Czasami w samorządowych
działaniach wielcy z zewnątrz, jak na przykład kurator oświaty mogą nie tylko
przysporzyć ci samorządowego bólu głowy, ale dosłownie uwalić każdą dobrą dla
gminy decyzję!
Nic wtedy nie pozostaje, biedny wójcie, jak tylko wyć do Księżyca i kląć do gwiazd na wszystkich ważnych tego zafajdanego światka
wokół ciebie!
Kurator uzurpator
Później rozpoczęła się walka w kuratorium oświaty o
zatwierdzenie decyzji rady. Każdy niezadowolony radny wykorzystywał swoje
znajomości, aby tylko decyzja nie znalazła poparcia u kuratora oświaty.
Część mieszkańców gminy napisała do mnie pisma, w których
deklarował, że po likwidacji szkoły chcą, aby ich dzieci były dowożone do
głównej szkoły w gminie.
Mogłem im to obiecać bez mrugnięcia okiem.
Niezadowoleni radni i popierający ich rodzice wymusili na
mnie spotkanie w studio telewizyjnym, gdzie ma się toczyć debata nad tym czy
decyzja większości rady była słuszna. Zaproszenie do dyskusji przyjąłem i
zapowiedziałem swoje przybycie. Wiem, że będę musiał bronić decyzji większości
w radzie. To będzie mój pierwszy krok w obronie tych, co mogą jutro iść za mną.
Naprzeciw mnie w studio zasiądą niezadowoleni radni i
przedstawiciel kuratorium oświaty, skąd docierają do mnie niepokojące wieści,
że kurator chce ograniczyć decyzję rady i zezwolić na likwidację dwóch, zamiast
pięciu szkół.
Wczoraj miałem spotkanie z rodzicami, którzy chcą założyć
stowarzyszenie i prowadzić swoją szkołę. Zapewniłem zainteresowanych, że mogą
liczyć na wszelką pomoc prawną i urzędniczą ze strony pracowników urzędu i
mojej.
Widzę, że emocje opadają. Ludzie powoli godzą się z decyzją
rady. Dlatego z niepokojem myślę, że kurator uzurpator (mają prawo ingerować w
decyzje rady) może ograniczyć tę decyzję, co nie uspokoi nastrojów, ale wznieci
kolejne protesty, bo część mieszkańców będzie w ten sposób pokrzywdzonych.
Lepiej nie martwić się na zapas i czekać na ruch kuratora.
Wtorek
No
i mamy za sobą słynną debatę oświatową w lokalnej telewizji. Już na samym
początku przedstawiciel kuratora oświaty dał mi do zrozumienia, że decyzja rady
jest nie do zaakceptowania przez kuratorium, że planowana jest zbyt drastyczna
reforma oświaty gminnej i kurator na to nie może pozwolić. Na to tylko czekali
niezadowoleni radni i przedstawiciele rodziców przybyłych z nimi do studia.
Wypowiedziałem
się na temat samorządności i samostanowieniu przez radę o sprawach gminnych, a
organizacja sieci szkół na terenie gminy do takich właśnie spraw należy.
Na
temat drastyczności proponowanej reformy odpowiedziałem anegdotą o amputacji
psiego ogona. Czy w przypadku amputacji psiego ogona weterynarz amputuje ogon
po kawałku, czy robi to raz a dobrze? Tak samo jest w przypadku dyskutowanej
sprawy. Wszyscy wiedzą, że reforma jest konieczna, że przez ostatnich pięć lat
nic w tej sprawie nie zrobiono. Teraz już nie ma czasu na czekanie i ewentualne
eksperymenty częściowej reformy. Potrzebne jest jedno silne uderzenie, aby sytuację
uzdrowić.
Miałem
wrażenie, że mówię do ściany, a wrogi nastrój w stosunku do mojego punktu
widzenia przedstawiciela kuratora, niezadowolonych radnych i przedstawicieli
rodziców rósł z każdą minutą.
Już
w studio zrozumiałem, że kurator uzurpator będzie grzebał przy przegłosowanej
decyzji rady i nie zdołamy obronić swojego stanowiska. Już w studio myślałem o
tym, jak wykorzystać to do zintegrowania wokół swojej osoby tych radnych,
którzy poparli decyzję o likwidacji pięciu szkół.
Piątek
Widoczna zmiana w moim życiu. Postanowiłem kupić samochód.
Zaciągnąłem na ten cel kredyt i jestem w tej chwili posiadaczem auta. Używany
samochód kupiony za kredyt ma być pierwszą oznaką mojego awansu społecznego?
Niekoniecznie. Pomysł zakupu samochodu narodził się w związku z piastowaniem
funkcji wójta, która wymaga od człowieka mobilności. Nie sposób być dzisiaj
wójtem i nie posiadać samochodu do swobodnego przemieszczania się w sprawach
służbowych.
Czy stać mnie było na samochód? Zaciągnięty kredyt jasno
mówi, że nie. Bez samochodu jednak nie sposób funkcjonować. Dlatego
postanowiłem zaryzykować.
Poniedziałek
Kurator oświaty zażądał pisma wyjaśniającego do decyzji rady.
Zatem jeszcze nie zdecydował, jaką decyzję podjąć. Z drugiej strony może to być
zwykłe odwlekanie sprawy w czasie, bo właśnie kończą mu się terminy na wydanie
opinii w tej kwestii.
W tym samym czasie otrzymuję zawiadomienie od rodziców z
jednej ze szkół przewidzianej do likwidacji, że rozpoczęli właśnie akcję
protestacyjną przeciwko decyzji rady. Na początku postanowili oflagować szkołę.
O dalszych krokach i ewentualnym zaostrzeniu protestu będą mnie informować.
Media tylko czekają na takie kroki. Rozpisują się lokalni
dziennikarze nad tym, jak to władza krzywdzi ludzi i podejmuje decyzje wbrew
ich woli.
W piśmie do kuratora oświaty od razu wnoszę sprzeciw do jego
nieformalnych planów grzebania przy decyzji rady. Uzasadniam, że decyzja ta
jest dobra, a reforma gminnej oświaty wymaga jeszcze bardziej drastycznych cięć
niż te proponowane przez radę. Dotychczas nie zrobiono w tej kwestii nic, więc
proponowana reorganizacja jest jak najbardziej konieczna.
Dodaję do tego informację o trudnościach finansowych gminy.
Straszę nawet kuratora, że kolejne kredyty na wynagrodzenia dla nauczycieli
spowodują utratę płynności finansowej gminy.
Już wiem, jakie głupoty przyszło mi wypisywać na temat
gminnych finansów. Jednak tonący brzytwy się chwyta. Pomyślałem, że skoro
argumenty naprawdę merytoryczne nie przemawiają do rozsądku kuratora, to może
trochę finansowej demagogii coś w tej materii zmieni.
Później o tym, że reforma gminnej oświaty wpłynie na
polepszenie oferty edukacyjnej w pozostawionych placówkach, bo będzie na to
więcej kasy. Przy okazji psioczę trochę na mizerną ofertę edukacyjną małych
wiejskich szkół, że to utrudnia start dzieciakom i pogłębia dysproporcje między
uczniami z kilkunastoosobowych szkółek z ich rówieśnikami z większych szkół w
gminie.
Jak już pisać, to pisać. Jak już wyjaśniać, to wyjaśniać.
Wspomniałem też o demografii i że wskaźnik urodzeń w gminie na przestrzeni
ostatnich pięciu lat poleciał na łeb na szyję. Jak tak dalej pójdzie to na
przestrzeni kolejnych pięciu lat małej wiejskie szkoły same opustoszeją.
Wyjaśniam
też, że położenie pozostających szkół jest dobre i że ludzie się pogodzili.
Zaczęli myśleć, jak organizować dowóz swoim dzieciom do szkoły poza miejscem
zamieszkania. Gmina zapewnia wszystkim uczniom dobre warunki dowożenia.
Wyrzucam
też szefowi wojewódzkiej oświaty, że doniesienia medialne o jego grzebaniu przy
uchwale rady burzy cały wypracowany między władzą gminną a mieszkańcami
kompromis. Dlatego teraz tylko akceptacja przez kuratora całej uchwały rady
gminy zapewni uspokojenie nastrojów wśród mieszkańców.
Na
koniec apeluję, żeby kurator się nie wygłupiał, tylko podjął decyzję zgodną z
decyzją rady gminy.
Niedziela
Moja
radość z posiadania samochodu nie trwała długo. Dzisiaj w okolicach południa
wpadłem nim w poślizg i dachowałem z czwórką pasażerów na pokładzie.
Ponieważ
nikomu nic się nie stało, a auto zostało odstawione do zakładu naprawczego,
gdzie ma się pojawić rzeczoznawca ubezpieczyciela, to nie rozpaczam. Myślę
tylko sobie, że mam znowu pod górę, bo nie zdążyłem spłacić nawet małej części
zaciągniętego na ten samochód kredytu.
Jeśli
będę myślał o zakupie kolejnego auta, czekają mnie kolejne kredyty. Jeszcze
pocieszam się tym, że ubezpieczyciel wypłaci mi jakąś kwotę odszkodowania. To
pomniejszy ewentualny kolejny kredyt na zakup auta. O tym będę jednak myślał w
przyszłości.
Teraz
najważniejsze jest to, że w trakcie wypadku nikomu nic się nie stało!
Środa
Jaki
ja byłem głupi i łatwowierny. Kiedy pisałem wyjaśnienia kuratorowi uzurpatorowi,
byłem przekonany, że moje argumenty trafią do niego jak nic. Myślałem, że
kurator, tak jak ja, myśli kategoriami dobra gminy.
Tymczasem
dowiedziałem się, że tak naprawdę liczył się tylko koleś, który pracował w
jednej ze szkółek i partyjny kumpel, który działał w drugiej szkole w związkach
zawodowych. I jeden i drugi traktowali swoje szkoły jak swoją partyjną i prywatną
siedzibę z telefonami i innymi mediami włącznie.
W
rozmowie telefonicznej z kuratorem wyjaśniałem, że inni mieszkańcy gminy z
miejscowości, w których nigdy szkół nie było, też mają swoje potrzeby, jak
drogi, wodociągi i inne podstawowe udogodnienia. Jak widać na przykładzie
dzieci z tych miejscowości, gdzie szkół nigdy nie było, jasne jest, że
dojeżdżanie do szkół w gminie nie jest żadnym problemem.
Wysłałem
mu dodatkowo faksem pisma mieszkańców gminy z prośbami o zapewnienie im
doprowadzenia wodociągu czy wprowadzenia pojemników na odpady. Wszyscy ci
ludzie popierali reorganizację gminnej sieci szkół zgodnie z propozycją uchwały
rady gminy.
Czekam!
Piątek
Stało
się! Na decyzji kuratora nie zaważyły moje jęki i merytoryczne wywody, ale
dbałość o partyjnego kolesia i partyjnego działacza pracujących w małych
wiejskich szkołach przeznaczonych uchwałą rady do likwidacji.
Kurator
ograniczył decyzję rady i wydał pozytywną opinię na likwidację tylko dwóch z
pięciu proponowanych przez radę do likwidacji szkół. W ten sposób uwalił nasz
pomysł na dobre, a samorządność i samostanowienie stały się dla mnie i
popierających mnie radnych pustymi sloganami rzucanymi na wszelkiego rodzaju
szkolenia i samorządowych spotkaniach.
Pieprzony
kurator! Pieprzony uzurpator! Chyba jestem zdenerwowany! Nie sposób bowiem na
spokojnie tak myśleć o kobiecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz