To już ostatnia odsłona wierszy z cyklu
„Dług milczenia”. Mam nadzieję, że spełnią Wasze oczekiwania i skłonią Was choć
do odrobiny refleksji.
Migawki
z podróży
Nie
pytajcie poetów
o
wiersze
tkane
jak całun Penelopy
z
nadzieją,
że
spełnią się sny,
nim
osnowa dobiegnie kresu...
a kiedy
duch upada,
prują w
objęciach nocy
wyrazy,
wersety i strofy,
żeby
zaczynać od nowa…
Nie
pytajcie poetów
o
wiersze,
niech
snują się pomiędzy
pierwszym
i ostatnim
oddechem;
prologiem
i epilogiem;
niech
snują się pomiędzy,
do
chwili zamieszkania
w
czułych myślach
przygodnych,
wrażliwych
na ból
sercach...
Mea
culpa I
Po
kilku latach wakacji
i
odpoczynku od pióra
znów
wracam na szlaki
przetarte
dawnym pragnieniem
ciszy...
odkrywam
smak
niebiańskich
cukierków
marki
Krówka,
czuję
radość
na
widok ogołoconych z plonów pól
i
chodzę bez celu po lesie,
rozmawiam
z Bogiem,
ze
sobą,
ze sobą
i z Bogiem rozmawiam
o
ważnych sprawach świata,
że
gdzieś tam daleko wojna,
że w
sercach kwitnie nienawiść,
że boli
spojrzenie głodnych,
że
dzieci się boją życia...
Po
kilku latach wakacji
i
odpoczynku od pióra
na nowo
pochylam głowę
przed
wiejską przydrożną kapliczką,
kamieniem
trąconym niechcący,
ćmą
nieopatrznie zabitą
zanim
zdążyła spłonąć
w swym
ogniu przeznaczenia
i biję
się w piersi ze skruchą,
i wór
pokutny przywdziewam,
i sypię
pył drogi na głowę,
żeby mi
kamień wybaczył,
że
chciałem mieć,
a nie być!
Jeszcze
jedna próba
Ja
z
obłędem świata
w
oczach
ciepłym
oddechem zmieniam
grudkę
lodu w łzę
i czuję
się stwórcą
melancholii.
W
światłach neonów
pełno
spojrzeń,
niemy
krzyk wdziera się
w
pejzaż oczu,
nie
zaglądajcie więc
zbyt
głęboko
w to
miejsce,
dajcie
odpocząć
na
krawędzi
i czas,
by
pojąć,
że
kamienie pozostają,
a
dotknięta chwila
umiera.
Ja
z
obłędem świata
w
oczach
i
słońce
coraz
jaśniejsze.
* * *
Tym,
co
jutro będzie
mi
odebrane,
dziś
mogę żyć.
Usypiam
więc smutek
i burzę
niepokój,
by strach
radości nie przemógł
o
północy,
a świt
pełen duchów
pod
powiekami
snów
nie wypędził
w bezdomność.
* * *
Smutek
noszę w
sobie!
Uśmiech
dla ludzi
to moja
ofiara!
* *
Po wielkiej
dawce gadania,
paplania
trzy po trzy,
gderania
bez powodu,
krzyku,
wołania,
buczenia…
warto
na chwilę zamilknąć
i
światu dać znać,
że teraz
chciałbym
pomyśleć!
Mea
culpa II
Jestem
winny
przemilczanych
słów
i snów.
Jestem
winnym
przemilczanej
prawdy.
Jestem
winny
przemilczanych
kłamstw.
Jestem
winny
dumnego
spojrzenia.
Jestem
winny
uciekania
wzrokiem.
I
upadku,
i
klęski,
rozpamiętywania
krzywd
i
zapominania dobra
jestem
winny.
Jestem
winny
radości,
gdy
płakać przystało
i łez,
gdy inni
się śmiali.
Jestem
winny,
jakże
pusto dookoła.
I kto
mnie teraz podniesie z upadku?
I kto
mnie teraz podźwignie z kamienia?
I kto
zbuduje we mnie na nowo
Człowieka,
co powstał ze Słowa?
Autopsja
Złapany
na
podglądaniu
cudzych
twarzy
uciekam
ze
wzrokiem
i
śmieję się
do łez
albo
płaczę
w
samotni...
To moja
słabość
i
nawyk:
próba czytania
ksiąg
zapisanych
zmarszczkami...
Czytam
też siebie co dnia,
co dnia
siebie odczytuję,
a kiedy
nic nie rozumiem,
wiem,
to nie
wina lustra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz