W
pracy samorządowej nie ma miejsca na zastanowienie, rozmyślanie nad problemem
czy jego wnikliwa analiza. Problem goni problem i w pewnym momencie dochodzimy
do wniosku, że to nie tyle załatwianie spraw, rozwiązywanie problemów, co
szarpanina, w której traci się tak dużo czasu i zdrowia.
Oczywiście,
co nieco w tej szarpaninie idzie załatwić dla tzw. ogółu mieszkańców!
Wtorek
Ludzie pisma piszą. Dzisiaj miałem tego
namiastkę.
Zwracam
się do p. Wójta o zajęcie stanowiska w niżej przedstawionej sprawie.
Jest
mi bardzo przykro, że próbuje się obarczyć mnie nie realnymi kosztami z tytułu
wynajmowania służbowego mieszkania w budynku szkoły, a dotyczącymi wywozu
nieczystości ze szkolnego zbiornika na ścieki. Ponoszę z tego tytułu opłaty w
wysokości …zł miesięcznie, co daje około …zł rocznie, natomiast realny koszt
wywozu ścieków ze szkolnego szamba wynosi …zł (za ostatni rok) na tyle opiewał
rachunek z zakładu wywożącego ścieki. Sama moja opłata jest wyższa od
rzeczywistych kosztów wywozu ścieków całej szkoły, z której kanalizacji
korzysta kilkudziesięciu uczniów i 8 n – li.
Ostatnio
otrzymałem propozycję zwiększenia tej opłaty. Jest to dla mnie rzecz nie
zrozumiała. Jak mogę płacić za coś czego praktycznie nie ma. Każdą sumę zapłacę
z realnie poniesionymi kosztami. Szanowny Wójcie, bardzo proszę o stanowcze
zajęcie stanowiska i powiadomienie nas o swojej decyzji. Sprawa jest na tyle
pilna, ponieważ odchodzimy na emeryturę i taki prezent w postaci takiej opłaty
jest dla nas nie do przyjęcia.
Z
poważaniem
Nauczyciele! W szkole, o której piszą, kilkudziesięciu
uczniów było może przed dziesięciu laty. Adresaci też pomijają fakt, że przez
szereg lat nie płacili czynszu za zajmowany lokal. Poza tym, jak się okazało,
nikt nie jest w stanie sprawdzić czy wcześniej adresaci byli obciążani za wywóz
nieczystości płynnych.
Nauczyciele! Odkąd pamiętam, im zawsze
należało się coś tam gratis. Zawsze byli nastawieni na dostawanie. Zawsze czuli
się wyjątkowi i niezastąpieni. Teraz, w nowej rzeczywistości, tak zwanej
demokratycznej i rządzonej przez ekonomię, trudno im się odnaleźć, a jeszcze
trudniej zrozumieć, że owa wyjątkowość i niezastąpioność są takimi samymi
reliktami przeszłości jak miniony system.
Sprawę przekazałem dalej! Nie będę o
tym myślał!
Czwartek
Opozycja nie śpi.
Ostro dostaje mi się przy okazji reorganizacji sieci szkół. Tym razem media z
moimi przeciwnikami świętują decyzję kuratora oświaty i rozwodzą się nad tym,
jak to święty kurator uratował (czytaj: skazał na trwanie w marazmie) trzy
szkoły w gminie.
Nie wiedziałem, że
ludzka głupota może mieć takie wzięcie w lokalnych mediach. Zero myślenia.
Najważniejsze jest tylko wywołanie sensacji i poszczucie ludzi na lokalną
władzę gminną.
Otrzymuję wiadomości,
że opozycja szykuje mi referendum. Mówią mi o tym życzliwi. Dopóki nie złożą
wniosku, nie będę o tym myślał poważnie.
Piątek
No i
wsadziłem kij w mrowisko! Zaplanowałem budowę gminnego zakładu utylizacji
odpadów komunalnych.
Trucizna! Jestem przeciwna, bo to
właśnie zaszkodzi środowisku. Wszystko pójdzie do atmosfery! – uważa
nauczycielka z miejscowej szkoły podstawowej. – Takie składowisko powinno
znajdować się gdzieś daleko, poza miejscem życia ludzi.
Rozumiem,
że to potrzebne, ale jeżeli, jak słyszę, ma być tam palony eternit, azbest i
odpady szpitalne, mówię „nie” – dodaje inna nauczycielka.
Człowiek
nie ma teraz nic do powiedzenia, tylko wójt i radni – denerwuje się mieszkaniec
gminy, proszący o zachowanie anonimowości. Ściągną nam na głowę truciznę!
Zresztą, klamka zapadła, bo radni są „za”, ale ludzie już się ruszyli. W końcu
kto tych radnych i wójta wybrał?! Czy to jest w porządku, żeby teraz występować
przeciwko ludziom? Sam będę namawiał znajomych do protestu i już mam plan, co z
tym wszystkim zrobić. Jaka to demokracja, jeżeli o tak ważnej sprawie decyduje
grupka? A tu przecież są „Zielone płuca Polski”!, więc pytam: dlaczego akurat
nam, pod nosem, muszą urządzić taką „przyjemność”?
„Zielone
płuca Polski” także „produkują” śmieci i muszą coś z nimi zrobić – odpowiada
wójt.
No i mamy postęp. Wszyscy myślą do
przodu. Szkoda tylko, że byt wolno, bo to, o czym dzisiaj dyskutujemy i
chcielibyśmy zrobić, jutro stanie się faktem, tylko w innym miejscu, a my
zostaniemy na etapie dyskusji i nierozwiązanych problemów.
Niech no sobie przypomnę, bo mam mętlik
w głowie. Wszystko to za sprawą mojego zainteresowania budową gminnej spalarni odpadów
komunalnych. Niewielka instalacja termiczna do utylizacji odpadów wydawała mi
się najbardziej ekologicznym rozwiązaniem.
Nikt z pytanych przez dziennikarza nie
wspomniał, że istniejące od ponad trzydziestu lat gminne składowisko odpadów
komunalnych nie spełnia żadnych środowiskowych wymogów. Jest po prostu dziurą w
ziemi sukcesywnie zasypywaną wszelkiego rodzaju odpadami, w tym eternitem
zawierającym azbest, którego tak się boi jedna z nauczycielek.
Dziwi mnie fakt, że ludzie
wykształceni, będący w lokalnym środowisku inteligencją, tak boją się nowoczesnych
rozwiązań technicznych. Przecież spalarni nie buduje się po to, żeby środowisku
naturalnemu szkodzić, tylko żeby je ewentualnie ratować przed niekontrolowanym
składowaniem odpadów, gdzie się da, jak choćby po lasach, co jest nagminne w
mojej gminie.
Po wizycie w warszawskiej spalarni
odpadów komunalnych większość radnych poparła mój pomysł rozwiązania problemu odpadów
na terenie gminy. Myślę, że można by na tym jeszcze w przyszłości zarobić.
Już jednak widzę, to jest to walenie
głową w mur dużo twardszy, niż gminny mur oświatowy.
Ludzie się buntują, a ja podaję
przykład człowieka, który rozwalił sobie piec przez palenie w nim plastikowych
butelek. Większość z nich pali w piecach centralnego ogrzewania plastikowe
butelki pet i inne niebezpieczne odpady. Wczesną jesienią trudno przejść przez
osiedle domków jednorodzinnych, bo tak z kominów śmierdzi, że strach pomyśleć.
Dodaję, że z jednego ogrodowego grilla
trafia o atmosfery więcej toksyn niż z wypalonych 15 tysięcy paczek papierosów.
A kominy domowe? Nam nie grozi żadne niebezpieczeństwo ze strony spalarni
odpadów komunalnych. Nam zagrażamy my sami! Zagrażamy sobie tym, co robimy na co dzień i brak logicznego
myślenia!
Oddychać
Spokojny rodzinny wieczór skłania do
refleksji. Ludzie nie mają pojęcia o problemie śmieciowym. Nie mają pojęcia, że
spalarnia to nie jakiś tam komin domowy, bez filtra, kopcący spalanymi
nielegalnie plastikami.
Jak przekonać ludzi, że trochę mijają
się z prawdą w tej kwestii? Problem zagospodarowania odpadów komunalnych nie
rozwiąże się sam. Jedyne co nas może czekać, to zaśmiecone lasy i zasypane
śmieciami nieeksploatowane żwirownie. Pełne śmieci przydrożne rowy i inne
urobiska w ziemi. Wtedy może większość się obudzi i przyjdzie do wójta ze
skargami na brak porządku w gminie!
Jakiś
tam dzień tygodnia
Truciciel! Mnie czy przyszłą instalację
termiczną tak określają?
Wydaje mi się, że specjalnie wywołał
Pan burzę w szklance wody, aby zbadać nastroje, powiedziała mi moja była
uczennica po lekturze tekstu prasowego „Trucizna”.
Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że
wcale nie prowokowałem opinii publicznej pomysłem budowy nowoczesnego
składowiska zawierającego pola składowe, hale sortownicze i… instalację do
termicznej utylizacji odpadów.
Daję sobie spokój!
Przeprosiłem mieszkańców za zamieszanie
i zapewniłem, że na razie składowiska nowoczesnego ze spalarnią nie będzie; na
razie, bo w przyszłości trzeba będzie wracać do tematu. Chyba, że nasza
ukochana planeta spotka się niechcący z nieproszonym gościem z Kosmosu. Wtedy
będzie po sprawie!
Już spokojnie, bez ciśnienia, rozmyślam
o tym, co mogło być, a z czego musiałem zrezygnować.
Instytucje, zajmujące się ochroną
środowiska i normy środowiskowe nigdy nie pozwoliłyby wybudować truciciela, jak
krzyczała opozycja i nieświadomi z mojego podwórka. Jeśli ktoś w to nie wierzy,
to nie ma problemu ze spalarnią, tylko brak mu zaufania instytucji
środowiskowych. Najczęściej jednak malkontenci nie ufają nikomu, nawet sobie! Po
co więc drążyć ten problem?
A jednak! Wlazł we mnie ten pomysł. Trudno
mi się pogodzić z porażką i sam sobie chyba chcę udowodnić, że byłoby to
naprawdę super rozwiązanie gminnego problemu odpadów komunalnych.
Przecież nasza instalacja nie musiałaby
spalać setek ton odpadów na dobę. Można to było dostosować do potrzeb
konkretnej społeczności, zainteresowanej i objętej gospodarką odpadami.
Dlaczego krzykacze nie zrozumieli, że do
pieca spalarni trafia odpad wyselekcjonowany, z którym nic się nie da zrobić.
Pozostaje więc albo go spalić, albo „zakopać” w ziemi.
Dlaczego krzykacze nie słyszeli, jak w
kółko powtarzałem, że kominy spalarni z urządzeniami oczyszczającymi szkodą
środowisku mniej, niż nasze domowe kominy. I czy nam się to podoba, czy nie, to
jest fakt!
Naprawdę
kończę
Ludzie tak się zachowują podczas
dyskusji o słynnej już spalarni, jakby w ogóle nie byli producentami śmieci! Mam
wrażenie, ze ci co najwięcej tych śmieci wywalają po lasach i przydrożnych
rowach, krzyczą najgłośniej i najwięcej!
To tylko moje wrażenie!
Trudno! Poddaję się! Na razie wozimy
odpady na niespełniające żadnych warunków składowisko. Niech tak będzie do
czasu, aż któraś z mądrych instytucji dojrzy się i zabroni nam tego w świetle
obowiązującego prawa!
Oby to nastąpiło jak najpóźniej, bo gminny
problem śmieciowy naprawdę kosztował mnie dotychczas dużo zdrowia!
Zabrałem się za rozwiązanie dwóch poważnych
gminnych problemów- reorganizacji gminnej sieci szkół i gminną gospodarkę
odpadami komunalnymi. Praktycznie przegrałem i tu, i tu. Jestem obecnie wrogiem
numer jeden nauczycieli i wątpliwych obrońców gminnego środowiska naturalnego. To
pewnie całkiem spora garstka ludzi. Zatem pogłoski o planowanym referendum mogą
stać się faktem.
Kolejny
dzień tygodnia
Zanim mnie spróbują
odwołać ze stanowiska, ja z moimi sojusznikami w radzie spróbujemy odwołać
przewodniczącego. Kilkoro radnych ma już dość jego polityki wewnętrznej i
kopania mnie przy każdej okazji. Podpisali więc wniosek o jego odwołanie.
Wniosek jest mi jak
najbardziej na rękę, bo wiem, że drań macza swoje paluszki w krojonym
referendum. Zatem niech poczuje ten dreszczyk emocji i niepewności jutra.
Odwołać gościa nie
będzie łatwo. Ma swoich zwolenników w radzie, a moja większość w tym zacnym
gminnym organie władzy daje o sobie znać tylko przy okazji poszczególnych
głosowań.
Nie zawsze jednak coś
robi się w gminnej polityce, żeby wygrać. Ważna jest gra. Im więcej tej gry,
tym większy porządek z tymi, co chcą mieszać. Zwłaszcza wtedy, gdy gra dotyczy
waśnie ich.
Pokręcimy się zatem
teraz około dwóch tygodni wokół naszego przewodniczącego rady. Facet na pewno
wykorzysta maksymalnie terminy, kiedy musi zwołać sesję, na której będą radni
debatować nad jego odwołaniem. Ja tymczasem mogę liczyć na ograniczenie z jego
strony działalności referendalnej.
Muszę mieć przecież
trochę czasu do zastanowienia, co robić dalej!
Znów
jakiś tam dzień tygodnia
Nauczyciele kiedyś
zabiją mnie swoim wyrachowaniem i nierobieniem niczego za darmo. Kilka dni temu
zapytałem dwóch długoletnich dyrektorów czy organizowali w kierowanych przez
siebie szkołach zajęcia podczas ferii zimowych. Zajęcia świetlicowe w tym
czasie cieszyły się wśród dzieci i młodzieży zawsze dużą popularnością.
Tymczasem dowiedziałem się, że w tym roku nie były organizowane. I rzeczywiście
jedna i druga odpowiedziały mi, że nie organizowały zajęć świetlicowych podczas
ostatnich ferii zimowych. Powód? Brak środków na zapłacenie nauczycielom za
dodatkowe zajęcia.
Niesamowite! Szefowe
szkół nie potrafiły zmobilizować nauczycieli, żeby przepracowali po kilka
godzin podczas ferii, bo nie było zapewnionej kasy na dodatkowe wynagrodzenie!
W moim przypadku, kiedy byłem nauczycielem, nigdy nie pytałem dyrektora czy ma
dla mnie pieniądze za prowadzenie zajęć podczas ferii. Po prostu umawiałem się
z młodzieżą i spędzaliśmy razem czas.
Cóż warte są dzisiaj
takie określenia pracy nauczyciela, jak powołanie czy misja? Nic! Przestały
pasować do tego, co przyniósł ze sobą wiatr ustrojowych przemian!
Szkoda! Nie wszystko,
co było, było złe!
Ważny
dzień tygodnia
Faktem stało się to,
że komitet referendalny postanowił urządzić mi referendum. W uzasadnieniu
wniosku przeczytałem kupę bzdur. A to jestem za niski, a to mam kozią bródkę, a
to jestem tu przyjezdny, a to odpowiadam za całe zło w gminie, choć rządzę tu
niespełna rok.
Prawdziwymi powodami
była reforma gminnej oświaty i babranie się w śmieciowym problemie gminy.
Gdzieś tam kiedyś wspominałem,
że w jednej ze szkółek wiejskich pracował koleś partyjny kuratora oświaty.
Pracował to za duże słowo. On tylko bywał w szkole, aby wykonać dziesiątki
telefonów na koszt szkoły. Bywał po to, aby uczniowie umyli mu auto. Bywał po
to, aby trzymać w ryzach kadrę nauczycielską, bo dyrektorka nie miała tam nic
do powiedzenia.
W drugiej szkółce
pracował działacz związkowy. I tu znów za mocno powiedziane, że pracował. Bywał
w szkole, aby skorzystać ze szkolnego telefonu. Bywał w szkole, aby codziennie
uświadamiać nauczycieli, że w świetle obowiązującego prawa, wójt nie ma nic do
powiedzenia, jeśli idzie o nauczycieli czy likwidację wiejskich szkół. Tak
naprawdę to rządzi kurator i związki zawodowe. Dyrektor i nauczyciele byli
facetem zauroczeni. Nic dziwnego, w sumie to nic nie robił, a miał większe
pobory niż oni. Można więc było mieć do niego szacunek, choćby z tego powodu,
ze potrafił się ustawić!
Obydwaj byli i są
nadal nietykalni. Teraz postanowili udowodnić innym, że dzięki nim i ich
działalności wójt może zostać odwołany w referendum.
A niech to! W ferworze
oświatowej i śmieciowej walki zapomniałem o gminnych działaczach sportowych,
którym zabrałem gminną kasę na realizację ich piłkarskich marzeń zdecydowanie
ponad miarę gminnych możliwości!
Oni z pewnością też
dadzą mi się we znaki przy okazji tej referendalnej szopki!
Kolejny
ważny dzień tygodnia
Jeden z aktywnych działaczy
na rzecz referendum zredagował ulotkę, w której dał wyraz nienawiści do mojej
osoby. Nie przebierał w środkach. Atakował mnie, moją rodzinę i moich
znajomych.
Kawał skurwiela! Takie
chamskie zagrania paraliżują mnie. Ludzi pewnie też. Dlatego wszyscy schodzą mu
z drogi i unikają gościa, bo boją się jego krzyku, chamskich ataków i
bezpardonowych oskarżeń.
W ulotce krytykuje
moje plany i dotychczasowe osiągnięcia. Następnie zaczął wszystkich straszyć
bankructwem gminy.
Żeby nie było to
obraźliwe dla zwierząt, to trzeba by go nazwać świnią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz