników urzędu i mojej.
Widzę, że emocje opadają. Ludzie powoli godzą się z decyzją rady. Dlatego z niepokojem myślę, że kurator uzurpator (mają prawo ingerować w decyzje rady) może ograniczyć tę decyzję, co nie uspokoi nastrojów, ale wznieci kolejne protesty, bo część mieszkańców będzie w ten sposób pokrzywdzonych.
Lepiej nie martwić się na zapas i czekać na ruch kuratora.

Wtorek

No i mamy za sobą słynną debatę oświatową w lokalnej telewizji. Już na samym początku przedstawiciel kuratora oświaty dał mi do zrozumienia, że decyzja rady jest nie do zaakceptowania przez kuratorium, że planowana jest zbyt drastyczna reforma oświaty gminnej i kurator na to nie może pozwolić. Na to tylko czekali niezadowoleni radni i przedstawiciele rodziców przybyłych z nimi do studia.
Wypowiedziałem się na temat samorządności i samostanowieniu przez radę o sprawach gminnych, a organizacja sieci szkół na terenie gminy do takich właśnie spraw należy.
Na temat drastyczności proponowanej reformy odpowiedziałem anegdotą o amputacji psiego ogona. Czy w przypadku amputacji psiego ogona weterynarz amputuje ogon po kawałku, czy robi to raz a dobrze? Tak samo jest w przypadku dyskutowanej sprawy. Wszyscy wiedzą, że reforma jest konieczna, że przez ostatnich pięć lat nic w tej sprawie nie zrobiono. Teraz już nie ma czasu na czekanie i ewentualne eksperymenty częściowej reformy. Potrzebne jest jedno silne uderzenie, aby sytuację uzdrowić.
Miałem wrażenie, że mówię do ściany, a wrogi nastrój w stosunku do mojego punktu widzenia przedstawiciela kuratora, niezadowolonych radnych i przedstawicieli rodziców rósł z każdą minutą.
Już w studio zrozumiałem, że kurator uzurpator będzie grzebał przy przegłosowanej decyzji rady i nie zdołamy obronić swojego stanowiska. Już w studio myślałem o tym, jak wykorzystać to do zintegrowania wokół swojej osoby tych radnych, którzy poparli decyzję o likwidacji pięciu szkół.

Piątek

Widoczna zmiana w moim życiu. Postanowiłem kupić samochód. Zaciągnąłem na ten cel kredyt i jestem w tej chwili posiadaczem auta. Używany samochód kupiony za kredyt ma być pierwszą oznaką mojego awansu społecznego? Niekoniecznie. Pomysł zakupu samochodu narodził się w związku z piastowaniem funkcji wójta, która wymaga od człowieka mobilności. Nie sposób być dzisiaj wójtem i nie posiadać samochodu do swobodnego przemieszczania się w sprawach służbowych.
Czy stać mnie było na samochód? Zaciągnięty kredyt jasno mówi, że nie. Bez samochodu jednak nie sposób funkcjonować. Dlatego postanowiłem zaryzykować.

Poniedziałek

Kurator oświaty zażądał pisma wyjaśniającego do decyzji rady. Zatem jeszcze nie zdecydował, jaką decyzję podjąć. Z drugiej strony może to być zwykłe odwlekanie sprawy w czasie, bo właśnie kończą mu się terminy na wydanie opinii w tej kwestii.
W tym samym czasie otrzymuję zawiadomienie od rodziców z jednej ze szkół przewidzianej do likwidacji, że rozpoczęli właśnie akcję protestacyjną przeciwko decyzji rady. Na początku postanowili oflagować szkołę. O dalszych krokach i ewentualnym zaostrzeniu protestu będą mnie informować.
Media tylko czekają na takie kroki. Rozpisują się lokalni dziennikarze nad tym, jak to władza krzywdzi ludzi i podejmuje decyzje wbrew ich woli.
W piśmie do kuratora oświaty od razu wnoszę sprzeciw do jego nieformalnych planów grzebania przy decyzji rady. Uzasadniam, że decyzja ta jest dobra, a reforma gminnej oświaty wymaga jeszcze bardziej drastycznych cięć niż te proponowane przez radę. Dotychczas nie zrobiono w tej kwestii nic, więc proponowana reorganizacja jest jak najbardziej konieczna.
Dodaję do tego informację o trudnościach finansowych gminy. Straszę nawet kuratora, że kolejne kredyty na wynagrodzenia dla nauczycieli spowodują utratę płynności finansowej gminy.
Już wiem, jakie głupoty przyszło mi wypisywać na temat gminnych finansów. Jednak tonący brzytwy się chwyta. Pomyślałem, że skoro argumenty naprawdę merytoryczne nie przemawiają do rozsądku kuratora, to może trochę finansowej demagogii coś w tej materii zmieni.
Później o tym, że reforma gminnej oświaty wpłynie na polepszenie oferty edukacyjnej w pozostawionych placówkach, bo będzie na to więcej kasy. Przy okazji psioczę trochę na mizerną ofertę edukacyjną małych wiejskich szkół, że to utrudnia start dzieciakom i pogłębia dysproporcje między uczniami z kilkunastoosobowych szkółek z ich rówieśnikami z większych szkół w gminie.
Jak już pisać, to pisać. Jak już wyjaśniać, to wyjaśniać. Wspomniałem też o demografii i że wskaźnik urodzeń w gminie na przestrzeni ostatnich pięciu lat poleciał na łeb na szyję. Jak tak dalej pójdzie to na przestrzeni kolejnych pięciu lat małej wiejskie szkoły same opustoszeją.
Wyjaśniam też, że położenie pozostających szkół jest dobre i że ludzie się pogodzili. Zaczęli myśleć, jak organizować dowóz swoim dzieciom do szkoły poza miejscem zamieszkania. Gmina zapewnia wszystkim uczniom dobre warunki dowożenia.
Wyrzucam też szefowi wojewódzkiej oświaty, że doniesienia medialne o jego grzebaniu przy uchwale rady burzy cały wypracowany między władzą gminną a mieszkańcami kompromis. Dlatego teraz tylko akceptacja przez kuratora całej uchwały rady gminy zapewni uspokojenie nastrojów wśród mieszkańców.
Na koniec apeluję, żeby kurator się nie wygłupiał, tylko podjął decyzję zgodną z decyzją rady gminy.

Niedziela

Moja radość z posiadania samochodu nie trwała długo. Dzisiaj w okolicach południa wpadłem nim w poślizg i dachowałem z czwórką pasażerów na pokładzie.
Ponieważ nikomu nic się nie stało, a auto zostało odstawione do zakładu naprawczego, gdzie ma się pojawić rzeczoznawca ubezpieczyciela, to nie rozpaczam. Myślę tylko sobie, że mam znowu pod górę, bo nie zdążyłem spłacić nawet małej części zaciągniętego na ten samochód kredytu.
Jeśli będę myślał o zakupie kolejnego auta, czekają mnie kolejne kredyty. Jeszcze pocieszam się tym, że ubezpieczyciel wypłaci mi jakąś kwotę odszkodowania. To pomniejszy ewentualny kolejny kredyt na zakup auta. O tym będę jednak myślał w przyszłości.
Teraz najważniejsze jest to, że w trakcie wypadku nikomu nic się nie stało!

Środa

Jaki ja byłem głupi i łatwowierny. Kiedy pisałem wyjaśnienia kuratorowi uzurpatorowi, byłem przekonany, że moje argumenty trafią do niego jak nic. Myślałem, że kurator, tak jak ja, myśli kategoriami dobra gminy.
Tymczasem dowiedziałem się, że tak naprawdę liczył się tylko koleś, który pracował w jednej ze szkółek i partyjny kumpel, który działał w drugiej szkole w związkach zawodowych. I jeden i drugi traktowali swoje szkoły jak swoją partyjną i prywatną siedzibę z telefonami i innymi mediami włącznie.
W rozmowie telefonicznej z kuratorem wyjaśniałem, że inni mieszkańcy gminy z miejscowości, w których nigdy szkół nie było, też mają swoje potrzeby, jak drogi, wodociągi i inne podstawowe udogodnienia. Jak widać na przykładzie dzieci z tych miejscowości, gdzie szkół nigdy nie było, jasne jest, że dojeżdżanie do szkół w gminie nie jest żadnym problemem.
Wysłałem mu dodatkowo faksem pisma mieszkańców gminy z prośbami o zapewnienie im doprowadzenia wodociągu czy wprowadzenia pojemników na odpady. Wszyscy ci ludzie popierali reorganizację gminnej sieci szkół zgodnie z propozycją uchwały rady gminy.
Czekam!

Piątek

Stało się! Na decyzji kuratora nie zaważyły moje jęki i merytoryczne wywody, ale dbałość o partyjnego kolesia i partyjnego działacza pracujących w małych wiejskich szkołach przeznaczonych uchwałą rady do likwidacji.
Kurator ograniczył decyzję rady i wydał pozytywną opinię na likwidację tylko dwóch z pięciu proponowanych przez radę do likwidacji szkół. W ten sposób uwalił nasz pomysł na dobre, a samorządność i samostanowienie stały się dla mnie i popierających mnie radnych pustymi sloganami rzucanymi na wszelkiego rodzaju szkolenia i samorządowych spotkaniach.

Pieprzony kurator! Pieprzony uzurpator! Chyba jestem zdenerwowany! Nie sposób bowiem na spokojnie tak myśleć o kobiecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...